.148 JERZY ILLG
przekraczającą moralne zakazy, gwałcącą prawa ludzkie i Boskie w poszukiwaniu prawdziwych wartości oraz mocy, która umożliwi przeobrażenie Rzeczywistości. Przez karty niemal wszystkich utworów Miciń-skiego ciągnie się nie milknący, dynamiczny dialog pierwiastka Chrystusowego z lucyferycznym, miłości, dobroci i wiary z wolą mocy, głodem poznania, namiętnym nieukojeniem i osamotnioną dumą buntu. Postawa bohaterów rozdzieranych między tymi antynomicznymi wartościami jest postawą tragiczną, świadomą grzechu i niemożności osiągnięcia harmonii. Koniecznością i zarazem przekleństwem losu okazuje się poświęcenie bliskich i drogich wartości Dobra dla występnych, ale skuteczniejszych sił Zła. Albowiem
zbyt wielki zachodzi rozdźwięk między postulatem miłości a rzeczywistością oraz metodami, którymi można rzeczywistość skutecznie kształtować. Postawa ewangeliczna ex definitione jest wrogiem mocy **.
Szanse zdobycia nadludzkiej potęgi i odniesienia zwycięstwa nad światem mają zatem nie szlachetni i słabi marzyciele, lecz prometejscy buntownicy, choćby za heroiczną walkę przyszło im zapłacić potępieniem.
Mit lucyferyczny, konstatujący biegunowość, antynomiczność bytu, jest projekcją ludzkiej świadomości rozdartej na świat, jest próbą ugruntowania antynomii ludzkiej egzystencji w metafizycznej sprzeczności wszelkiego istnienia14.
Ideowe zbieżności z filozoficznymi przesłankami gotycyzmu są tutaj uderzające. Lucyferyzm, stanowiący podstawowy problem i ideowy zwornik twórczości Micińskiego, znajduje w tym wypadku nadzwyczaj stosowny kostium, a konwencjonalna postać gotyckiego łotra staje się kolejnym, choć — przyznać trzeba — głębszym i dojrzalszym wcieleniem „strąconego z niebiosów” Lucyfera. Łączy ich nie tylko indywidualizm, pycha, fascynacja złem, mroczną, grzeszną stroną świadomości i natury ludzkiej. Kreacje te, przeciwstawione bohaterom niewinnym i jasnym, stanowią człon aksjologicznej opozycji etycznej, ale także same są wewnętrznie sprzeczne, są „dialektyką przeciwieństw: dobra i zła, twórczości i bezładu, wolności i konieczności, wielkości i upadku” 35.
W postaci Achmeta-Bolesława nie sposób nie dostrzec rysów dostarczonych również przez inne pierwowzory filozoficzno-literackie: osamotnionych buntowników Byrona, o których pisano, iż są oni „wyższym stadium rozwojowym bohatera gotyckiego”36, oraz stojących „poza dobrem i złem” nadludzi Nietzschego. Podobnie jak tamci bohater Wity żywi przecież w swym nieprzystępnym sercu „bezlitosną wrogość dla
88 F1 o r y ń s k a, op. cif., s. 112.
84 Ibidem, s. 138.
85 Ibidem, s. 137.
88 Rustowski, Angielska powieść gotycka doby wiktoriańskiej, s. 42
wszystkiego, co słabe — i wierzące” (W 139). O tragizmie tej postaci przesądza nie tylko świadomość własnego przeznaczenia i wewnętrznej
ELEMENTY GOTYCYZMU
Mimo dumnych słów rozdziera mu wnętrze infernalna boleść... może chętnie w orłowym hufcu Przecława Lanckorońskiego leciałby na pohańców — lub zginął wraz z Żółkiewskim pod Cecorą...
Ale mu dano inny los: wyniszczyć aż do ostatniego znaku w ziemi i na niebie to — co jest polską wiarą!... [W 140]
dwoistości:
Bohater ten jest tragiczny również dlatego, iż podobnie jak to się często działo w XVIII- i XIX-wiecznych powieściach gotyckich, popełniona przezeń zbrodnia jest rezultatem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności 37. Wyrok potępienia przesądzający o jego losie spotyka go w wyniku niezawinionej winy i może on w moralnej ocenie czytelnika zasługiwać bardziej na zrozumienie i współczucie aniżeli na potępienie. Rozgrywająca się decydującej nocy tragedia bohatera dotyczy zarówno jego życia osobistego jak i spraw narodowych, a w trakcie dramatycznych wydarzeń krystalizuje się ostatecznie jego duchowa postawa. Temu dynamicznemu ukształtowaniu postaci, która integruje się i staje się w pełni sobą niejako na oczach czytelnika, służy tradycyjna, archetypiczna symbolika mroku i jasności wypełniających duszę bohatera.
Bolesławowi klęczącemu po samobójstwie siostry-kochanki u jej trumny wydaje się, „że na wirchu góry — po jednej stronie widzi bezmiar światła, po drugiej bezmiar mroku. [...] I jego duszę napełni albo światłość bez sklepień, lub mrok bez dna...” (W 144). Wychodzi z kaplicy „z żagwią, lękając się mrok u”. Na dziedzińcu poszukujące ukrytych w studni konfederatów oddziały Dy-bicza „zbierają się do powrotu po daremnym przeszukaniu zamku od strychu do podziemi... Niech idą... niech zwycięża jasność!” (W 145). Macocha przeklina Bolesława wyrzucając mu zbrodnię i tatarskie pochodzenie — przed wybuchem furii ratuje go jedynie modlitwa: „o Chryste — raz pierwszy wzywany — ty nie oddasz jasnej ostatnim już tylko promieniem duszy” (W 145). Z rzuconego mu pod nogi listu ukochanej dowiaduje się, że zrodzone z nieprawego związku niemowlę wrzucone zostało do studni. Zapominając o ukrytych powstańcach oszalały z rozpaczy Bolesław oświetla głąb studni pochodnią, niechcący wskazując ślad rosyjskim jegrom. Topory odcinają ciężki łańcuch, o cembrowinę odbija się echb potwornego krzyku. Rozstrzyga się los bohatera, który, „m roczniejszy od samego mrok u”, „W cieniach nocy zanurzył się — w eterach swego odnalezionego na koniec Inferna” (W 144—146).
W takich chwilach największego napięcia emocjonalnego, maksymalnego tragizmu i rozpaczy, kiedy człowiek nie widzi już drogi innej,