Epoka piśmienna — doba nowopolska
220 chowanie i oświata domowa, tajny ruch samokształceniowy (znowu wypadnie się odwołać do Syzyfowych prac Stefana Żeromskiego), tajne szkolnictwo polskie, organizowanie instytucji wspierających i finansujących oświatę polską (Towarzystwo Naukowej Pomocy w Poznańskiem, fundujące stypendia dla uboższej kształcącej się młodzieży polskiej. Towarzystwo Szkoły Ludowej w Galicji, Macierz Szkolna w zaborze rosyjskim), wreszcie strajki szkolne^ w Poznańskiem i w Królestwie. Najtrudniejsza była walka o polskość i język ojczysty na Śląsku, Pomorzu. Warmii i Mazurach, a więc na obszarach już od wieków dwujęzycznych, o mniejszej lub większej przymieszce starego osadnictwa niemieckiego, ziemiach traktowanych przez pruskiego zaborcę jako odwiecznie niemieckie. Tym większa zatem zasługa takich niestrudzonych obrońców polszczyzny, jak Jerzy Samuel Bandtkie, Józef Lompa i Karol Miarka na Śląsku, Hieronim Dęrdowski i Florian Ccynowa na Kaszubach, Krzysztof Mrongowiusz, Gustaw Gizewiusz i Wojciech Kętrzyński na Warmii i Mazurach.
Zdecydowany opór społeczeństwa polskiego spowodował, że skutki germanizacji i rusyfikacji były niewspółmierne w stosunku do wysiłków władz zaborczych i środków, jakimi w tym względzie dysponowały. Oczywiście, jednostki ulegały wynarodowieniu, chyba stosunkowo najczęściej pod zaborem rosyjskim. Wynaradawiająco działało tu zwłaszcza rozproszenie po ogromnych obszarach Imperium Romanowów i wieloletnia (dwadzieścia pięć lat) służba w; wojsku rosyjskim. Język takich wynarodowionych Polaków znamy z literatury. Pedel gimnazjum klerykowskiegó, były żołnierz carski, który „wysłużył dwadzieścia pięć lat na Kapkazic za Mikołaja”, mówi dziwaczną mieszaniną polsko-rosyjską: - „ Wospre szcza się gadać po polski! [.. .J — Widzi pani, mnie nic nie izwiestno. Ale trzeba by tak zrobić: jak uczyiieli wyjdą z kancelarii i pójdą na etaż, to można iść do sekretara. Jeśli kto wie, to on Wykształcony Dominik Korczyński nie używa wprawdzie wyrazów żywcem przeniesionych z rosyjskiego, za to w' jego liście roi się od wyrazów polskich użytych w znaczeniu narzuconym przez ich rosyjskie odpowiedniki i innych przejawów wpływu rosyjskiego na system gramatyczny polszczyzny: „Strona [rosyjskie strona «kraj»] tu przy tym bogata i różne spekulacje robić można f.. .1. Dbajże i ty o to, abyś dla urojonej celi [rosyjskie cci — rzeczownik rodzaju żeńskiego]
reszty życia nie zmarnował”. Wypadki wynarodowienia były jednak 221 w sumie bardzo rzadkie i dlatego mogliśmy na wstępie tego rozdziału z pełną odpowiedzialnością za słowo stwierdzić, że pokolenia niewoli przeniosły nietknięty w swym zasadniczym zrębie skarb mowy ojczystej i przekazały go nowym pokoleniom odrodzonej Polski.
Oczywiście w warunkach nasilonej germanizacji i rusyfikacji, wobec ciągłego kontaktu z językami zaborców w sądzie, urzędzie, szkole itp. — wpływ tych języków na polszczyznę był nie do uniknięcia. Trzeba jednak podkreślić, że dzięki oporowi całego społeczeństwa okazał się on słabszy, niżby się można było tego spodziewać. Należy też pamiętać, że różne odmiany funkcjonał-no-stylistyczne i społcczno-środowiskowe języka polskiego zostały w różnym stopniu ogarnięte wpływem niemieckim i rosyjskim. Najciężej-^ostałajum dotknięta odmiana urzędowa. We wszystkich językach europejskich ukształtowała się ona ostatecznie w wieku X1X_ - stuleciu narodzin nowoczesnej biurokracji. U nas, wobec 6nfku własnego państwa i rodzimej administracji, odmiana ta wyrastała w warunkach nienormalnych, toteż wyrosła jako twór koślawy. Mimo późniejszych prób jej naprawy polszczyzna urzędowa do dziś nosi na sobie piętno zaborów w postaci licznych germanizmów i rusycyzmów wyrazowych, frazeologicznych i składniowych — o czym będzie jeszcze mowa później.
Druga odmiana, na której długo ciążyły skutki niewoli narodowej. to odmiana naukowa. Na całym świecie wiek XIX lo okres nie mającego wcześniej precedensu rozwoju nauki i techniki, a więc i terminologii naukowej, i w ogóle języka nauki. Tymczasem u nas i pod tym względem warunki były nienormalne. Nauka uprawiana przez Polaków na obcych uniwersytetach i w obcych językach, przedsięwzięcia polskiej myśli technicznej realizowane za granicą, często nawet na innych kontynentach — wszystko to pociągało za sobą wpływ obcej terminologii. W kraju, pod obcym panowaniem, nie było możliwości nieskrępowanego rozwoju nauki uprawianej w języku ojczystym. Brakowało też warunków sprzyjających ujednoliceniu terminologii i języka naukowego. Dezintegrująco oddziaływało rozproszenie uczonych, ich wzajemna izolacja, brak wymiany myśli, codziennych i żywych kontaktów naukowych, słowem brak życia naukowego w ścisłym tego słowa znaczeniu. Różnicująco działały też wpływy dwu różnych obcych systemów