jest pewnem i nie ulegającem wątpliwości, że wyobrażając sobie tę królewską parę kochanków klęczących i z rękami związanemi stulą pod tą niezwykle piękną figurą Bogarodzicy, zyskuje się poetyczny, prawdziwie Matejkowski obraz historyczny.
W kaplicy tej zwraca również na siebie uwagę piękny Chrystus na krzyżu, bardzo nastrojowy.
W innych kaplicach spotyka się, obok renesansowych lub barokowych nagrobków różnych magnatów litewskich, także i pierwszorzędne dzieła sztuki polskich i obcych mistrzów pędzla i dłuta. Tak np. w kaplicy Ignacego Lojoli wisi nad ołtarzem mały obrazek Matki Boskiej z dzieciątkiem, podobno pędzla Corre-gia. W innej kaplicy pokazują dwa wspaniałe renesansowe nagrobki dłuta słynnego rzeźbiarza włoskiego Giovanni Cini da Siena.
W innych kaplicach spotyka się ciekawe obrazy różnych malarzy wileńskich, przeważnie Snmglewicza i Czechowicza, z których, o ile pierwszy nie jest w łaskach u Tarnowskiego, o tyle drugi podoba mu się całkiem wyjątkowo. Oto, co o nim pisze, właśnie pod wrażeniem jego obrazów w katedrze:
Inaczej z Czechowiczem, którego obrazów pełne sa kościoły wileńskie i którego naprawdę tutaj dopiero widzi się i poznaje. Jest to malarstwo religijne włoskie z XVIII wieku. Styl i charakter Battoniego: piękności, a tern mniej siły, ani wielkiego stylu szukać nie trzeba. Ale w tych figurach trochę za słodkich, trochę za konwencjonalnie ładnych, trochę manjerowanych, tak, jakby na chwilę tylko zdjęły były peruki i żaboty, jest dobry rysunek, jest koloryt nieco mdły, ale harmonijny, jest czasem dużo gracji, czasem nawet dużo uczucia. Czechowicz, który, należąc do kategorji Marattów i Battonich, jako ich uczeń, jeżeli nie naśladowca, jest oczywiście od nich mniej wart, w historji dawniejszego malarstwa polskiego, jak się o tern w Wilnie każdy przekonać musi, zajmuje znaczne, a bodaj czy nie pierwsze miejsce.
Naprzeciwko kaplicy św. Kazimierza znajduje się wielka zakrystja, z wspaniałemi szafami rokokowemi,