74 Janusz Stawiński
Im wyższa pozycja funkcji poetyckiej w całym układzie hierarchicznym, a więc im silniejsze „egoistyczne” nastawienie wypowiedzi na siebie samą — tym większy stopień jej wyrazistości i zorganizowania. Jej wyrazistości i zorganizowania nie jako językowego równoważnika zewnętrznej sytuacji, lecz jako znaku immanentnych przyporządkowań, konfliktów, powinowactw i uzależnień w stosunkach międzysłownych. Funkcja poetycka zdaje się prowadzić do swoistego urzeczowienia przekazu, do ograniczenia jego roli jako tragarza przeżyć, przedmiotów czy nakazów i do uwypuklenia jego roli jako nowej „rzeczy”, której istnienie stanowiłoby cel sam dla siebie. Oczywiście można o tym mówić jedynie w kategoriach dążeń, nie zaś realnych sytuacji. Funkcja poetycka występuje w ramach zespołu funkcji i jej roszczenia są regulowane przez roszczenia innych uczestniczek tego zespołu. Ale jest miejsce w hierarchii — wyższe lub niższe. I ono decyduje o charakterze wypowiedzi.
Lingwistyka zorientowana cybernetycznie pojmuje akt komunikacji językowej jako swego rodzaju grę prowadzoną przeciw siłom z zewnątrz^. Przeciw chaosowi, dezorganizacji i zakłóceniom. Przeciw inercyjnemu środowisku, zagłuszającemu i zniekształcającemu przesyłane informacje. Każde wywalczone porozumienie jest „enklawą organizacji” (sformułowanie Wie-nera), miejscowym „usztywnieniem” bezładu, powstaniem ośrodka krystalizacji w otoczeniu, które poddane jest działaniu tendencji wyrównywującej i dąży do statystycznej jednostajności. Informacja pozostaje w opozycji do rozproszenia; „podobnie jak entropia jest miarą bezładu, tak informacja jest miarą uporządkowania”1 2 3. Im większa „otwartość” wypowiedzi, im silniejsze jej nastawienie na zewnątrz i pokora wobec pozajęzykowych determinacji — w tym większym stopniu zawarte w niej informacje mają skłonność do rozpraszania się w „świecie”, do zagubienia i zaniku wśród „szumów”x. I odwrotnie, nadmiar organizacji, nastawienie dośrodkowe, które wypowiedź przeciwstawia swym zewnętrznym zobowiązaniom, mogą być pojmowane jako główna siła zapobiegająca ubytkowi informacji (poznawczych, ekspresyw-nych, pragmatycznych etc.), jako sposób ich ocalenia przed zagłuszeniem i wchłonięciem przez nieprzyjazne okoliczności. Rzuca to osobliwe światło na „egoizm” funkcji poetyckiej. Działanie tej funkcji jest w pewnym sensie heroiczne: dzięki jej krańcowości ulega zahamowaniu naturalna skłonność do roztapiania się przekazywanych informacji, do wyrównywania się poziomów wypowiedzi i „świata”, w płynnym i jednostajnym środowisku powstaje twardy ośrodek. Tym bardziej wyrazisty, im bliżej wierzchołka hierarchii usytuowana jest funkcja poetycka.
I oto poezja. Gatunek mowy, którego żywiołem jest ów nadmiar uporządkowania. Gatunek wyróżniający się spośród innych najwyższym natężeniem „poetyckości” języka. Wysuwający na plan pierwszy jako odrębną wartość to dośrodkowe nastawienie przekazu słownego, które w innych typach wypowiedzi jest tylko przeciwdziałaniem.
IV
Mówiąc wyżej o roli funkcji poetyckiej nie powiedzieliśmy całej prawdy. Nie tylko bowiem sprzyja ona ocaleniu przekazywanych informacji, ale powoduje również ich uwielokrotnienie. Organizacja „ponad potrzebę” rodzi równocześnie pewną nadwyżkę informacji. Przesyłane — wzbogaca o nową. O informację, której przedmiotem jest sam przekaz językowy. „Zbyteczna” w innych przekazach — w komunikacie poetyckim wysuwa się ona na plan pierwszy. Coś podobnego zapewne miał na myśli Paul Valery, gdy — idąc zresztą za Malherbe’em — porównywał prozę do marszu, poezję zaś do tańca. Marsz zmierza do określonego celu, który użycza mu sensu, taniec natomiast stanowi system działań, które nie mają innego znaczenia nad to. że demonstrują same siebie (oczywiście pominąć tu należy np. taką możliwość, jak taniec rytualny). Borys Pasternak miał kiedyś powiedzieć, że utwór poetycki to wypowiedź na swój własny temat. Jak większość sformułowań teoretycznych samych twórców, również i to odznacza się krań-cowością. Bo przecież nie o rzeczywistej doli poezji ono mówi, lecz o biegunie poetyckości. Ale jak w ogóle mówić o poezji bez uprzedniego określenia jej krańcowej, choćby tylko w pomyśleniu możliwej, sytuacji. Jej granic, równie być może teoretycznych, jak pojęcia fali, punktu czy prostej.
Wyprawą do owego bieguna, a zarazem jego rozbudowaną teorią była u nas poetyka Peipera. Jest rzeczą wręcz zastanawiającą, w jakim stopniu doktryna wodza awangardy antycypowała problematykę dzisiejszej teorii języka poezji. Stosunkowo niedawno Przyboś wyraził przypuszczenie, że być może „cybernetyczna przyszłość” (jego słowa) podejmie Peiperowskie idee mowy poetyckiej, które przecież sami zwrotniczanie kwestionowali jako nazbyt ekstremistyczne 9. Tą przyszłością jest już w istocie czas teraźniejszy. Przeciwstawienie prozy i poezji na tej zasadzie, że pierwsza nazywa, druga zaś pseudonimuje, było w ujęciu Peipera identyczne z przeciwstawieniem znacznie szerszym: funkcji poetyckiej języka — innym jego funkcjom. Autor Tędy miał bardzo wyostrzoną świadomość tego, że znak językowy, będący poza poezją — w różnorodnych dziedzinach praktyki społecznej i poznania — nosicielem informacji o rzeczach i przeżyciach, w poezji — sam staje się
Por. N. Wiener. Cybernetyka i społeczeństwo, prze ki. O. Wojtasiewicz, Warszawa 1960, s. 100 i n.
-Op. cii., s. 127.
Termin „szum”, mający określone znaczenie w dyscyplinach technicznych zajmujących się radio- i telekomunikacją, stosowany bywa także coraz częściej w badaniach nad komunikacją językową. Ma tu sens „nieinżynieryjny” i oznacza wszelkie czynniki społeczne i kulturalne zniekształcające informacje i paraliżujące porozumienie
g J. Przyboś. ..Zwrotnica" Tadeusza Peipera, [w:] J. Przyboś, Sens poetycki. Kraków 1963. s. 134- 148.