78 Janusz Sławiński
i tworzą zamkniętą konfigurację11. Ta właśnie strukturalność wypowiedzi jest ontyczną podstawą informacji poetyckiej. Stwarza „twarde” oparcie dla słów, zastępując im niejako odniesienie pozasłowne. Pozwala znaczyć — bez wskazywania na „świat”. Znak w przekazie skodyfikowanym funkcjonuje na wielu planach. Rozmowę np. da się scharakteryzować wyłącznie w kategoriach następstwa znaków słownych odpowiadającego kolejnym decyzjom wypowiedzeniotwórczym interlokutorów. Jest ona porządkiem jednolinio-wym — przebiega wzdłuż osi równoległej do przedmiotu interesującego rozmówców. Podobnie przemówienie czy wywód naukowy. Inaczej wygląda sytuacja przekazu skodyfikowanego. I on stanowi sekwencję, ale nie tylko linearną, lecz zarazem wielowymiarową. Ma porządek następstwa, ale ma także porządek równoczesności. Jest przebiegiem w czasie, ale jest również układem synchronicznym. Jest więc parole naśladującym langue. Przekazem, który swoim zorganizowaniem zbliża się do systemu językowego — kodu. Ta — charakterystyczna dla urządzeń systemowych — jednoczesność związków, w jakich pozostają między sobą znaki słowne, jednoczesność rozmaitych zadań przez nie spełnianych stanowi zasadniczą właściwość wypowiedzi poetyckiej. Słowo jest elementem zdania, a równocześnie uczestnikiem struktury rytmicznej. Łączy się z sąsiadami w planie semantycznym, a równocześnie współtworzy instrumentację wypowiedzi. Jest usytuowane w wielu płaszczyznach „przyległości”. Strukturalny porządek wypowiedzi poetyckiej opiera się na ustalonych regułach ekwiwalencji działającej na różnych poziomach jednostek lingwistycznych. Wers jest równoważny wersowi. Sylaba — np. w wierszu sylabicznym — sylabie, strofa — strofie. Zestrój intonacyjny znajduje odpowiednik w innym zestroju. Słowo w kombinacji rymowej współbrzmi z innym słowem. Paralelizm. który czyni z zasady ekwiwalencji regułę powtarzalności w ramach sekwencji znaków i znaczeń, stanowi dla niektórych teoretyków (m. in. dla Jakobsona) uniwersalną zasadę organizacyjną przekazu poetyckiego 1-. Podstawową zasadę segmentacji strumienia językowego w jego rozmaitych przekrojach: składniowo-intonacyj-nym, gramatycznym, leksykalno-semantycznym, metrycznym. Stąd też nie może dziwić szczególne zainteresowanie, jakim otaczają współcześni (najbardziej wyspecjalizowani) badacze poezji struktury wersyfikacyjne, gdzie zasada paralelizmu uzyskuje krańcową wyrazistość. Model porządku metrycznego może być traktowany jako skrajny wypadek skodyfikowania wypowiedzi, a więc jako najbardziej swą „zbyteczną” organizacją ku biegunowi poetyc-kości wychylony wzorzec komunikacji werbalnej.
Dążenie do układów w stopniu najwyższym — jak to jest w języku możliwe — zorganizowanych, poddanych dyscyplinie regularności, do narzu-
11 E. Stankiewicz, Poelic and Non-Poetic Language in Their Interrelation. [w:] Poetics. Poetyka. Poelika, Warszawa 1962, s. 11—24.
u Nie bez znaczenia jest przy tym okoliczność, że paralelizm odgrywa ogromną rolę we wszystkich typach poezji ludowej, a zatem może być traktowany jako najbardziej elementarna, niejako „pierwotna” forma poetyckości.
cenią charakteru strukturalnego stosunkom międzysłownym, do zamkniętości. którą wypowiedź ostro przeciwstawia swym pozajęzykowym determinacjom -dążenie to jest podstawą drugiego z kolei paradoksu mowy poetyckiej. Oto bowiem wewnętrzne uporządkowanie przekazu, które wyżej określiliśmy jako fundament jego informacyjności, ma skłonność — w miarę rośnięcia — do przeistaczania się w swoje przeciwieństwo. Im bardziej układ jest zamknięty i unormowany, tym silniej — jak skądinąd wiadomo — uwidacznia się w nim tendencja do wyrównywania się stanów, do schematyzmu i jednostajnej przeciętności, tendencja do wzrostu entropii 13. W tekście absolutnie zorganizowanym informacje ulegałyby rozproszeniu i zatracie, roztapiałyby się i gubiły w rosnącym szumie. Tekst taki. nie stwarzający warunków dla krystalizowania się informacji, równomiernie uładzony — dążyłby do negacji poetyc-kości. Jest to zależność intuicyjnie sprawdzalna w doświadczeniu czytelników poezji. Gdy mamy do czynienia z utworem wierszowanym, którym rządzi zasada pełnej regularności metrycznej — np. sylabotomcznej — odnosimy wrażenie, jak gdyby uległy w nim zatarciu kontury słów i zdań; znaczenia tracą wyrazistość, roztopione w jednostajnej „melodii”. Jej monotonia, wynikająca z rozczłonkowania wypowiedzi na całkowicie równoważne odcinki (stopy, człony przed- i pośredniówkowe. izosylabiczne wersy), „zamazuje” jak gdyby semantykę i stylistykę utworu, a równocześnie wprowadza naszą uwagę w bezwład, nie stawiając jej koniecznego oporu. Uporządkowana struktura metryczna (niezliczonych przykładów dostarcza w tym względzie nasza po-romantyczna poezja) nie tylko zaciera informacje pozawersyfikacyjne. ale nakładając się całkowicie na „schemat oczekiwania” czytelnika, eliminując moment zaskoczenia — również sama staje się niewidoczna jako struktura, a zatem traci walor poetycki.
Paradoksu tego — paradoksu uporządkowania — nie chcemy opisywać w terminach zbyt abstrakcyjnych, przeto ograniczymy się jedynie do stwierdzenia, że przekaz poetycki, dążąc do maksimum zorganizowania, jednocześnie przeciwdziała jego skutkom — dążąc do entropii ujemnej. Działa więc niejako na dwa fronty. W kierunku kodyfikacji i w kierunku jej zaprzeczenia. Odstępstwo jest tu istotne jako potwierdzenie reguły. Norma zakwestionowana — dopiero okazuje się normą. Symetria paralelizmów uzyskuje wyrazistość w konfrontacji z asymetrią zakłóceń. Przyległość znaków staje się dostrzegalna na tle ich odpychania się — i odwrotnie. Struktura metryczna, jak pisał Siedlecki, wymaga potwierdzenia przez chwyt „załamania metru”. Schemat uwidacznia się poprzez wariacje. Układ „konstant” zostaje podkreślony przez swą opozycję — swobodną grę „tendencji”. Przysłowie, że zgoda buduje, niezgoda zaś rujnuje, nie jest prawdziwe wobec poezji. W mowie poetyckiej wybór pomiędzy zgodą (a więc podporządkowaniem) a niezgodą ulega zawieszeniu. Najważniejsze jest samo napięcie
u Według określenia Bolzmanna „entropia jesl miarą zagubionych informacji” (P. M. Woodward. Wstęp do teorii informacji. Warszawa 1959. s. 68).