O ROLI SPOŁECZNEJ CHRZEŚCIJAŃSTWA W EUROPIE
Ny
# “Jak to się działo, że PRZED CHRZEŚCIJAŃSTWEM niewolnictwo uważano ^szędsa^ .w republikach zarówno, jak w monarchiach, za konieczny element ' rządu i politycznego stanu narodów i nigdy żadnemu filozofowi nie przychodziło nawet do głowy ganić niewolnictwa, ani żadnemu prawodawcy atakować go za pomocą praw głównych czy okolicznościowych”? Umysł prawy nie musi długo szukać odpowiedzi na to pytanie.
„Działo się tak dlatego, że człowiek, ogólnie rzecz bio-J rąc, POZOSTAWIONY SOBIE SAMEMU, jest zbyt zły. aby być wolny”.
Niech każdy dobrze zbada naturę ludzką w swoim własnym sercu, a uzna, że gdyby wolność społeczna należała do wszystkich, nie byłoby sposobu rządzenia ludźmi, składającymi naród.
Oto dlaczego stanem naturalnym większości ludzi aż do ustanowienia chrześcijaństwa było zawsze niewolnictwo ; ponieważ zdrowy rozsądek powszechny jasno odczuwał konieczność takiego porządku, nigdy nie zwalczano go za pomocą praw ani rozumowania. U]
Oto jednak prawo boże objawiło się na ziemi. Z miejsca owładnęło sercem człowieka i przemieniło je w sposób, który musi budzić wieczysty podziw każdego prawdziwego obserwatora. Religia zaczęła zwłaszcza pracować bez wytchnienia nad zniesieniem niewolnictwa, rzecz, której żadna inna religia, żaden prawodawca, żaden filozof nie tylko nigdy nie śmiał przedsięwziąć, ale nawet o niej zamarzyć. Chrześcijaństwo* które działało w sposób boski, działało z tej samej
racji powoli, gdyż wszelkie dzieła prawowite dokonują się zawsze w sposób niepostrzegalny. Wszędzie, gdzie napotkacie hałas, wrzawę, gwałtowność, zniszczenia etc., możecie być pewni, że to działa zbrodnia lub szaleństwo: Non in commoloionem Dominu s.
Religia wydała tedy nieustanną bitwę niewolnictwu, działając w różnych miejscach, różnymi sposobami, lecz zawsze niestrudzenie. Prawodawcy, czując, że duchowieństwo ulżyło im częściowo w ich trudach, stopniowo pogodzili się z jego dobroczynnymi poglądami. Wreszcie w roku 1167 papież Aleksander III ogłosił w imieniu soboru, że ża den chrześcijanin nie może pozostawać w stanie niewol-n y m. Wolter — trudno o mniej podejrzane świadectwo — nie może powstrzymywać się od zachwytu nad tą epoką: „samo to prawo, powiada, powinno już uczynić pamięć tego papieża drogą wszystkim ludom".
Wszystko to prawda, ale kiedy czyta się już historię, trzeba umieć ją czytać. Otóż dowodzi cna w sposób oczywisty, że rodzaj ludzki, ogólnie biorąc, zdolny jest '~3ó‘""k~o r z y s t a ni a z_ wolności społecznej tylko w takim stopniu,' w jakim przenika go i kieruje nim -chrześcijańst w o.
Wszędzie, gdzie- panuje inna religia, niewolnictwo jest prawem i wszędzie, gdzie ta religia (chrześcijaństwo) ulega osłabieniu, w takim samym stopniu zmniejsza się zdolność narodu do korzystania z wolności powszechnej.
Ta prawda pierwszej wagi została niedawno dowiedziona na naszych oczach w niezwykle jasny i straszliwy sposób. Przez cały wiek bez przerwy chrześcijaństwo atakowane było przez wstrętną sektę. Władcy, których zdołała omamić, nie tylko jej na to pozwalali, ale często nawet sami w opłakany sposób sprzyjali tym występnym usiłowaniom, własnymi rękami, stworzonymi dla zachowawczej pieczy, wstrząsając kolumny tej świątyni, która przecież musiała runąć na nich samych. I cóż nastąpiło? Wreszcie było już na świecie
165