152 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy
alistyeznego wyjścia w rozprzestrzenianiu dobrej nowiny etyki pracy. Było to. rzec można, historycznie uwarunkowane spotkanie interesów kapitału i uczuć moralnych ogółu społeczeństwa.
Tak się już dłużej nie dzieje, a rzekomo niezmieniony przekaz etyki pracy wkroczył w nowy rodzaj związku z moralnością publiczną. Kie stanowi on dłużej ujścia uczuć moralnych; zamiast tego stal się potężnym instrumentem późnodwudziestowiecznej wersji „adia-foryzacji'’- procesu, poprzez który moralnie odrażające czyny uwalniane są od etycznej hańby.
„Adiaforyzować” działanie to deklarować, że jest ono moralnie neutralne lub raczej uczynić je podmiotem oszacowania przez kryteria inne niż moralne, jednocześnie zwalniając je z moralnej oceny. Wezwanie, aby obstawać przy przykazaniach etyki pracy, służy teraz jako sprawdzian kwalifikacji dla moralnej empatii. Większość z tych, do których ten apel jest adresowany, zostaje skazana na porażkę w tym sprawdzianie, a gdy raz im się nie powiodło, mogą zostać bez skrupułów umieszczeni, rzekomo na mocy własnego wyboru, poza obszarem moralnej powinności. Społeczeństwo móże teraz zrzec się wszelkiej dalszej odpowiedzialności za ich trudną sytuację bez poczucia winy w związku z porzucaniem swojego moralnego obowiązku. Nic byle jakie to osiągnięcie, wziąwszy pod uwagę wszechobecność moralnego impulsu i zwykłej spontanicznej wrażliwości na ludzką niedolę, ból, cierpienie i upokorzenie.
Stłumienie moralnego impulsu nigdy nie może być całkowite, a więc wygnanie ze wszechświata moralnych powinności nie może mieć charakteru absolutnego. Choć sumienia można skutecznie uciszyć uporczywym bombardowaniem wiadomościami o „moralnej deprawacji” i „przestępczych skłonnościach” niepracujących ubogich, to jednak trzeba raz po raz dawać upust nierozpuszczalnym osadom moralnego impulsu. Taki upust zapewniają okresowe „karnawały dobroczynności” - masowe, lecz z reguły krótkotrwałe wybuchy zdławionych uczuć moralnych, wywoływane przez ponure widoki szczególnie okropnych cierpień i szczególnie przytłaczającej nędzy. Tak jednak, jak wszystkie karnawały pomyślane są, aby pośrednio wzmacniać, a nie podkopywać, reguły codzienności - również spektakle masowej dobroczynności służą codziennemu uczynieniu moralnej obojętności bardziej znośną; ostatecznie, umacniają poglądy, które usprawiedliwiają etyczne wygnanie ubogich.
Jak to niedawno wyjaśniał Ryszard Kapuściński, jeden z najbardziej imponujących kronikarzy współczesnego życia, efekt ten osiąga się poprzez trzy współzależne doraźne środki, konsekwentnie stosowane przez media, które kierują owymi „targami dobroczynności”74.
Po pierwsze, wiadomościom o głodzie lub kolejnej fali przesiedleń i wymuszonej bezdomności towarzyszy z reguły z przypomnienie, że te same odległe kraje, gdzie ludzie, Jak widać w telewizji”, umierają z głodu lub od chorób, są miejscem narodzin „azjatyckich tygrysów”. Nie ma znaczenia, że wszystkie „tygrysy” razem wzięte obejmują nie więcej niż 1% ludności Azji. Informacja ta ma udowodnić to, co jest do udowodnienia - że pożałowania godna nędza głodnych i bezdomnych jest ich suigeneris wyborem. Alternatywy są dostępne, a to, że z nich nie skorzystano, jest rezultatem braku inteligencji lub determinacji. Ukryty przekaz głosi, że ubodzy sami dźwigają odpowiedzialność za swój los. Mogli wszak, jak zrobiły to „tygrysy”, wybrać życie pracy i dobrobytu.
Po drugie, wiadomości takie zredagowane są w ten sposób, aby zredukować problem ubóstwa i niedostatku do kwestii samego głodu. Ten fortel ma dwa skutki: prawdziwa skala ubóstwa zostaje zaniżona (permanentnie niedożywionych jest 800 milionów ludzi, lecz w ubóstwie żyje około 4 miliardów, dwie trzecie światowej populacji) i dalsze zadanie ogranicza się do znalezienia żywności dla głodnych. Jednak Jak wskazuje Kapuściński, takie przedstawienie problemu ubóstwa (egzemplifikowane choćby przez niedawny numer „The Economist”, analizujący światowe ubóstwo pod nagłówkiem „Jak nakarmić świar”)otstraszliwie degraduje, niemalże zaprzecza pełnemu człowieczeństwu ludzi, którym chcemy, rzekomo, pomóc”. To zrównanie „ubóstwo - głód” przesiania wiele innych
74 R. Kapuściński, Lapidarium III, Warszawa 1997, ss. I46nn.