150 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy
Według Herberta Gansa „uczucia, jakie klasy, którym się bardziej poszczęściło, żywią wobec ubogich, [są] mieszanką lęku, gniewu i dezaprobaty, lecz lęk może być najważniejszym jej elementem”73. W istocie, ładunek emocjonalny takiej mieszanki może być motywacyjnie i politycznie skuteczny tylko o tyle, o ile element strachu jest intensywny i naprawdę przerażający. Szeroko nagłaśniany opór ubogich wobec etyki pracy i ich niechęć do udziału w ciężkim trudzie „przyzwoitej większości” to dość, aby wywołać powszechny gniew i dezaprobatę. Gdy jednak obraz „leniwych ubogich” zabarwiają niepokojące wiadomości o wzrastającej przestępczości i przemocy przeciwko życiu i własności „przyzwoitej większości”, dezaprobatę dopełnia strach; nieposłuszeństwo wobec etyki pracy staje się czynem przerażającym, a w dodatku moralnie wstrętnym i odrażającym.
Ubóstwo zmienia się więc z zagadnienia polityki społecznej w problem penologii i prawa kryminalnego. Ubodzy nie są dłużej odrzutami społeczeństwa konsumpcyjnego, ludźmi pokonanymi w wytężonych, opartych na rywalizacji bojach; są bezpośrednimi wrogami społeczeństwa. Ludzi na zasiłku od handlarzy narkotyków1, włamywaczy i morderców dzieli tylko subtelna i łatwo przekraczana linia. Są oni naturalną strefą wpływów gangów przestępczych; trzymanie łudzi na zasiłku oznacza powiększanie grupy, z której rekrutują się przestępcy.
Wydalenie z wszechświata moralnych powinności
Łączenie ubóstwa z przestępczością ma inny skutek: pomaga wypędzić ubogich z wszechświata moralnych powinności.'
Istotą moralności jest impuls odpowiedzialności za integralność i dobrostan innych ludzi, którzy są słabi, mają pecha i cieipią; kry-minalizacja ubóstwa wykazuje dążność, by gasić i odrzucać ten impuls. Jako faktyczni lub potencjalni przestępcy, ubodzy przestają
H.J. Gsns, op. cit., s. 75.
być problemem etycznym— zostajązwolnieni z naszej odpowiedzialności moralnej. Nie ma więcej kwestii moralnej bronienia ubogich przed okrucieństwem ich losu; zamiast tego jest etyczna kwestia bronienia prawych i poprawnego Życia przyzwoitych ludzi przed napaściami, jakie być może knuje się przeciw nim w podłych ulicach, gettach i w miejscach, gdzie lepiej nie zaglądać.
Jak to już powiedziano wcześniej, ponieważ w dzisiejszym społeczeństwie niepracujący ubodzy nie sąjuż „rezerwową armią pracowników”, nie ma ekonomicznego sensu utrzymywać icli w dobrej formie na wypadek ponownego powołania do aktywnej służby iako wytwórców. Samo przez się nic oznacza to jednak, że nie ma moralnego sensu w zapewnieniu im warunków godnego ludzkiego istnienia. Ich dobrostan może nie być istotny do walki o produktywność i zyskowność Jest jednak nadal kluczowo istotny dla moralnych uczuć i trosk, na jakie zasługują istoty ludzkie, jak również dla poczucia własnej wartości ludzkiej wspólnoty. Gans zaczyna swoją książkę od cytatu z Thomasa Paine’a:
Gdy w jakimś kraju na świccie będzie można powiedzieć: „nasi nędzarze są szczęśliwi, nie ma pomiędzy nimi ani ignorancji, ani udręki, nasze więzienia są puste, na naszych ulicach nie ma żebraków, starcy nie żyją w nędzy, podatki nic są przygniatające [...]-gdy da się powiedzieć to wszystko, wówczas kraj ten może być dumny ze swojej konstytucji i swojego rządu.
We wczesnych etapach nowoczesności etyka pracy wyraźnie faworyzowała łączenie interesów ekonomicznych z troską etyczną, w rodzaju tych wyrażonych przez Thomasa Paine hi. Sprowadzanie ubogich do pracy w fabryce miało służyć interesom producentów i handlarz)' dóbr (i te interesy mogły dostarczać nawet większość energii propagandzie etyki pracy), lecz odwoływało się również do moralnej wrażliwości społeczeństwa, przestraszonego, zaniepokojonego i zawstydzonego widokiem ludzkiej nędzy, jaką cierpieli bezrobotni. Wziąwszy pod uwagę rzekomo nienasycone pragnienie wciąż rosnących dostaw siły roboczej, wyrażane przez powstający masowy przemysł, moralne troski mogły szukać właściwego i re-