82 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy
rzonego i subiektyw nego poczucia niedostatku”, ponieważ ..nie nie może stanowić większego zagrożenia” dla jego fundamentalnych zasad „niż fakt, że ludzie mogliby być w pełni zadowoleni z tego, co już mają”. To. co ludzie posiadają, ulega deprecjacji i pomniejszeniu w porównaniu z natrętnie rzucającą się w cez?, ekstrawagancka. konsumpcją ludzi zamożnych. ..Bogaci stają się przedmiotem powszechnego podziwu”.
Przypomnijmy, że niegdyś ludźmi stawianymi na świeczniku jako bohaterowie godni podziwu byli self-made mer., których życie uosabiało dobroczynne skutki ściśle i wytrwale przestrzeganej etyki pracy. Dziś już tak nie jest. Obecnie przedmiotem podziwu jest samo bogactwo - bogactwo j ako gwarancja ekscytującego i wystawnego ■ stylu życia. Liczy się to, co można zrobić, a nie ic, co ma być zrobione. czy też to, co już zrobiono. Powszechnie podziwia się u osób bogatych ich cudowną zdolność organizowania życia wedle swego kaprysu - wyboru miejsca, gdzie je spędzają, i wyboru towarzyszy życia - i tego. że mogą wszystko zmieniać wedle zachcianek i bez wysiłku. Wydaje się, że nigdy nie utkną w martwym punkcie i że możliwości ich kolejnych wcieleń są nieograniczone, a ich przyszłość wydaje się zawsze bogatsza i bardziej emocjonująca niż przeszłość. Jedyne, na czym wydaje im się zależeć, to rozległość perspektyw. które dzięki bogactwu stoją, przed nimi otworem. W rzeczy samej, wygląda na to. że ci indzie kierują się estetyka konsumpcji; są mistrzami tej estetyki. To nie posłuszeństwo etyce pracy ani nie ich sukces finansowy leżą u podstawień uznanej wielkości i prawa do powszechnego podziwu, lecz ich konesersiwo.
„Ubodzy nie zamieszkują kultury odrębnej cd bogatych”, podkreśla Seabrook. „Muszą żyć w tym samym świeeie. który wymyślono na użytek ludzi posiadających pieniądze. Zarówno wzrost gospodarczy, jak recesja i zastój pogłębiają ich ubóstwo”. Dodajmy, żc wzrost gospodarczy przyczynia się do tego w dwójnasób.
Pc pierwsze, to. co określa się przez pojęcie „wzrostu gospodarczego” w jego obecnej :azie, idzie w parze z zastępowaniem stałej pracy „pracą elastyczną”, a gwarancji zatrudnienia pracą „na czas określony”, pracą na ziccenie, redukcją, restrukturyzacją i „racjonalizacją”. kióre obniżają koszty zatrudnienia. Nic nie pokazuje tych zależności w sposób bardziej spektakularny niż fakt, że pod rządami Margaret Thatcher Wielka Brytania, pionier i najżarliwszy obrońca tego rodzaju „czynników wzrostu”, kraj szeroko wychwalany jako przykład najbardziej zdumiewającego „sukcesu ekonomicznego” na Zachodzie, znalazł się również na liście zamożnych krajów świata najbardziej dotkniętych przez ubóstwo. Ostatni raport Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) stwierdza, że brytyjscy ubodzy żyją w większej biedzie niż ubodzy z innych krajów Zachodu i rozwiniętych na zachodnią modłę. Prawie jedna czwarta osób w podeszłym wieku w Wielkiej Brytanii żyje w ubóstwie - pięć razy więcej niż w „przeżywających trudności ekonomiczne” Włoszech i trzy razy więcej niż w „pozostającej w tyle” Irlandii. Ubóstwa doświadcza jedna piąta brytyjskich dzieci - dwukrotnie więcej niż na Tajwanie czy we Włoszech, a sześciokrotnie więcej niż w Finlandii. W sumie „pcd rządami [pani Thatcher] liczba ubogich wzrosła prawie o 60%”:N
Po drugie, podczas gdy ubodzy stają się coraz ubożsi, bogacze -owe wzorce cnót konsumenta - stają się jeszcze bogatsi. Podczas gdy jedna piąta ubogich w Wielkiej Brytanii, kolebce największego „cudu gospodarczego”, nic jest w stanie dorównać pod względem zakupów mieszkańcom innych większych krajów Zachodu, najzamożniejsza jedna piąta brytyjskiej populacji należy do najbogatszych w Europie i może pozwolić sobie na wszystko, niczym legendarna elita Japonii. Im ubożsi są ubodzy, tym bardziej zdumiewający jest poziom życia bogaczy, jako godny podziwu, pożądania i naśladowania. I tak oto „subiektywne poczucie niedostatku”, z całym bólem stygmatu upokorzenia, który' towarzyszy temu uczuciu, wzmaga sic. przez dwojaką presję obniżających się standardów życia i wzrastającej względnej (porównywalnie) deprywacji; a wzrost gospodarczy, w obecnej, zderegulowanej formie leseferyzmu raczej wzmacnia, aniżeli osiabia oba te zjawiska.
Cyt. za raportem: G. Lear., B. Gunncil. LK pcverty :s worst in the Wnst, „Independent on Sunday", 15 ccer.vca 199’,