i cały gniew obrócił „tylko przeciwko sobie i tylko przeciwko swoim”: „Nagle rozwścieczył mnie conocny sen o Polsce — Chrystusie Narodów. rozwścieczyła ewangelia narodowa wielo-ksiągu romantycznego. Chciałem natychmiast i demonstracyjnie zamazać szybę w oknie, które pokazywało całą moją przeszłość i skomplikowany mój rodowód” (s. 55). Późniejsze postępowanie — wywołane „histerycznym wstrętem do inteligenckości” (s. 56) — ironicznie określa Konwicki jako szukanie „praproletariackiego źródła”, wstępowanie „w świętą rzekę losów robotniczych”, dokonanie „aktu ponownego chrztu” (s. 56), palenie mostów („Paliłem więc za sobą mosty swoim pisaniem”; s. 58), ale też nie waha się nazwać tamtego stanu psychicznego „fanatyzmem’’, „żądzą zniszczenia wszystkiego, co poprzeczne i ukośne w stosunku do siły, która pcha cię w przepaść” (s. 59). Wreszcie, bronił wszystkich swoich książek z lat stalinowskich („Nie wstydzę się i nie wypieram żadnej mojej książki”; s. 222), wyznawał jednak — choć nie musiał — że pisane przez niego wówczas artykuły publicystyczne to „wątek, którego nie potrafię usprawiedliwić, którego nic nigdy nie usprawiedliwi, który szpecić mnie będzie na zawsze” (s. 222).
Dziś waga tych słów nie jest być może tak oczywista, trzeba jednak próbować dostrzec kontekst. A kontekst ten to przynajmniej dwa
pokolenia „oszpeconych” Polaków — „kolum-bów” i „pryszczatych” - które miały swój udział w epoce stalinowskiej, i które w drugiej połowie lat siedemdziesiątych w dalszym ciągu zasilały szeregi PZPR, obsadzały swoimi ludźmi redakcje czasopism, decydowały o kształcie poważnej części polskiego życia kulturalnego. Oba te pokolenia zmieszały się w latach stalinizmu, przy czym niektórzy „kolumbowie” — Borowski, Bratny, Machejek, Czeszko — usiłowali sprawować opiekę nad „pryszczatymi”. Ci drudzy — a oprócz Konwickiego należeli tu m.in.: W. Woroszylski, W. Wirpsza, A. Braun, W. Zalewski, A. Ścibor-Rylski, G. Lasota, W. Szymborska, T. Nowak — wystąpili na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych z programem sztuki aktywnie wspierającej instytucje władzy ludowej, zwalczającej tzw. wrogów klasowych i opiewającej wielkość przemian społecznych. Jako grupa młodych zbuntowanych, którzy nie chcieli czerpać materiału pisarskiego z przeszłości wojennej, a metody literackiej z tradycji minionej epoki, stanowili przednią straż realizmu socjalistycznego. W ich książkach — głównie powieściach produkcyjnych i agitacyjnej poezji — najszybciej i najpełniej zrealizowały się normatywne wskazania nowego programu. Rozpad programu, w roku 1956, oznaczał też rozpad grupy, która miała charakter przejściowy i jako pokolenie została powołana do istnienia przez
107 —