Fakt, że ludzie nie rozumieli pojęcia „obiekt latający" tak jak dzisiaj (jako techniki), powodował oczywiście, że umieszczenie takowego na obrazie nie wywoływało „alarmu".
przeniesienie rzeczywistości rzymskiej). Wierzeń takich jak heretycki odłam judaizmu, jakim początkowo było chrześcijaństwo, było w gruncie rzeczy bardzo wiele i dzisiaj poza specjalistami z wąskiej dziedziny nikt o nich nie pamięta.
Znaczenie tych dowodów będzie jeszcze większe, gdy uświadomimy sobie, że sztuka sakralna, zwłaszcza w okresie średniowiecza, podlegała ścisłemu nadzorowi teologicznemu i nie było tu szczególnej dowolności pozostawianej artyście, a, po drugie, sztuki tej nie można odczytywać w myśl tych samych zasad, według których dzisiaj odbieramy sztukę abstrakcyjną - takie pojęcie w ogóle wtedy nie funkcjonowało. Twórcy sztuki sakralnej i ich z reguły kościelni zleceniodawcy zawsze traktowali przekazywane treści bardzo dosłownie (w każdym razie w porównaniu z percepcją człowieka współczesnego). Zagadnieniu różnic percepcyjnych w stosunku do czasów współczesnych i kontekstowi kulturowemu poświęcona została znaczna część książki Chrystus i UFO, jest to bowiem czynnik o podstawowym znaczeniu. Oczywiście wiąże się to z zagadką źródeł, z któiych czerpano. Muszę przyznać, że wprawdzie pewne opisy, które można odnieść do określonych źródeł - naocznych świadków - istnieją i są obecnie znane, jednak
wyjaśnia to problem tylko w niewielkim stopniu, zwłaszcza że te znane opisy dotyczą innych sytuacji, niż zostały przedstawione na obrazach. Mimo znacznego wkładu pracy nie udało mi się ustalić, na czym konkretnie ci artyści się opierali. Jesienią 2008 roku konsultowałem się w tej sprawie między innymi ze znawcą zagadnienia symboliki i ikonografii chrześcijańskiej z omawianego okresu ks. prof. Stanisławem Kobielusem z Katedry Sztuki Średniowiecznej i Ikonografii Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego (UKSW) w Warszawie, autorem wielu opracowań. Pokazałem mu kilka przykładów, jednak dla niego było to również kompletną zagadką. Jedno jest jednak pewne: w tamtym przesyconym mistyką okresie w obiegu funkcjonowało bardzo wiele tekstów, które później celowo zniszczono lub ukryto, albo zniknęły one z późniejszego horyzontu niejako naturalną koleją rzeczy, chociażby dlatego, że pochodziły z czasów, gdy nie znano jeszcze druku
Czternastowieczny kilim z wełny i jedwabiu znajdujący się obecnie w kościele Notre Damę de Beaume w Burgundii, na którym widać klasyczne UFO unoszące się nad Matką Boską. Podobnie jak w przypadku Chrystusa istnieje cała seria dzieł sztuki sakralnej, na których Matka Boska przedstawiona została w powiązaniu z UFO.
i istniały w pojedynczych egzemplarzach. Pomimo to musiały mieć wtedy status źródeł „pełnoprawnych”, w przeciwnym razie hierarchia kościelna nie uznawałaby utrwalonej w nich rzeczywistości.
Trzeba też pamiętać, że w średniowieczu nie istniał jeszcze jednoznacznie ustalony kanon świętych pism - próby takie (można rzec: cząstkowe) podejmowano na różnych soborach, jednak de facto w obiegu były bardzo różne pisma. Zresztą, w tamtych czasach, gdy nie znano druku, a zbiory, na przykład klasztorne, składały się w większości z dzieł w dzisiejszym rozumieniu unikalnych, nie można było po prostu wyliczyć „tytułów znajdujących się na indeksie”, bo nikt dokładnie nie wiedział, co i gdzie się znajduje. Taki „filtr” nie byłby szczelny. Ostateczny kanon pism biblijnych określono dopiero na Soborze Trydenckim w roku 1543, w związku z czym w okresie, w którym powstawały przedstawione tu dzieła sakralne, ich autorzy mogli jeszcze odwoływać się do stosunkowo bogatego zasobu źródłowego. Fakt, że ludzie nie rozumieli pojęcia „obiekt latający” tak jak dzisiaj (jako techniki), powodował oczywiście, że umieszczenie takowego na obrazie nie wywoływało „alarmu”. Jeśli tylko było to zgodne ze źródłami, o których wiedział autor lub jego zwykle duchowny zleceniodawca lub odbiorca, to było to akceptowane (bo często zamawiał obraz jakiś możny fundator, ale wtedy na ogół musiał on spełniać kryteria duchownego odbiorcy...). Zaistniał więc ciekawy paradoks: ciemnota średniowiecza i rygorystyczne traktowanie doktryny nie przeszkadzało w „przemycaniu” na światło dzienne tego rodzaju informacji, których w dzisiejszych realiach na pewno by nie ujawniono! Drugi paradoks to to, że przekazy odbierane obecnie przez Kościół (zapewne) jako obrazoburcze wtedy traktowano jako kluczowe dla widzenia rzeczywistości boskiej - jako święte. Ta ich waga zapewne wynikała wprost z opisów, na jakich się opierano. Chodzi więc o całkiem poważny problem wymagający głębszego zastanowienia. O tyle ważny, że bez wątpienia obejmujący informacje przeznaczone dla potomności... Zaryzykuję twierdzenie, że uświadomienie sobie tego zagadnienia, tych faktów, to jedno z najbardziej doniosłych wydarzeń, jakie może nastąpić w naszych czasach. Upoważnia to również do postawienia sobie całego szeregu fundamentalnych pytań, przede wszystkim o to, jak to możliwe, że możemy mieć prawdę na przysłowiowym tale-
JEDYNE, ORYGINALNE NAGRANIA
pozwalające uzyskać dostęp
DO ODMIENNYCH STANÓW ŚWIADOMOŚCI
Wykorzystujące niezyvykle efektywną technologię Hemi-Sync® (synchronizacji półkul mózgowych) pochodzącą
WPROST Z THE MONROE INSTITUTE
- pioniera i lidera badań nad ludzką świadomością i OBE oferują, jak również zapraszają na warsztaty Hemi-Sync®
Grażyna Byczukowa i Paweł Byczuk
• Szkoła Wiedzy Antycznej „ŹRÓDŁO”
. ul. Czeska 13/B/3, 73-110 Stargard Szczeciński
tel./fax (0-91) 573-59-30,
e-mail: hemisync@poczta.onet.pl, web: http://hemisync.republika.pl
NEXUS • 49
MARZEC-KWIECIEŃ 2010