Wtęp... nie chce mi się pisać.
Avidja Citta Danger
SKRYTOBÓJCZYNI
część trzecia na x części
Jest wieczór. Za chwilę idę zarabiać. Musze się przygotować.
Do swojego stroju dołożyłam jeszcze żelazny nóż. Żelazo w ogóle gryzie się z magią, ale to
żelazo jest podobno jakieś wyjątkowe bo cośtam... nie pamiętam. W każdym razie jeśli mag
otoczy się jakąś barierą, albo będzie próbował rzucac jakiś czar, ten nóż to moja jedyna broń.
Punkt dziewiąta ja i Zel wymknęliśmy się do lepszego hoteliku, jak zawsze. Zamknęłam swój pokój
od środka. Kolacji nie zamawiałam do swojego pokoju, stwierdziałm że mam kobiece przypadłości
i boli mnie brzuch... bujda na resorach, nieważne. O północy wyszłam oknem i pobiegłam do pałacu.
Czeka mnie pracowita noc. Juz widzę zamek. Otoczony wysokim na cztery metry murem.
- Betka. - Powiedziałam. Wzięłam linkę, mały haczyk, minuta i jestem po drugiej stronie. Od
razu zlokalizowałam wieżę wzchodnią. Mina mi zżedła. Toż to ma ze sto metrów! Nie, wspinaczka po
murze się zdecydowanie nie opłaca. Przemykając się przy murach znlazłam drzwi: tyci problem w
postaci dwóch strażników. Zabiajnie osób trzecich jest bez sensu. Po pierwsze nikt za to nie
płaci.
Dlaczego nie wzięłam strzałek usypiających... no dobra. Będę musiała ich po prostu ogłuszyć. Jak
ja tego nie lubię...
Przekradłam się cicho. Pierwszego zaszłam od tyłu. Padł na ziemie nie wiedząc nawet co go
uderzyło. Drugiego walnęłam miedzy oczy. Upadł na ziemię zemdlony. Super. Jak na razie zero
trupów. Jestem coraz lepsza. Weszłam do środka. Schody schody schody... wspinam się na górę.
Jak dotarłam na szczyt zrobiłam sobie trzy minuty przerwy, żeby złapać oddech. Oki. Dotykam
nożem drzwi. Jeśli był tu jakiś czar - to już go nie ma. Wzięłam jedną spinkę. Zatruta bo
zatruta, ale to najlepszy wytrych jaki mam. I dobrze że go użyłam, bo drzwi były zamknięte.
Grzebania w zamkach nigdy nie lubiłam... dostanie się do środka zajęło mi koło piętnastu sekund.
Mag spał sobie spokojnie w wielkim łożu. Troche mu zazdrościłam: też bym chciała się wyspać. Cóż,
niech ma, w końcu to jego ostatni sen. Zlizyłam się jak kot i wbiłam nóż... w poduszkę! Obrócił
się akurat w tym momencie! Nie wierzę! No dobra... Odsunęłam się pod drzwi i wzięłam dmuchawkę.
Załadowalam strzałkę i strzeliłam mu prosto w kark. A przynajmniej wycelowałam dobrze. Tyle że
strzałka zatrzymała się w połowie drogi. No dobra. Wiem jedno: facet nie śpi.
- Mógłbys już nie udawać. To mało zabawne.
- Sorry, nie mogłem sobie odmówić. - wstał z łóżka. Aż mi się nogi ugięły... kochałam Zela i
podobał mi się, ale ten mag był tak przystojny... dobra, rozsądek. Spokój. To tylko facet. W
dodatku powinien być martwy.
- Dziecięce zabawy... myślałam że magowie są bardziej poważni.
- Masz mylne pojęcie o magach. Chyba żadnego nigdy nie spotkałaś.
Przez chwilę chciałam mu powiedzieć ze w jednym jestem zakochana, ale jeszcze by pomyślałam że
mam na myśli jego.
- Magowie to jednak ludzie. A każdy człwoiek, ktory ma poważne obowiązki sam jest poważny.
- Twoja filozofia się nie sprawdza. Ty wykonujesz bardzo poważne zajęcie, a jednak masz
wybitne poczucie humoru. Kto cię wynajął?
No wreszcie przechodzimy do konkretów.
- Nie wiem, nie pytałam o nazwisko. To ty powinieneś znac swoich wrogów.
- A jaka jest stawka.
- O takie rzeczy się nie pyta, to niekulturalne...
- No powiedz... proszę... - usmiechnął się zabójczo. Znowu ugieły się pode mną nogi. Ta moja
słabość do facetów mnie kiedyś zgubi.
- 500 000.
- Za mnie? Powinno być więcej... a jesli dam ci dwa razy tyle, to zostawisz mnie w spokoju?
- Za milion sztuk złota? Pewnie!
Usmiechnął sie. Wiadomo co się ze mną działo... zlustrował mnie wzrokiem.
- A jak dam dwa miliony, to się jeszcze ze mną prześpisz?
- CO? WYBIJ TO SOBIE Z GŁOWY! - ale mnie wkurwił. Co on sobie myśli? Przecież gdybym chciała to
mogłabym go zabic, a on coś takiego... wrrr... znów się usmiechnął, ale bylam zbyt wściekła żeby
to zauważyć. Podszedł do mnie i spohrzał mi się w oczy. Cała sytuacja chyba go bawiła. Przez
chwilę pomyślałam że aż tak mi na tej forsie nie zalezy i zaraz go dźgnę... i wtedy mnie
pocałował. Boże... jestem w raju! Ale to był moment kiedy się rozpłynęłam. Jednak mój rozsądek
i profesjonalizm jednak szybko się odnalazły. Odsunęłam go od siebie i tak strzeliłam że zrobił
piruet.
- Au. - stwierdził.
- Co ty sobie wyobrażasz, co?! Zaraz zapomne o forsie i cię dźgne, obiecuję!
- Hmmm... co ja sobie wyobrażam? Że jesteś niezwykle piękna i że jesteś elfką, a o elfkach się
często słysze że to prawdziwe lwice, więc chciałem zobaczyć czy to prawda...
Piękna? Nie... niemożliwe. Przez chwilę zastanowiłam się nad swoim wyglądem. 165cm., krotkie
niebieskie włosy, granatowe oczy, jasna normalna skóra, ale przy włosach i oczach też wydaje
się być niebieskawa. Szczupła w talii, za to z szerokimi biodrami i dużym biustem, nigdy tego
nie lubiłam... czyli taka bardzo kobieca. Zawsze chciałam byc taka chuda i wiotka... wtedy
wszystkie te sliczne, zwiewne, lekkie sukienki by na mnie dobrze wyglądały. Z moją figurą byłam
skazana na rzeczy obcisłe "seksowne". Bleeeeeee... najbardziej mnie wkurzało, że choć Amelia też
miała kobiece kształty to jednak na niej zwiewne sukienki dobrze wyglądały. Na niej wszystko
dobrze wyglądało. Lina była bardzo szczuplutka. Przy moich współtowaryszkach wpadałam w
kompleksy. Nic dziwnego że Zel mnie tak równo olewa.
- Nie żartuj. Nie jestem piękna. Gdybym była to...
Chciałam powiedziec że osoba którą kocham by się mną zainteresowała, ale nie powiedziałam. Nie
przyszłam tu wyżalać się na swoje życie.
- To co?
- Nie twój interes! Dawaj kasę i znikam! Nie przyszłam tu dyskutować!
- No co ty... śpieszy ci się do niego? Przecież on teraz śpi...
Gulp.
- O kim ty mówisz?!
- O mężczyźnie o którym myślisz odkąd tu weszłaś.
- MAMUSIA NIE NAUCZYŁA ŻE NIE WOLNO CZYTAC W MYSLACH?
- Nie. Zmarła tuż po porodzie.
Trochę mnie zatkało.
- Ojej...
- Nie, nie współczuj mi. Prosze. Stało się i się nie odstanie.
- Fakt. Osoba która raz umarła zazwyczaj się potem nie odradza.
- Ty wiesz to najlepiej. Poza tym... skoro on cie nie kocha i raczej nie pokocha...
- To co?!
Cała ta rozmowa już mnie wkurzała.
- To co ci szkodzi się ze mną przespać? Co ci szkodzi zostac tutaj? Jako moja żona?
NANI? ZONA?
- Chyba śnisz... nigdy za ciebie nie wyjdę...
- Nigdy?
- Nie. Nieważne co czuje Zel ja i tak nie przestanę go kochać. A ty mnie dokumentnie wkurzasz
więc na pewno za ciebie nie wyjdę. Muszę kochać osobę z którą mam się wiązać...
- Och przestań. Traktujesz to tak poważnie. Ślub to interes, inwestycja. Większość małżeństw
z miłości się rozpada. A ze mną? Pewnie byśmy się nie kochali, ale na pewno bylibyśmy świetnymi
przyjaciółmi. Mamy podobne charaktery. Żylibyśmy sobie razem, spokojnie, dostatnie...
Nie wiedziałam czemu, ale coś z tych słów do mnie trafiało. I choć nadal upieram się przy swoim
to... coś mi mówi że to nie byłoby takie absolutnie głupie.
- Ale... jak mógłbyś być ze mną wiedząc że kocham innego?
- Bo wiem, że to nie miłość, a zauroczenie i w końcu ci przejdzie.
To był ten moment. Ten,w którym coś we mnie pękło. Moment w którym podjęłam decyzję... bo...
- Cokolwiek się stanie...
- Hm?
- Ja nie przestanę go kochać. I mów sobie że to zauroczenie, możesz nawet mieć rację, ale
chcę w takim razie trwać w tym zauroczeniu. I nawet jęśli Zel mnie nie kocha, to jesteśmy
przyjaciółmi, a to chyba lepiej, sam tak mówiłes. A mnie wystarczy że on jest obok.
- Ech... ależ ty jesteś uparta... kiedyś jeszcze pożałujesz tej decyzji i wrócisz do mnie...
- Kiedyś... może kiedyś. Na razie dawaj kasę i znikam.
- Twoja decyzja jest nieodwołalana?
- Tak.
- Na pewno?
- Na pewno.
- Robisz błąd.
- Może.
- Kiedyś do mnie wrócisz.
- Może.
- Nigdy nie zapomnisz tego spotkania.
- pewnie tak.
- Nigdy nie zapomnisz mnie, a ja ciebie.
- Pewnie tak.
- I mimo to odchodzisz? Do niego? Od pewnego szczęścia do czegoś tak niestabilnego, tak
niepewnego?
- Tak.
- Hmm... to może mały całusek na pożegnanie?
Nie potrafiłam mu odmówic. "Całusek" trwał dobre parę minut. A co tam... w końcu dał kasę, a ja
mogłam wyjść. Bez słowa, po prostu odeszłam. Nie wiem, czy miałam powiedzieć żeganaj czy
do widzenia. W każdym razie to spotkanie było dziwne. Miałam wrażenie, że on już wcześniej na
mnie czekał. Ze od dawna wiedział, że kiedyś przyjdę. Cóż... w końcu to mag. Ale miał dziwny
wyraz twarzy gdy odchodziłam. Jakby już tęsknił. Kto wie... może faktycznie kiedyś do niego
wrócę? Był zbyt dziwny, zbyt nierealny, zbyt podobny do mnie, abym mogła go zapomnieć. Spotkanie
trwało raptem pół godziny, a ja miałam uczucie, jakbyśmy się znali od lat. Ech...
Wrociłam do hotelu. Najpierw weszłam do pokoju Zelgadisa. Spał spokojnie, nieświadom tego, co
przed chwilą się stało w moim życiu. Tego przełomu który przed chwilą we mnie nastąpił.
Nieświadom tego, że dla niego odrzuciłam piękną i spokojną wizję życia...
wizję która była mi chyba przeznaczona... to że stoję teraz i tutaj, że na niego patrzę,
wydaje mi się jakieś niewłaściwe. Ze gdybym go nie spotkała, to pewnie zostałabym z tamtym
magiem, który był taki czarujący i który działał na mnie jak magnes... ale ja jestem magnesem
z wolną wolą i choćbym nie wiem co mówiła, jednak nie całkiem rozsądnym.
Dla ciebie Zel... dla ciebie właśnie zmieniłam przeznaczenie. Z tego składa się życie. Bogowie
coś zaplanowali, zaplanowali idealny świat, idealnie poukładany, gdzie wszystko dzieje się po
kolei. Ale ludzie dostali wolną wolę, pewnie przez czyjąś pomyłkę, więc psują ten idealny
porządek. Psują to co być powinno. Nie jestem czarodziejką, ale zawsze podświadomie wyczuwam
co powinnam zrbić, jakbym była kukiełką, jakbym miała przywiązane do rąk sznureczki... i zrywam
te sznurki, robię po swojemu...
Zel... własnie znowu zagięłam swoje przeznaczenie... przerobiłam je po swojemu... Zel, dla
ciebie. Więc... pewnie będę musiała za to zapłacic, pewnie będę przez ciebie płakać po nocach,
bo każdemu jest przeznaczone idealne życie, ale my musimy zrywać sznurki i iść swoją drogą...
dlatego Zel, chcę żebyć wiedział że to dla ciebie. Śpij spokojnie mój drogi. Dla ciebie będę
jeszcze zrywać te sznurki, wybierać złą drogę, ale to wszystko dla ciebie, więc się nie przejmuj,
że czasem będę płakać.
c.d.n.
Ja wiem, że wyszło cholernie melancholijnie, ale przyżekam że to tylko ta jedna część!
avidja@o2.pl, jakby ktoś miał jakieś ale...
1