dwudziestolecie miedzywojenne, FREUD, ROZWÓJ TEORII FREUDA


FREUD

ROZWÓJ TEORII FREUDA. Przeszła ona przez trzy fazy: 1) Uformowała się w latach 1895-1897 pod wpływem francuskich psychiatrów, Charcota, a zwłaszcza Janeta. Była jeszcze wtedy teorią wyłącznie lekarską, nie zaś ogólną psychologiczną; o zjawiskach nie­świadomych traktowała tylko w związku z patologicznymi. 2) W ciągu lat kilkunastu aż do 1915 r. Freud rozwijał swą teorię: przede wszystkim doszedł do przekonania, że procesy nieświadome występują także w psychice normalnej, że są powszechnym i istotnym skład­nikiem wszelkiej psychiki, zarówno zdrowej jak chorej. Głównego zaś ich źródła dopa­trzył się w przeżyciach płciowych: są one ze wszystkich przeżyć najpierwotniejsze i naj­ważniejsze, stanowią o charakterze i losach człowieka. 3) Po 1915 r. Freud rozszerzył jeszcze swą doktrynę, dając jej podłoże metafizyczne, a nowe zagadnienia metafizyczne zaczęły w teorii-jego brać górę nad terapeutycznymi i psychologicznymi.

POGLĄDY. 1. nieświadome zjawiska psychiczne. Freud napisał o sobie, iż „nie zamierzał zrobić i nie zrobił nic więcej ponad to, że ujawnił nieświadome czynniki życia psychicznego". Ale to zamierzenie było śmiałe: zrywało z podstawowym przekonaniem psychologii XIX wieku, dla której nic nie było pewniejsze ponad to, że świadomość jest istotną cechą psychiki, że więc myśl o psychice nieświadomej jest jawnie sprzeczna. I oto twierdzenie, które się w XIX wieku wydawało definitywnie potępione, psychoanaliza w XX wieku odnowiła, co więcej: przedstawiła jako wielką zdobycz naukową. Dowodziła, że świadomość nie jest niezbędną cechą życia psychicznego, że zjawiska psychiczne nie­świadome nie tylko istnieją, ale decydują o świadomych.

Życie psychiczne przepływa dwoma korytami: świadomym i nieświadomym. Zapewne, jedynie procesy świadome są faktami, nieświadome zaś są hipotezą — ale fakty zmuszają do przyjęcia tej hipotezy. Bo życie świadome nie tłumaczy się samo przez się, nie stanowi zwartej całości, pomiędzy procesami świadomymi brakuje ogniw. Wyobrażenia, które kiedyś były w naszej świadomości, giną w niej w niezrozumiały sposób, aby w sposób równie niezrozumiały znów się w niej pojawić. Można ten stan rzeczy tłumaczyć na dwa sposoby: albo przyjmując, że gdy wyobrażenia giną ze świadomości, to przechowują się ich odpowiedniki cielesne, jakieś engramy w korze mózgowej, które później pozwalają odżyć wyobrażeniom — tak tłumaczyła to psychologia XIX wieku. Albo można też tłumaczyć w ten sposób, że wyobrażenia przechowują się w postaci podświadomej — tak czyni to psychoanaliza..

Argumentem psychoanalizy na korzyść istnienia nieświadomej psychiki było tedy: 1)• że w życiu psychicznym przyczyny bywają czasowo odległe od swych skutków, trzeba więc przyjąć między nimi ogniwa pośredniczące. Ponieważ jednak ten stan rzeczy można tłumaczyć także fizjologicznie, więc psychoanaliza podawała dalsze argumenty. 2) Nie ma powodu unikać pojęcia przeżyć nieświadomych, ponieważ zjawiska psychiczne posia­dają cechę świadomości w różnym stopniu, a cecha, która ma różne stopnie, może spaść i do zera. 3) Poza tym psychoanaliza posługiwała się sobie tylko właściwym argumentem, mianowicie terapeutycznym: że wykrycie nieświadomych przeżyć leczy niedomogi psy­chiczne.

Dlaczego niektóre wyobrażenia nie zostają przez jednostkę uświadomione ? Dla różnych przyczyn. Niektóre są nieświadome dlatego, że leżące u ich podstaw wrażenia były zbyt słabe i nie przekroczyły progu świadomości. Inne zaś dlatego, że świadomość nie dopuściła ich do siebie, że je odepchnęła, wyparła. I to źródło jest najważniejsze. Jeśli pierwszą tezą psychoanalizy jest, że procesy psychiczne nieświadome istnieją, drugą, że odgrywają doniosłą rolę w życiu psychicznym, to trzecią jest — że są to procesy wyparte ze świado­mości. Do tego dołącza się jeszcze teza czwarta, że wyparcie ich ze świadomości dokonywa się na ogół już w dzieciństwie i na tle przeżyć seksualnych.

Wyparcie pewnych procesów ze świadomości ma, zgodnie z psychoanalizą, głęboką celowość: mianowicie wyparte zostają te, które są niezgodne z naturą jednostki, które zakłóciłyby jej harmonię i których świadomość musiałaby być przykra. Istnieje w psychice coś w rodzaju „cenzury", dokonującej selekcji wyobrażeń: nieodpowiednich, przykrych nie dopuszcza do świadomości.

2. kompleksy i ich wyładowanie. Pewne wyobrażenia zespalają się ze sobą i w tym zespoleniu utrwalają się w psychice; jeśli są ujemnie zabarwione uczuciowo, to psychika usiłuje zepchnąć je w nieświadomość, gdzie jednak, choć zepchnięte, trwają dalej. Te zespoły wyobrażeń, spychane w nieświadomość, ale dalej nurtujące psychikę, psycho­analitycy nazwali „kompleksami". Np. wedle często przez nich przytaczanego wypadku, zazdrość o matkę, jaką dziecko przeżyło w stosunku do ojca, wytwarza w nim trwały kompleks niechęci do ojca, niechęci, której żródła sobie nie uświadamia. Albo znów upokorzenia doznane w młodości mogą wytworzyć „kompleks niższości", czyli dotkliwe, ciążące przekonanie o własnej nieudolności i bezwartościowości.

Człowiek pozbędzie się kompleksu, jeśli go w ten czy inny sposób wyładuje, wyrzuci z siebie. Dzieje się to przede wszystkim w snach: wyładowanie następuje tu w sposób pośredni, przenośny, symboliczny, zamaskowany; wymaga to też szczególnej sztuki, by rozpoznać, w ja kich snach jakie wyładowują się ludzkie utajone kompleksy. Freud pierwszy uznał marzenia senne za procesy psychiczne równej z innymi doniosłości, mające swą głęboką celowość, stanowiące istotne ogniwo w całości życia psychicznego.

Kompleksy wyładowują się również w marzeniach na jawie. A także w przeróżnych błędach i usterkach, jakie popełniamy, w całej „psychopatologii życia codziennego". Oto nieraz mówimy lub robimy co innego, niżeśmy zamierzali. Konia nazywamy kotem, czy kota koniem, skręcamy w inną ulicę, niżeśmy chcieli, bierzemy inną książkę niż ta, po którą sięgaliśmy do szafy. Na ogół traktujemy nasze omyłki jako wypadki błahe, przy­padkowe, nie mające głębszych przyczyn. Inaczej Freud: on sądził, iż zawsze mają swoją przyczynę, mianowicie w jakimś kompleksie, który się przez nie wyładowuje i uwalnia psychikę od konfliktu.

Jeśli natomiast kompleks nie wyładuje się, to zostaje w sferze nieświadomej. Ale nie przestaje działać, a działając dezorganizuje życie psychiczne, jednostki. Staje się przyczyną nerwic. Kompleksami zepchniętymi w nieświadomość psychoanaliza tłumaczyła neurozy i właśnie tłumaczenie to było jej punktem wyjścia. I pozostało to jej tezą: że psychika chora jest naturalnym wytworem tego samego mechanizmu, co psychika nor­malna.

3. «ja» i «ono». Freud twierdził nie tylko, że istnieją w psychice wyobrażenia nieświa­dome, że są normalne i naturalne, ale także, że są dla życia psychicznego równie ważne, a nawet ważniejsze od świadomych. To one, nie zaś świadome, kierują psychiką. Świadome stanowią tylko zewnętrzną jej warstwę, tę, która podlega działaniu świata zewnętrznego i jest odeń zależna. Nie są pełnym wyrazem osobowości człowieka, skoro są zależne także od czynników zewnętrznych: jeśli są jej wyrazem, to częściowym tylko i powierzchownym. Tę świadomą część psychiki zwykliśmy nazywać naszym „ja", naszą „jaźnią".

Jaźń nie jest więc całym człowiekiem, całą jego osobowością, lecz właśnie tylko powierz­chowną jego warstwą. I Freud zewnętrznej „jaźni" przeciwstawił wewnętrzną psychikę człowieka: w przeciwstawieniu do jaźni nazwał ją „ono".Ja" i „ono" — w łacińskiej terminologii ego i id — to dwa składniki każdej osobowości. Jaźń jest świadoma, „ono" zaś jest dziedziną nieuświadomionych wyobrażeń i popędów. Ma się do jaźni jak psychika głęboka do zewnętrznej, jak świadoma do nieświadomej, jak rządzona popędami do rzą­dzonej rozumem. „Ono" jest anarchiczne, a jaźń jest trzymana w karbach; „ono" jest dynamiczne, jaźń — ustabilizowana. Jaźń jest świadoma i rozumna, ale stanowi tylko mniej lub więcej cienką powierzchnię nad głębiami nieświadomości.

4. jaźń i nadjaźń. Tym samym mechanizmem, którym tłumaczył życie jednostek, Freud zaczął później tłumaczyć także życie społeczne i tworzoną przez społeczeństwo kulturę. I ona jest w znacznej mierze wynikiem tego, że pewne wyobrażenia zostają wyparte w nieświadomość. Rzecz w tym, że żyjąc w społeczeństwie jednostka nie może realizować wszystkich swych popędów, pożądań, pragnień, mianowicie nie może realizować tych, które są dla społeczeństwa destrukcyjne i które ono zwalcza.

Aby ten stan rzeczy złagodzić i przynajmniej częściowo unieszkodliwić, społeczeństwo wytwarza dla niezaspokojonych popędów i pożądań kompensaty. Taką kompensatą jest właśnie kultura. Moralność, religia, sztuka: wszystko to kompensaty, środki zastępcze dla stłumionych pożądań. Żyjemy nimi, nie mogąc żyć naturą. W

Sztuka, religia, moralność — wszystko to ma ostateczne źródło w popędach potrze­bujących wyładowania. Chwalimy je za to, że są piękne czy wzniosłe, ale naprawdę cenimy za co innego: za to, że przynajmniej w zastępczy sposób pozwalają nam wyładować nasze popędy. „Jednej tylko rzeczy jestem pewien" — pisał Freud — „tego, że oceny wydawane przez ludzkość są wyznaczane przez jej pragnienie szczęścia; innymi słowami: są usiło­waniem dostarczania argumentów złudzeniom". Pewne popędy, jeśli się wyładują, są groźne dla społeczeństwa, i dlatego są przez nie zwalczane i karane; ale jeśli się nie wyła­dują, ,to stają się groźne dla jednostki, bo dezorganizują jej życie, wpędzają ją w choroby nerwowe. Pozostaje więc jedno: by się wyładowały, ale w postaci pośredniej, zastępczej, nieszkodliwej, uwznioślonej, czyli, jak się wyrażał Freud, „wysublimowanej". W takiej postaci nie są już niebezpieczne i nie napotykają oporu społeczeństwa. Tak np. popędy seksualne, te najpierwotniejsze i najsilniejsze z pożądań, sublimują się, uwznioślają w twór­czości artystycznej: i dzieła sztuki wydają się czymś wznioślejszym od reszty życia ludz­kiego, ale naprawdę są wytworem tych samych popędów.

Wysublimowane wyobrażenia i pożądania wytwarzają jeszcze jedną warstwę w psychice człowieka. Warstwę jak gdyby górną. Działają jako nakazy: moralne, religijne, estetyczne. Są odczuwane jako coś, co jest ponad jaźnią, czemu jaźń musi się poddawać. Freud nazwał tę trzecią, górną warstwę osobowości człowieka nadjaźnią" (super-ego). I ona też jest w znacznej mierze nieświadoma: odczuwając nakazy, człowiek nie ma świadomości ich genezy, nie zdaje sobie sprawy, że są wysublimowaną przez kulturę postacią jego własnych popędów. To nadjaźń cenzuruje popędy, trzyma w karbach jaźń; ona też jest źródłem wszystkich kategorycznych imperatywów i tego poczucia niedoskonałości i winy, które częstokroć ciąży nad jaźnią.

I oto jaźń — nie mówiąc już o tym, że podlega naciskowi ze strony świata zewnętrz­nego — jest naciskana jeszcze z dwu stron: działa na nią zarówno „ono", jak „nadjaźń": „ono" jakby od dołu, a „nadjaźń" od góry. Jaźń Świadoma jest „pod dwoma ciśnieniami", mniej lub więcej nieświadomymi: od dołu ciśnie na nią „ono" ze swymi popędami, a'od góry „nadjaźń", broniąca nakazów społecznych.

Każdą z tych trzech warstw psychiki rządzą inne prawa. „Ono" ma charakter na wskroś hedonistyczny, dąży tylko do jednego: do osiągnięcia przyjemności. Ale w tym natrafia : na opór zarówno przyrody, jak społeczeństwa — i łatwo wchodzi z nimi w konflikt,; „Jaźń" zaś usiłuje uniknąć tego konfliktu; dlatego nie kieruje się już zasadą przyjemności, \ lecz zasadą realności, nie tym, co przyjemne, lecz co niezbędne: usiłuje uzgodnić popędy jednostki z warunkami życia, aby ją uratować od grożącej zagłady. A tak samo „nadjaźń" dąży do ograniczenia żądzy użycia, do opanowania popędów i przystosowania ich do możliwości społecznych.

Ze złożonej, trójwarstwowej struktury naszej psychiki pochodzą dysharmonie naszego życia i kultury. W dysharmoniach tych tkwi przyczyna, dla której kultura, choć ją sami ,tworzymy, nigdy nas w pełni nie zadowala. Bogactwa kultury są opłacane ograniczeniem swobody popędów: dlatego nie daje ona szczęścia. Freud nie tylko stwierdził ten stan; rzeczy, ale także usiłował znaleźć środki zaradcze. „Czy ludzkość, wahająca się między strachem bożym a rozkoszą zwierzęcą obstawioną zakazami, znajdzie kiedy rozwiązanie tego konfliktu?" Środki Freuda były swoiste i raczej niespodziewane.

Podczas gdy większość moralistów proponowała zawsze, by niższe składniki psychiki podporządkować wyższym (w terminologii Freuda znaczyłoby to: podporządkować „ono" jaźni i „nadjaźni"), to on sądził, że powinno być odwrotnie. Uzasadniał to tym, że do życia składniki wyższe nie są tak niezbędne jak niższe; budowle mogą stać bez szczytów, ale nie bez fundamentów. Oczywiście nie znaczy to, aby „ono" miało otrzymać całkowitą swobodę: to byłoby samobójstwo, jaźń musi sprawować nad nim kontrolę. Natomiast należy ograniczać raczej roszczenia nadjaźni niż popędy jednostki: w ten sposób jeszcze najprędzej można zmniejszyć dysharmonię kultury i przynieść ulgę lu­dziom.

5. DETERMINIZM. Psychoanaliza nie podzielała przekonania, że tylko zjawiska fizyczne są przyczynowo powiązane i zdeterminowane, a w zjawiskach psychicznych jest miejsce na wolność. Według niej zjawiska psychiczne są również całkowicie zdeterminowane, każde ma przyczynę.

Ale część tych przyczyn jest nieświadoma, i dlatego jednostka nie zdaje sobie z nich sprawy. Nie uświadamiając sobie przyczyn swych postępków, jednostka nie może też sprawować nad nimi kontroli. Nie jest przeto za nie odpowiedzialna. A nie będąc odpowie­dzialna za pożądania i myśli nieświadome, nie jest odpowiedzialna też za świadome, bo te są wyznaczane przez tamte.

6. irracjonalizm. Psychoanaliza wypowiedziała się nie tylko za deterministycznym, a!e też za irracjonalistycznym poglądem na życie: czynnikiem nadrzędnym i mającym władzę nad ślepymi popędami nie tylko nie jest wola, ale nie jest także rozum. I poszła w tym kierunku dalej niż którykolwiek z prądów XX wieku. W jej pojmowaniu rozum nie tylko nie kieruje pożądaniami, ale im właśnie podlega, jest ich narzędziem. Usiłuje jedynie zrealizować cele, ku którym jednostka nieświadomie zmierza. Usprawiedliwia to, czego ona potrzebuje instynktownie. Siły,' które rządzą człowiekiem, są instynktowe, nie racjonalne: rozum nie jest siłą, lecz narzędziem używanym przez te siły.

Czynności, które wysublimowaliśmy i którym nadaliśmy pozory racjonalności, mają swe ostateczne źródło w instynktach. Spełniamy je dlatego, że odpowiadają naszym po­trzebom, a nie dlatego, że są słuszne.

Doktryna Freuda, wynosząc popędy jako źródło życia psychicznego, przez to samo musiała poniżać rozum. Przyjmowała, że psychika nie zna innych praw niż prawa popę­dów; jeśli występują w świadomości naszej nakazy, to choćby zdawały się być nakazami rozumu, są tylko wysublimowanym odbiciem popędów. A jeśli między popędami a wy­wodzącymi się z nich nakazami wytworzy się niezgoda, to ustąpić muszą nakazy, bo nie mają same przez się wartości.

ZESTAWIENIE. Myślą centralną psychoanalizy Freuda było, że psychiczność nie jest identyczna ze świadomością, że istnieje także życie psychiczne nieświadome. Musimy przyjąć istnienie psychiki nieświadomej, choć wiemy o niej tyle tylko, ile się z niej do psy­chiki świadomej przedostanie. Życie psychiczne przebiega w dwóch systemach, świadomym i nieświadomym, ma jednak wszędzie tę samą osnowę. W całości jest zdeterminowane, w całości ma charakter mechaniczny. Mechanizmem jest nawet „sublimowanie" wyo­brażeń i tworzenie z nich ideałów kultury. W całości ma też podłoże irracjonalne: pierwot­nymi elementami życia psychicznego są popędy, zwłaszcza seksualne, a rozum gra tylko rolę służebną.

W sprawie stosunku zjawisk psychicznych i fizycznych psychoanaliza nie dała wyraźnej odpowiedzi. Często przemawiała materialistycznie: źródło życia psychicznego widziała w popędach, a te wywodziła z procesów somatycznych. Ale z drugiej strony, tłumaczyła zjawiska psychiczne właśnie tylko na gruncie psychicznym, a nie fizjologicznym. Sam Freud wahał się między paralelizmem a interakcjonizmem. A niektórzy z jego uczniów twierdzili, że w pierwiastku nieświadomym znaleźli byt pierwotny, ani fizyczny, ani psychiczny, z którego dopiero powstaje zarówno fizyczny, jak psychiczny.


1

3



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
(05) Rozwój gospodarczy Bełchatowa w okresie dwudziestolecia międzywojennego (D Rogut)
14. Katastrofizm w literaturze miÄ™dzywojnia, Dwudziestolecie międzywojenne, Na egzamin
Shulz z Kafka, Dwudziestolecie Międzywojenne, Opracowania
Najwybitniejsi krytycy literaccy dwudziestolecia międzywojennego, Dwudziestolecie Międzywojenne, Opr
DWUDZIESTOLECIE MIĘDZYWOJENNE - PIGUŁKA, Język polski
Rodzaje metod aktywizujących, ADL - dwudziestolecie, Dwudziestolecie międzywojenne, Teoria literatur
wkład polskich pielęgniarek w rozwój teorii Kulczyńska
Międzynarodowe Uwarunkowania Rozwoju Rolnictwa Ściąga
dwudziestolecie miedzywojenne
DWUDZIESTOLECIE MIĘDZYWOJENNE OPRACOWANIE EPOKI
przedmieście, Dwudziestolecie międzywojenne, Na egzamin


więcej podobnych podstron