Dr Dariusz Rogut
Rozwój gospodarczy Bełchatowa w okresie dwudziestolecia międzywojennego
Regres gospodarczy, w którym znalazł się Bełchatów w połowie XIX w. spowodował
utratę praw miejskich i na wiele lat zahamował jego rozwój. Dopiero powstanie w 1918 r.
niepodległego państwa polskiego umożliwiło zmianę tej niekorzystnej sytuacji i przywróciło
nadzieję lokalnych społeczności na poprawę bytu. Młode państwo tworzyło nowy podział
administracyjny kraju, który według założeń ministerialnych powinien odpowiadać
potrzebom lokalnych społeczności. Zmiany w Rzeczpospolitej, jakie wówczas zachodziły we
wszystkich płaszczyznach życia polityczno-społeczno-gospodarczego, wymuszały tworzenie
nowych organów administracji państwowej. Jednocześnie rozwój na ogromną skalę lokalnych
inicjatyw społecznych wyraźnie wskazywał, w jakich warunkach i przy jakich
niedogodnościach, wynikających z polityki zaborców, żyli przez wiele lat Polacy. Decyzje
państwowe dotyczące nowego podziału administracyjnego na gminy, zbiegły się z łączonymi
przez mieszkańców Bełchatowa nadziejami na przywrócenie praw miejskich.
Każdą osadę, którą podnoszono do godności miasta władze zwierzchnie (starostwo,
władze wojewódzkie i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych) w odpowiedni sposób
charakteryzowały i oceniały. Przede wszystkim musiała mieć miejską zabudowę (ilość
domów murowanych, drewnianych, piętrowych, parterowych z podziałem na ulice),
odpowiedni stopień uprzemysłowienia oraz stosowną liczbę zakładów rzemieślniczych i
sklepów. Po wtóre, badano możliwości rozwojowe związane z położeniem geograficznym,
perspektywy rozszerzenia granic przyszłego miasta oraz jego strukturę narodowościową.
Jednak podstawowa kwestia dotyczyła możliwości prowadzenia samodzielnej gospodarki
miejskiej, źródeł jej finansowania i stanowiska (potrzeb) jej mieszkańców.
Wszystkie powyższe pytania i problemy Bełchatowa nie dotyczyły, gdyż nie utracił on
swojego miejskiego charakteru. W miasteczku istniała zwarta, murowana i częściowo
piętrowa zabudowa (219 domów murowanych, 94 drewniane), podział na ulice (12 wraz z
obszernym rynkiem) oraz funkcjonowały przedsiębiorstwa handlowe i przemysłowe. Dzięki
inicjatywie społecznej od 1921 r. Bełchatów został wyłączony z budżetu gminnego i
prowadził samodzielną gospodarkę finansową. Działalność ta jednoznacznie wykazała, że
może on samodzielnie funkcjonować i prowadzić gospodarkę samorządową. Kolejnym
czynnikiem umacniającym starania o podniesienie do godności miasta była liczba jego
mieszkańców. Jak wynika z projektu przygotowanego przez starostę piotrkowskiego Jana
Bielskiego, w tym okresie wynosiła ona w samym Bełchatowie 6202 osoby, w tym wyznania
starozakonnego 4178, rzymskokatolickiego 1380, ewangelickiego 632 i prawosławnego 12
osób. Kilkuletnie starania mieszkańców zostały uwieńczone sukcesem i 10 lutego 1925 r.
komisja w składzie: przedstawiciel starostwa Jan Bielski, wójt gminy Bełchatów Ludwik
Bryłka, wójt gminy Bełchatówek Franciszek Marczak oraz inżynier Bronisław Rudzki,
przystąpiła do wytyczenia granic miasta. 19 lutego zostały wkopane słupy graniczne, a mocą
decyzji Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej Bełchatów ponownie został miastem. Kilka lat
później stan ludności na podstawie spisu przeprowadzonego w 1931 r. i po dołączeniu w 1934
r. wsi Czapleniec wynosił 8932 osoby, w tym 4149 Polaków (46,6%), 3979 Żydów (44,5%),
Niemców 811 (9%) oraz 3 osoby o nie sprecyzowanej narodowości. Pod względem
wyznaniowym było: 3933 katolików, 4049 starozakonnych, 904 ewangelików augsburskich
oraz 46 osób innych wyznań. W strukturze narodowościowej dominowali Polacy, a w
wyznaniowej Żydzi. Charakterystycznym zjawiskiem jest fakt, iż nie wszystkie osoby
uważające się za Polaków były wyznania katolickiego, część była starozakonnego i
ewangelicko-augsburskiego. Tak więc narodowość nie w pełni utożsamiono z orientacją
religijną.
Skomplikowana
struktura
narodowościowo-religijna,
która
należała
do
charakterystycznych w II RP, niosła za sobą poważne konsekwencje natury społecznej,
obyczajowej oraz politycznej. Jednocześnie skład Rady Miejskiej odpowiadał podziałowi
narodowościowemu, a np. w 1934 r. mandaty radnych otrzymali: Icek Josek Fajwisz, Mendel
Feld, Jakób Gerhardt (pastor), Zygmunt Piernat, Antoni Kostelecki, Henryk Kryze, Bolesław
Kłysik, Roman Lange, Henoch Liberman, Noech Liberman, Władysław Mietkiewicz, Ruchla
Pudłowska, Zelman Pudłowski, Julian Skrzypiński, Jan Szubert, Józef Trawiński. W
wybranym 22 listopada 1934 r. Zarządzie Miejskim zasiadali: burmistrz Konstanty
Miętkiewicz, wiceburmistrz Stanisław Miller, ławnicy: Binem Kolberg, Rajnhold Oberman
oraz Adam Rychlewski.
Władze samorządowe borykały się z wieloma problemami społeczno-politycznymi, ale
przede wszystkim finansowymi. Poważnych nakładów finansowych wymagały budynki
użyteczności publicznej m.in. szkoły oraz drogi, których w 1918 r. było na terenie miasta
zaledwie 5000 m
2
. Do 1925 r. było ich już 8027, a jedenaście lat później miasto posiadało 37
000 m
2
dróg i ulic o twardej nawierzchni.
Budżety miejskie proponowane przez Zarząd Miejski, zaakceptowane przez Radę
Miejską każdorazowo zatwierdzał Wydział Powiatowy w Piotrkowie Trybunalskim. Szukając
dodatkowych źródeł finansowania Rada Miejska uchwalała podatki na rzecz miasta. W 1925
r. podjęła kilka takich decyzji, m.in. wprowadzono podatek od posiadania przedmiotów
zbytku. Należały do nich: samochody, motocykle, karety, powozy, inne luksusowe powozy,
broń myśliwska oraz konie wierzchowe, służące do wygody i osobistego użytku. Roczny
podatek od samochodu wynosił 50 zł, motocykla 30 zł, roweru 10 zł, karety 35 zł, powozu 35
zł, wolantu (lekki odkryty powóz) 25 zł, innych powozów 15 zł, a od broni myśliwskiej i
sztucera 40 zł. Samorząd miejski w celach kontrolnych mógł zażądać od właścicieli
nieruchomości przedłożenia wykazu osób posiadających przedmioty opodatkowane. Dochód
z tego podatku określano na sumę 1000 zł
1
. Innym obciążeniem był podatek od zabaw,
rozrywek i widowisk publicznych. Dotyczył on np. zabaw tanecznych, kostiumowych, bali
maskowych, zabaw ludowych (np. karuzeli, huśtawek, strzelnic, aparatów do mierzenia siły),
przedstawień świetlnych (kinematograficznych), teatrów marionetkowych, przedstawień
cyrkowych, walk zapaśniczych, kabaretów, zabaw sportowych, przedstawień muzycznych
oraz odczytów i deklamacji. Dochód z tego źródła przewidywano w wysokości 500 zł.
Kolejną uchwałą wprowadzono podatek od zbytku mieszkaniowego. Opodatkowaniu
podlegały części mieszkaniowe, które ze względu na swe znaczenie lub w stosunku do liczby
zamieszkujących lokal uważano za zbędne. Podatkowi temu podlegały także mieszkania
zajęte przez posiadacza (właściciela) własnego domu. Za zbędne uznawano części mieszkalne
jeśli w mieszkaniu znajdowały się : a) ponad trzy pokoje, jeżeli zajmowały je dwie osoby, b)
ponad cztery pokoje, jeżeli zajmowały je trzy osoby, c) ponad pięć pokoi, jeżeli zajmowało je
pięć osób, d) wszystkie pokoje ponad sześć o ile przypada więcej niż jeden ponad jedną
osobę. Podatek opłacały osoby fizyczne podlegające opodatkowaniu. Dochód z niego
określano na sumę 100 zł. Funkcjonował także podatek od pojazdów i resorówek oraz wozów
ciężarowych. Wynosił on: od samochodu 200 zł, bryczki parokonnej 15 zł i jednokonnej 5zł,
a od wozów ciężarowych zarobkowych 30 zł. Z podatku tego mogli być zwolnieni
mieszkańcy, których Zarząd Miasta uznał za biednych.
W kolejnych latach do innych zobowiązań finansowych na rzecz miasta należały także
podatki od niezabudowanych placów, nieruchomości, szyldów, spadków i darowizn, weksli
zaprotestowanych oraz posiadania psów. Dochody z tych samoistnych podatków włączano do
bieżących budżetów.
Władze miejskie spotykały się często z zarzutem, iż nie gospodarowały prawidłowo
podległym mu majątkiem. Przeprowadzona w lutym 1926 r. rewizja finansowa
przeprowadzona na polecenie Dominika Dratwy, Gminnego Inspektora Samorządowego,
stwierdziła, iż w bełchatowskim Magistracie dochodziło do niedopatrzeń finansowych. W
wydanej opinii stwierdzono, że Rada Miejska, a także Magistrat
. Okazało się, że rachunkowość
prowadzona była niedokładnie, dużą część przeprowadzanych wydatków i transakcji kupna
dokonywano na wekslach wystawianych przez Zarząd Miejski, natomiast księgi budżetowe
od trzech lat nie zamykano. Ten stan rzeczy umożliwiał nadużycia.
W 1926 r. sytuacja finansowa miasta była dramatyczna. Władze miejskie borykały się z
ogromnymi trudnościami ekonomicznymi. Do budżetu miasta wpłynęło tylko 38 680 zł.,
natomiast wydano aż 97 100 zł. Sytuację ratowano zaciąganymi pożyczkami. W 1927 r.
wpływy do budżetu i wydatki uległy zrównoważeniu i wynosiły 170 000 zł
2
. W kasie
miejskiej wciąż brakowało pieniędzy na nowe inwestycje oraz potrzebne remonty.
Podstawowe wydatki dotyczyły administracji, oświaty, bezpieczeństwa, ale również
utrzymywania aresztu. W 1927 r. odbyło w nim karę 705 osób, a w 1929 r. 634 osoby.
Magistrat wypłacał każdemu z osadzonych po 50 gr. na życie. Areszt wymagał bieżących
remontów, ale problem polegał również na tym, że przebywały w nim osoby skazane na kary
dłuższe niż 2 miesiące, co było niezgodne z decyzjami administracyjnymi. Deficyt budżetowy
spowodowany był także stałymi i wysokimi, obejmującymi do 20%, nakładami na oświatę, a
przede wszystkim remontami budynków szkolnych. Powyższą sytuację charakteryzuje tabela.
Tabela. Wydatki budżetowe w latach 1935-1936
Dział
Nazwa działu
Wydatki
zwyczajne
Wydatki
nadzwyczajne
Razem
I
Zarząd ogólny
26 182 00
26 182 00
II
Majątek komunalny
150 00
150 00
III
Przedsiębiorstwa komunalne
2 850 00
1 00
2 851 00
IV
Spłata długów
2 600 00
2 600 00
V
Drogi i place publiczne
3 000 00
3 000 00
Va
Pomiary i plany rozbudowy miasta
360 00
360 00
VI
Oświata
16 200 00
3 000 00
19 200 00
VII Kultura i sztuka
500 00
500 00
VIII Zdrowie publiczne
12 450 00
12 450 00
IX
Opieka społeczna
2 500 00
2 500 00
X
Popieranie rolnictwa
3 000 00
3 000 00
XI
Popieranie przemysłu i handlu
0
0
XII Bezpieczeństwo publiczne
16 860 00
16 860 00
XIII Różne
247 00
247 00
Pokrycie niedoboru budżetowego
4 100 00
4 100 00
Razem
86 899 00
7 101 00
94 000 00
Jak wynika z powyższej tabeli, największe kwoty (prawie 28%) pochłaniały koszty
funkcjonowania administracji. Z innych działów budżetowych równie wysokie fundusze, ale
nieco niższe niż na oświatę, przeznaczano na bezpieczeństwo publiczne (prawie 18%) i w
nieco mniejszym stopniu na opiekę zdrowotną (13%). Sytuację finansową miasta pogarszał
także ogólnoświatowy kryzys gospodarczy. Wpływy podatkowe nie powiększały się.
Pobierane opłaty targowe, tak zwane brukowe, oraz opłaty administracyjne zmniejszyły się,
ponieważ zostały obniżone stawki opłat. Dochody miejskie zostały pomniejszone m.in. o
wpływy z dodatku do podatku przemysłowego. Miasto z powodu wielu czynników
zewnętrznych i wewnętrznych nie potrafiło rozwiązać problemu bezrobocia. Podejmując
różne działania administracyjne w 1936 r. pozyskano 19 000 zł. z Wojewódzkiego Biura
Funduszu Pracy. Zostały one wydane na roboty publiczne. Ze środków tych m.in.
uregulowano 4 km rzeki Rakówki, przeprowadzono roboty remontowo-budowlane na
drogach i ulicach miasta. Prace te trwały od 1 maja do 15 grudnia 1936 r. Sezonowo
wykorzystano wówczas 430 bezrobotnych. Również w tym okresie zatrudniano bezrobotnych
na zlecenia miejskie. Działania te nie rozwiązały jednak trudnej sytuacji, a Zarząd Miejski, w
zastępstwie Funduszu Pracy, wydawał zapomogi dla bezrobotnych. Tylko od 3 kwietnia 1936
r. do 31 marca 1937 r. dokonano wypłat na ogólną sumę w wysokości 48 573 zł, a liczba
zarejestrowanych bezrobotnych wynosiła 923 osoby. Pomimo powolnego, ale stopniowego
zwiększania się majątku miejskiego borykano się z długami, które w 1937 r. wynosiły 72 574
zł.
Jak już wspomniałem, wydatki jakie ponosiło miasto należały do wysokich. Z tego
powodu wykorzystywano często pożyczki. Sytuacja ta miała miejsce w roku budżetowym
1936–1937, kiedy Bełchatów otrzymał długoterminową pożyczkę z Polskiego Banku
Komunalnego w Warszawie w wysokości 15 000 zł. oraz dotację z Zapomogowego Funduszu
Komunalnego w wysokości 5000 zł.
W latach 1937–1939 ujemne saldo budżetowe nieznacznie się zmniejszyło, z powodu
energicznego ściągania zaległych podatków miejskich. Stan zadłużenia miasta 1 marca 1939
r. wynosił już 171 500 zł. Tak olbrzymi dług spowodowany był zaciągniętą pożyczką na
wykończenie rzeźni miejskiej. Perspektywa oddłużenia Bełchatowa była odległa, ponieważ w
kasie miejskiej brakowało gotówki. Baza ekonomiczna miasta, a więc i podatkowa, nie
rozwijała się szybko, co prowadziło do stałych trudności ekonomicznych.
Funkcjonowanie instytucji kredytowo–finansowych nastąpiło dopiero pod koniec lat
dwudziestych. Jako pierwsze, gdyż już w 1921 r., rozpoczęło swą działalność Rolnicze
Towarzystwo Pożyczkowo–Oszczędnościowe z siedzibą przy ul. Kościuszki 5. W tym
samym roku zostało założone Bełchatowskie Towarzystwo Pożyczkowo–Oszczędnościowe,
którego siedziba znajdowała się przy ul. Dworskiej. Istniała także Kasa Spółdzielcza z
ograniczoną odpowiedzialnością, która należała do Związku Spółdzielni Polskich w
Warszawie. W 1935 r. na potrzeby tutejszej społeczności uroczyście otwarto drugą polską
placówkę – oddział Komunalnej Kasy Oszczędności. Ponadto w Bełchatowie istniał
Żydowski Bank Ludowy i Żydowski Bank Kupiecki. Do głównych zadań tych instytucji
należało m.in. gromadzenie oszczędności i ich oprocentowanie, udostępnianie tanich
kredytów, finansowanie wszelkich nowych przedsięwzięć oraz upowszechnianie obrotu
bezgotówkowego.
W skład szeroko pojętej gospodarki komunalnej wchodziły przedsiębiorstwa i zakłady,
które wspomagały funkcjonowanie miasta i jego obywateli. Należała do nich elektrownia i
rzeźnia miejska, a z mniejszych betoniarnia i hala targowa.
Elektrownia miejska powstała około 1925 r. w budynku starego bełchatowskiego
browaru, który uległ poważnym zniszczeniom wojennym i nie mógł pełnić już swojej funkcji.
Mieściła się w budynku przy ulicy Kościuszki i należała do Alberta Hellwiga. 15 lutego 1929
r. odsprzedał ją miastu za kwotę 18 000 zł. Zakład posiadał dwa silniki spalinowe o mocy 40
koni mechanicznych każdy oraz prądnicę prądu stałego 200 Amp. Wytwarzał rocznie około
53 000 kilowatogodzin energii. Sieć elektryczna miała około pięciu kilometrów długości i
rozwieszona była na 98 słupach. W 1936 r. oświetlenie miasta stanowiły 44 lampy uliczne o
mocy 100 wat każda. Trzy lata później było ich już 96. Elektrownia zatrudniała cztery osoby.
Józef Tosiek pełnił funkcję kierownika, Władysław Hajdan inkasenta, Władysław Kołata
motorniczego, zaś kancelistką była Zofia Rodziewicz.
W 1937 r. elektrownia została odsprzedana Towarzystwu Belgijskiemu w Piotrkowie
Trybunalskim, czyli Towarzystwu Elektryfikacji Okręgu Częstochowsko–Piotrkowskiego
(TEOCP) za kwotę 20 000 zł. Chociaż dochody z funkcjonowania elektrowni przynosiły kasie
miejskiej rocznie średnio około 4500 zł czystego zysku, głównym powodem sprzedaży były
olbrzymie straty energii, wynoszące prawie 40% ogólnej produkcji. Stan ten spowodowany
był przestarzałą siecią oraz prymitywnymi urządzeniami. W następnych latach mogły one
stanowić źródło poważnych nakładów, a już nie zysku. W tym okresie nastąpiła sprawna
elektryfikacja Bełchatowa, wsi oraz miasteczek powiatu piotrkowskiego przez TEOCP.
Dzięki tej transakcji miasto zyskało sprawniejszą sieć, która zdecydowanie poprawiła
oświetlenie ulic. Liczba abonentów w 1936 r. wynosiła 521, z tego 360 posiadało liczniki,
pozostałych klientów rozliczano ryczałtem.
Do przedsiębiorstw komunalnych należała także rzeźnia miejska wzniesiona pod koniec
lat trzydziestych. Pierwotny koszt budowy określony na 42 000 zł. zamknął się sumą 100 000
zł. Jej budowa była finansowana z pożyczki długoterminowej zaciągniętej w Powszechnym
Funduszu Emerytalnym. Nowoczesna rzeźnia była konieczna ze względu na praktykowany
coraz częstszy nielegalny ubój, który przynosił duże straty miastu i stwarzał
niebezpieczeństwo zatruć pokarmowych. W samym tylko 1932 r. miasto zarobiło na
działalności rzeźni 15 611 zł., a w roku budżetowym 1935/1936 ponad 16 000 zł. Stanowiło
to znaczne, a zarazem podstawowe wpływy finansowe do budżetu. Rzeźnię zlokalizowano na
ul. Piotrkowskiej 4. Ubój zwierząt odbywał się codziennie z wyjątkiem sobót i niedziel.
Zainstalowano w niej wiele nowinek technicznych, m.in. nowoczesne wentylatory, aparat do
ogłuszania zwierząt oraz specjalistyczną wagę. Kierownictwo rzeźni spoczywało w rękach
miejskiego lekarza weterynarii, Mariana Latały. Pod jego nadzorem ubój (od 1 stycznia 1937
r. prowadzony był ubój mechaniczny) odbywał się zgodnie z przepisami i zaleceniami władz
wojewódzkich. Mięso trafiało na rynek lokalny, wysyłano je również do Łodzi i Rudy
Pabianickiej. Zakład przetwórczy prowadził także sprzedaż naturalnych nawozów
zwierzęcych. Ogółem w 1937 r. w zakładzie przetworzono: 1300 sztuk bydła dorosłego, 2600
cieląt, owiec i kóz oraz 2800 sztuk trzody chlewnej. Za prawo uboju i oględzin jakości mięsa
pobierano opłaty: od krów, wołów i buhajów 7 zł, od świń 5 zł, cieląt, jałówek, owiec oraz
kóz – 1,40 zł, zaś od jagniąt 50 gr. od sztuki.
Betoniarnia była zakładem wytwarzającym płyty chodnikowe, krawężniki, miski
zlewowe, kostkę przejazdową i brukową. Zakład mieścił się przy ul. Kościuszki w budynku
elektrowni, a funkcję kierownika pełnił Józef Gołębiowski. Krawężniki były zakładane na
koszt miasta, płyty natomiast zakupywali właściciele nieruchomości w cenie 65 gr. za sztukę.
Istniała również możliwość nabycia ich na kredyt za 75 gr., który winien być spłacony w
terminie do sześciu miesięcy.
Na wysokość dochodów miejskich wpływało wiele czynników. Do podstawowych
należała lokalna gospodarka, która stanowiła pochodną ogólnopaństwowej sytuacji
ekonomicznej. Wykaz dochodów miejskich przedstawia poniższa tabela.
Tabela. Dochody budżetowe w latach 1931-1932
Majątek komunalny
Zysk w złotych
Czynsz za wynajem lokali w domach miejskich
0
Odsetki od kapitałów i papierów wartościowych
00 11
Przedsiębiorstwa komunalne
Czysty zysk z rzeźni miejskiej
15 611 60
Czysty zysk z elektrowni miejskiej
4500 00
Z dzierżawy polowania
50 00
Subwencje i dotacje
Wydział Pow. Sejmiku na Przychodnię przeciw
gruźliczą
1500 00
Zwroty
Zwrot kosztów lokalu dostarcz. Policji Państwowej
150 00
Zwrot kosztów poboru podatków państwowych
1035 67
Zwrot kosztów utrzymania szkół
2500 00
Zwrot kosztów żywienia aresztantów
200 00
Zwrot kosztów kuracyjnych
0
Dochody z opłat administracyjnych
389 00
Dochody z opłat placowych i targowicy
6857 60
Opłaty za utrzymanie dróg
3544 44
Udział w państwowym podatku dochodowym
4834 33
Dodatki do podatków państwowych
Dodatek do państwowego podatku od lokali
3108 27
Dodatek do państwowego podatku przemysłowego
28576 95
Dodatek do państwowego podatku do patentów
1273 00
Dodatek do państwowego podatku spożycia
14351 75
Dodatek do państwowego podatku gruntowego
546 66
Podatki samoistne
Podatek od placów niezabudowanych
200 73
Podatek od nieruchomości
1895 42
Podatek od szyldów
462 00
Podatek od publicznych zabaw i widowisk
525 00
Podatek od przeniesienia własności nieruchomości
3068 40
Podatek od spadków i darowizn
0
Podatek od weksli zaprotestowanych
2059 37
Podatek na pokrycie kosztów kuracyjnych
2867 10
Różne
Odsetki i kary za zwłokę
5164 21
Nieprzewidziane
167 12
Razem
105 438 73
Jak wynika z powyższej tabeli, podstawowymi i wysokimi wpływami do budżetu
miejskiego były zyski z rzeźni, a w mniejszym stopniu z elektrowni oraz opłat targowych.
Również wpływy podatkowe stanowiły istotne uzupełnienie dochodów, ale ich wysokość
zależała od wielu czynników, przede wszystkim od rozwoju gospodarczego miasta, który nie
zawsze utrzymywał się na stałym poziomie.
W tradycyjnym życiu lokalnej społeczności większości transakcji handlowych
dokonywano na targach, jarmarkach i odpustach. Bełchatowianie mieli do dyspozycji trzy
place targowe. Od 1919 r. na placu strażackim sprzedawano drób, nabiał oraz przetwory
mleczne (wcześniej handlowano w bramach domów i w uliczkach). Natomiast w 1937 r.
przeniesiono ów handel
. W 1921 r. Starostwo Powiatowe wydało rozporządzenie
odnośnie dni targowych w powiecie. W Bełchatowie targi odbywały się w każdy
poniedziałek. Jarmarki zaś w poniedziałki po Niedzieli Odpustowej, przed św. Stanisławem,
przed Narodzeniem N.M.P., po świętach Aniołów Stróżów i w każdy poniedziałek po Bożym
Narodzeniu.
Na Placu J. Piłsudskiego funkcjonował plac targowy, na którym kupowano bądź
sprzedawano głównie konie oraz meble. Poprzez swoją specyfikę handel końmi stanowił
szczególną atrakcję. Meble wystawiali miejscowi stolarze z Grocholic. Asortyment ich
wyrobów był szeroki i obejmował m.in.: łóżka, szafy, taborety, skrzynie, a także drzwi i okna.
W latach dwudziestych XX w. została oddana do użytku Targowica Miejska mieszcząca
się przy ul. Olsztyńskiej. Bełchatowscy urzędnicy opracowali szereg rozporządzeń
dotyczących opłat za korzystanie ze straganów, które zostały 25 lipca 1922 r. wprowadzone w
życie. Ustalono dwie taksy, jedną dla kupców z Bełchatowa oraz drugą dla zamiejscowych.
Wprowadzano wyższe ceny o 25 i 50% w stosunku do bełchatowskich handlarzy (tak zwani
miejscowi). Wyjątkiem był „zaprzyjaźniony” Kurnos, z którym najprawdopodobniej
podpisano porozumienie handlowe. Opłaty te miały na celu przede wszystkim ochronę
lokalnego rynku, a także zwiększenie wpływów do kasy miejskiej. Można było całą należność
wpłacić do kasy z góry za sześć miesięcy lub jednorazowo uiścić opłatę za każdorazowe
wejście na targ. Pierwsza możliwość była bardziej korzystna i niewątpliwie bardzo popularna
wśród handlujących. Asortyment towarów był różnoraki: od produktów żywnościowych, jak
chleb, wędliny czy owoce, poprzez ubrania bełchatowskich mistrzów, wyroby bednarskie i na
naczyniach, galanterii oraz środkach czystości skończywszy.
Na targu sprzedawano i kupowano także zwierzęta hodowlane. W 1927 r. wpływy do
budżetu z tego tytułu wyniosły około 7000 zł, natomiast w 1932 r. 6500 zł. Obrót na
targowisku w 1937 r. obejmował 370 koni, 25 buhajów, 3470 krów, 1792 jałówek, 272 cieląt,
315 owiec, 11 kóz, 4072 trzody chlewnej oraz 522 prosiąt.
Struktura społeczno–zawodowa ludności bełchatowskiej wynikała ze specyficznych
warunków ekonomicznych, ukształtowanych przez przemysł włókienniczy. Bełchatów
bowiem z sąsiednimi mniejszymi miejscowościami, jak Zelów, oraz dużymi miastami, jak
Piotrków Trybunalski, Tomaszów Mazowiecki, a przede wszystkim Łódź, należał do
łódzkiego okręgu przemysłowego. Łódź stanowiła w skali krajowej i europejskiej wielkie
centrum przemysłu włókienniczego, a jej oddziaływanie produkcyjne na pozostałe ośrodki
tego przemysłu w Polsce centralnej było bardzo duże.
Przed I wojną światową do najbardziej rozwiniętych gałęzi przemysłu w Królestwie
Polskim należało właśnie włókiennictwo w okręgu łódzkim. Z ogólnej liczby 650 000
zatrudnionych w przemyśle w 1913 r. ponad 23% przypadało na przemysł włókienniczy. W
listopadzie 1918 r. władze polskie zastały przemysł w okręgu łódzkim zniszczony i niemal
całkowicie unieruchomiony. Do tego stanu doprowadziła w czasie wojny gospodarka
rabunkowa, którą prowadzili Niemcy i Rosjanie na ziemiach polskich. Zamknięte przez okres
trwania wojny fabryki przyniosły ich właścicielom olbrzymie straty materialne oraz
finansowe. Zakład włókienniczy Daniela Barana utracił 11 500 rubli, braci Działkowskich 10
000 rubli, Kluga 5000 rubli, Majera Warszawskiego 510 000 rubli, Pereca Frajtaga 50 000
rubli.
Trudności z uruchomieniem produkcji przemysłowych zmusiły rząd polski do
rozpoczęcia intensywnych działań w zakresie jego odbudowy. Podjęto szereg inicjatyw, m.in.
wprowadzając nisko oprocentowane kredyty, zamówienia rządowe, dostawy importowanych
surowców. Te działania doprowadziły do ożywienia gospodarczego w 1919 r., który trwał do
połowy 1923 r. Jednak przed przemysłem włókienniczym stały poważne trudności. Przede
wszystkim należało odbudować zniszczony w czasie działań wojennych park maszynowy i
uruchomić nowe fabryki włókiennicze, po wtóre, odzyskać utracony rosyjski rynek zbytu. W
tym okresie podstawową rolę w zwiększaniu produkcji i rozwijaniu koniunktury gospodarczej
odgrywała polityka inflacyjna rządu polskiego. Produkcja przemysłowa rosła dzięki
zwiększonemu popytowi wewnętrznemu. Ogólnokrajowa sytuacja bardzo pozytywnie
wpłynęła na ożywienie gospodarcze w Bełchatowie. Uruchomili wówczas tkalnie bawełniane
Perec Frajtag, Starowiński i bracia Działkowscy.
Pod koniec 1921 r. w największej mechanicznej fabryce włókienniczej na ul.
Kościuszki pracowało 156 robotników, w mechanicznych tkalniach Ampera i Blumsztajna na
ul. Piotrkowskiej znalazło zatrudnienie 21 robotników, u Żuchowskiego i Adlera na ul.
Krótkiej pracowało 42 robotników, w fabryce braci Epsztajn na ul. Ewangelickiej 5
zatrudniano 32 robotników, a u Wolfa Foerstera na ul. Dworskiej kolejnych 20 robotników.
Fabryka „Bracia Działkowscy” na ul. Ewangelickiej 5 zatrudniała 25 robotników, a braci
Warszawskich była nieczynna. W 1922 r. funkcjonowały: fabryka włókiennicza Jankiela
Kluga, ul. Piotrkowska 21, zatrudniająca 55 robotników, Daniela Barana na ul. Piotrkowskiej
18 ze 100 robotnikami oraz fabryki: Foerstera z 30 robotnikami, „Gliscuszłajn i Bormszłajn”
z 25 robotnikami, „Chil i Hersz i Berek - Bracia Działkowscy” z 50 robotnikami, Braci
Epsztajn z robotnikami wypożyczonymi od braci Działkowskich oraz największa należąca do
Frajtaga na ulicy Kościuszki ze 120 robotnikami. Wysokość produkcji we wszystkich
zakładach szacowano na 480 000 metrów bieżących tkanin, co stanowiło jedynie 50%
produkcji przedwojennej. Ogółem w latach 1919–1922 uruchomione fabryki włókiennicze
zatrudniały ponad 1000 robotników. W 1924 r. funkcjonowało 7 fabryk bawełnianych, kilka
farbiarni, wykończalnie, 1 odlewnia żelaza, młyn motorowy, tartak, cegielnia, smolarnia i
kuźnia mechaniczna. Ogółem zatrudniano około 3000 robotników, a zakłady wytwarzały
wyroby zupełne, zwiększające podaż wyrobów gotowych. Zakładów rzemieślniczych było
54, a sklepików ponad 400.
Pomyślna koniunktura gospodarcza trwała w Polsce jednak tylko kilka lat. Pierwszy
poważny kryzys nastąpił na wiosnę 1923 i trwał do lutego 1926 r. Najogólniej mówiąc został
on spowodowany hiperinflacją, akcją stabilizacyjną w 1924 r. rządu Władysława Grabskiego
(reformą walutową), trudnościami budżetowymi rządu oraz zamknięciem rynku niemieckiego
na eksport polski. Kryzys lat 1923–1926 dotknął także włókiennictwo w Bełchatowie. Wielu
przedsiębiorców ograniczało produkcję lub zamykało fabryki, co z kolei prowadziło do akcji
strajkowych zwalnianych robotników. Mediacje i rozmowy pomiędzy strajkującymi a
pracodawcami prowadziła Okręgowa Inspekcja Pracy i władze samorządowe. Doprowadzały
one czasami do porozumień. Pomoc w dialogu niosły także powstałe w 1921 r.: „Związek
Przemysłowców Włókienniczych w Bełchatowie” oraz „Stowarzyszenie Przemysłowców”.
Do głównych zadań tych organizacji należało m.in. współdziałanie we wszystkich sporach i
nieporozumieniach pomiędzy pracodawcami a robotnikami.
Ponowny wzrost produkcji nastąpił od lutego 1926 r. Związany był ze spadkiem
wartości złotego, wzrostem eksportu oraz poprawą koniunktury w krajach europejskich. Tym
procesom towarzyszył wzrost popytu wewnętrznego i zwiększenie produkcji. Rozwój nie
trwał jednak długo, a kryzys nadprodukcji w gospodarce światowej spowodował także
załamanie gospodarki polskiej. Regres w przemyśle rozpoczął się na jesieni 1929 r. i trwał do
1932 r. Nastąpił wówczas znaczny odpływ kapitału zagranicznego. Od następnego roku
systematycznie, lecz powoli gospodarka zaczęła się rozwijać i zwiększać produkcję. W 1934
r. na terenie Bełchatowa znajdowało się 10 fabryk tkackich, zatrudniających około 1000
robotników, ponadto 12 farbiarni, cegielnia, garbarnia, olejarnia, młyn motorowy, tartak
parowy oraz mleczarnia.
Wielki kryzys jeszcze bardziej pogłębił niezadowolenie społeczne. W latach 1929–1933
w Bełchatowie odbyło się 15 strajków o zasięgu lokalnym i dwa w skali okręgu. Ogółem w
owych 15 strajkach uczestniczyło 1640 włókniarzy – strajki organizowano w celu
podwyższenia zarobków i polepszenia warunków pracy. Większość strajków w kraju miała
charakter obronny. Ich celem było przeciwdziałanie obniżkom płac czy też redukcji
zatrudnienia. Według danych władz państwowych strajki na terenie województwa łódzkiego
w latach kryzysu ogarnęły 571 na ogólną liczbę 837 czynnych fabryk. Protestowało wówczas
48 225 włókniarzy, z ogólnej liczby 83 522 pracowników.
Od początku 1935 r. nastąpiła widoczna poprawa w przemyśle bełchatowskim. Zostało
uruchomionych kilka fabryk, m.in. tkalnie mechaniczne Foerstera i Barana, Działkowskich,
Szmulewicza czy Frajtaga. Wydatnie spadła liczba bezrobotnych. W ostatnich latach II
Rzeczypospolitej w Bełchatowie funkcjonowało jedenaście fabryk. Posiadały one ogółem 832
czynne krosna. Oficjalna produkcja wynosiła 2 139 400 mb tkanin o wadze ponad 340 000
kg. Władze skarbowe szacowały ją znacznie wyżej – na około 6 mln mb. Roczna produkcja
fabryki Frajtaga wynosiła 384 000 mb tkanin, co stanowiło prawie 39% ogólnej produkcji
bełchatowskiego przemysłu bawełnianego. Najmniej, bo 30 krosien pracowało w fabryce
Blumsztajna, w której wytwarzano ponad 76 000 mb tkanin, tj. 4% rocznej produkcji
Bełchatowa.
Praca w fabrykach była niezwykle ciężka. Zaczynała się o 5 rano, a kończyła o godzinie
21. W czasie jej trwania nie było żadnych przerw. Gdy któryś z członków rodziny przynosił
posiłek, musiał w tym czasie obsługiwać krosna. W soboty pracowano od godz. 5 do 17, była
jedną przerwą, podczas której przeprowadzano przegląd krosien. Warunki mieszkaniowe
rodzin robotniczych należały to tragicznych, czego pełną świadomość posiadały władze
miejskie:
[…]
[…]
.
Pracownikom nie przysługiwały żadne urlopy czy zwolnienia lekarskie. Kiedy zdarzyło
się, że jakiś robotnik zachorował, wtedy członek jego rodziny musiał iść do pracy w jego
zastępstwie.
Równolegle z produkcją fabryczną rozwijało się w Bełchatowie i okolicy chałupnictwo
włókiennicze. Dla fabrykantów produkujących przędze była to wytwórczość ogromnie
opłacalna. Jej koszty były o połowę niższe niż koszty produkcji fabrycznej. W chałupnictwie
nie obowiązywały układy zbiorowe. Chałupnika nie broniły żadne przepisy prawne, był on
zdany na warunki stawiane przez zleceniodawcę, im bardziej ośrodek chałupniczy oddalony
był od centrum włókienniczego w Łodzi, tym niższe były stawki płac otrzymywane przez
tkaczy.
Na początku XX w., gdy tkacz pracujący w Łodzi zarabiał od 10 do 14 rubli na tydzień,
w ośrodku bełchatowskim otrzymywał około 6 rubli. Proporcje te nie uległy zmianie w
okresie międzywojennym. W okolicy Łodzi pracownik zarabiał 21 zł na tydzień, w
Bełchatowie od 6,60 do 9 zł. Wynagrodzenie chałupników było z reguły niższe od stawek
otrzymywanych przez robotników fabrycznych. Gdy tkacz chałupnik w Łodzi zarobił 13 zł,
ten sam robotnik, ale zatrudniony w bełchatowskiej fabryce otrzymał pensję o 7 zł wyższą.
Skromne wynagrodzenie wynikało ze sporego oddalenia Bełchatowa od Łodzi. Nakładcy
ponosili większe koszty związane z organizacją produkcji – drożej płacili za przędze i
dodatkowo finansowali transport. Straty jakie ponosili przerzucali na chałupników. Nie bez
znaczenia był też fakt ich niskich kwalifikacji.
W czasie Wielkiego Kryzysu sytuacja bełchatowskich tkaczy uległa znacznemu
pogorszeniu, a to za sprawą obniżenia płac przez nakładcę. Tygodniowy zarobek z 13 zł
zmniejszył się do około 2–2,50 zł. Z powodu zastoju na rynku włókienniczym chałupnicy
pracowali tylko 30–35 tygodni w roku, co dawało średnią pensję w wysokości 10 zł
miesięcznie. W okresach większych trudności na rynku pracy poważną konkurencję stanowili
tkacze z okolicznych wsi. Zgadzali się oni na najniższe ceny oraz na produkcję na kredyt.
Dopełnieniem i tak już trudnych warunków bytowych tkaczy były ich warunki mieszkaniowe
oraz posiłki, jakie spożywali. Podstawowym daniem obiadowym były różnego rodzaju zupy i
ziemniaki. Robotnicy spożywali więcej produktów roślinnych niż zwierzęcych.
Podstawowymi produktami nadal były chleb, ziemniaki i mleko. Wciąż bardzo poważnym
problemem społecznym było nadmierne spożywanie alkoholu.
W latach dwudziestych liczbę tkaczy ręcznych pracujących w tkactwie chałupniczym
szacowano na blisko 2000. W latach trzydziestych (1934–1935) w fabrykach pracowało około
700 robotników, tkaczy ręcznych w mieście i okolicy było około 3 000. W 1938 r. w
Bełchatowie było zarejestrowanych 60 tkalni ręcznych, które dawały, podobnie jak w 1935 r.,
zatrudnienie trzem tysiącom ludzi. Władze szacowały dzienną produkcję tkacza ręcznego na
30–40% produkcji krosna mechanicznego, a więc około 10 mb, wynika z tego, że dziennie
bełchatowskie chałupnictwo dostarczało ok. 30 000 mb tkanin, co rocznie dawało ponad 12
mln mb, wykorzystywanych głównie na zlecenie fabryk łódzkich.
Problemy gospodarcze i funkcjonowanie zakładów produkcyjnych dość często
pojawiały się podczas obrad Rady Miejskiej. Dochodziło do ostrych wystąpień, dyskusji i
polemik. Pojawiały się także propozycje pomocy robotnikom. Podczas posiedzenia 10
stycznia 1933 r. złożono wniosek nagły, w którym czytamy:
.
Radni doszli do wspólnego wniosku, iż należy powołać Komitet Niesienia Pomocy dla
Bezrobotnych. W skład Komitetu zaproponowano kilkanaście osób, w tym trzech członków
Związku Robotniczego. Do zadań Komitetu należała wszechstronna pomoc robotnikom oraz
pozyskiwanie środków na tę pomoc od władz powiatowych i wojewódzkich.
Sprawa tragicznej sytuacji robotników powróciła na obrady dwa miesiące później.
Wniosek nagły w tej sprawie złożyli członkowie Klubu Radnych „Buntu” 10 marca 1933 r.
Czytamy w nim:
„
.
Dyskusja na temat powyższego zakończyła się na etapie głosowania nad kwestią
zasadności wniosku. Radni przeszli do porządku obrad, w którym ważne miejsce zajęły
kwestie obniżenia wydatków administracji i przedsiębiorstw miejskich, pensji burmistrza oraz
uchwalenia budżetu na następny rok.
Do jednych z poważniejszych problemów robotników należało nagminne łamanie przez
(pośrednik dostarczający towar) praw chałupników. Nie zgłoszenie m.in.
zatrudnionych chałupników do Ubezpieczalni Społecznej, ani do Funduszu Bezrobotnych czy
do Kasy Chorych. Poza tym liweranci zatrudniali więcej pracowników niż dopuszczało to
świadectwo przemysłowe VIII kategorii. Nie prowadzili żadnych ksiąg, wszelkie dane
zapisywali na luźnych karteczkach bądź w
i to na dodatek po żydowsku. Wszelkie
próby kontroli tychże „ksiąg” musiały kończyć się niepowodzeniem. Powszechną metodą
było przyjmowanie od tkaczy ręcznych podarków w postaci płodów rolnych, takich jak drób,
nabiał i masło. W zamian otrzymywali oni lepszą osnowę (przędzę), na której mogli więcej
zarobić oraz mniej czasu oczekiwali na towar potrzebny do produkcji. W relacji jednego z
pracowników warsztatu tkackiego czytamy (pisownia oryginalna):
.
Ogólnie rozpowszechnioną metodą stosowaną przez właścicieli fabryk oraz
wspomnianych wcześniej liwerantów było wypłacanie pensji w formie kartek na zakupy
(pisownia oryginalna):
.
W 1934 r. wszyscy pracodawcy za wypłacanie chałupnikom tzw. kartek zostali skazani
przez miejscowy Sąd Grodzki na kary dwóch miesięcy pozbawienia wolności. Sąd
Apelacyjny w Warszawie wszystkich jednak uniewinnił.
Do licznych konfliktów dochodziło również w fabrykach tkackich. 27 października
1930 r. właściciel tkalni mechanicznej Moszka Lewi zwolnił z pracy Józefę Urbaniakową za
powtórne zepsucie urządzenia w maszynie tkackiej. Zwolniona uzyskała dwutygodniowe
odszkodowanie. Po pewnym czasie przybyła do właściciela delegacja w osobach Józefa
Urbaniaka i Antoniego Trawińskiego, domagając się od właściciela przyjęcia zwolnionej z
powrotem do pracy. Nie uzyskali zgody, wobec czego 29 października po godzinie dziesiątej
36 szpularek przerwało pracę. Zatarg udało się jednak załagodzić, a zwolniona powróciła do
pracy. Powodem zmiany decyzji kierownika były dość duże straty wynikające z przerwy w
produkcji.
Zachowane materiały archiwalne świadczą także o konflikcie interesów wśród samej
społeczności żydowskiej. Sprawy finansowe musiały powodować nieporozumienia. I tak 19
listopada 1938 r. o godzinie 13 na ul. Kościuszki 2, Żurek Cymberknopf wszczął awanturę w
farbiarni Haima Szulima. Pobił po twarzy Abrama Hejsmana oraz używał wobec niego
wyrazów obelżywych. Osoby postronne przechodzące obok zakładu oraz jego pracownicy
.
Sytuacja robotników i ich wykorzystywanie znajdowało się pod obserwacją policji.
Uzyskane dowody winy pozwoliły na wytoczenie procesów właścicielom kilku tkalni. I tak
12 października 1938 r. oskarżono Mendla Rawskiego, lat 35, kierownika tkalni
mechanicznej, za wymuszanie od robotników pieniędzy po 50 i 100 zł za możliwość
uzyskania pracy na warsztatach tkackich. 28 października 1938 r. rozpoczęto dochodzenie
karne wobec jednego z najzamożniejszych mieszkańców Bełchatowa - Jakuba Szmulewicza.
Ten właściciel dwóch kamienic, lat 40, zamieszkały przy ul. Pabianickiej 47 został oskarżony
o wydawanie chałupnikom kartek, które następnie były realizowane w sklepie jego szwagra
Felda Haska, zamieszkałego przy ul. Pabianickiej 4. Sprawa skierowana 20 listopada 1938 r.
do Inspektora Pracy XVI Obwodu w Piotrkowie Trybunalskim zakończyła się 29 marca 1939
r. wyrokiem skazującym. Jednocześnie śledztwo wykazało, że w sprawę wydawania kartek
chałupnikom zamieszany był także urzędnik miejski Władysław Hajdan. Przeprowadzone
śledztwa wykazały, że:
.
Z całą pewnością możemy stwierdzić, że od 1938 r. zostało podjętych kilka dochodzeń,
w których wykorzystano płatnych informatorów. Jednocześnie w działania te zaangażowano
miejscową policję, burmistrza Bełchatowa oraz Jana Szuberta, przewodniczącego Związków
Zawodowych i Józefa Pieczyńskiego, szefa Klasowego Związku Włókniarzy w Bełchatowie.
Zarysowane wyżej konflikty miały miejsce przede wszystkim na linii polsko–żydowskiej i
generalnie dotyczyły kwestii pracowniczych. Sytuacje te wskazują również na solidarność i
chęć niesienia pomocy poszkodowanym przez pracowników i związki zawodowe.
W okresie międzywojennym – podobnie jak na początku XIX w. – Bełchatów spełniał
funkcję lokalnego ośrodka handlowo–usługowego, a przede wszystkim przemysłowego. Na
początku stulecia istniał już cech rzeźników, który skupiał kilkunastu mistrzów oraz cech
kowalski zrzeszający 10 majstrów. Próby założenia w Bełchatowie innych niż włókiennicze
zakładów przemysłowych nie udawały się. Czyniono starania rozwinięcia przemysłu
ceramicznego, budowlanego, garbarskiego. Zakończyły się one niepowodzeniem na skutek
trudności finansowych i słabości kredytowych. Mieczysław Kępiński otrzymał co prawda
koncesję na założenie cegielni parowej, młyna, fabryki wyrobów drzewnych, nie uzyskał
jednak pożyczki. Rozebrał więc budynki, sprzedał budulec i wyjechał. Podobnie uczynił
Perec Altman, który planował uruchomienie garbarni parowej. W 1921 r. w miejsce
niewielkiej tkalni Starowińskiego otwarto odlewnię żeliwa, produkującą części m.in. do
maszyn młynarskich. Właścicielem był Michał Ruszkiewicz, dający zatrudnienie kilkunastu
pracownikom. W 1928 r. odlewnia uległa likwidacji.
W sferze aprowizacji działało zrzeszenie spółdzielcze pod nazwą Okręgowej
Spółdzielni Spożywców „Społem” (tak zwane kooperatywne), które powstało w końcu lat
dwudziestych. Pomimo olbrzymich trudności rynkowych, starało się hamować nadużycia i
spekulacje oraz broniło konsumenta przed lichwiarskimi cenami. Miało swój sklep „Nasz
Sklep”, mieszczący się przy ulicy Kościuszki i licznych klientów. Spółdzielnia posiadała
także własną piekarnię w wynajętym budynku Gruszczyńskiego.
W 1930 r. rozwinęła się także komunikacja autobusowa. Dzięki oddanej do użytku
szosie, przeprowadzonej z Bełchatowa do Wadlewa, skrócono drogę do Pabianic i Łodzi.
Łączyła ona Bełchatów z Łodzią i Piotrkowem Trybunalskim. Założycielami prywatnych linii
międzymiastowych byli: Bejryś Ways, Majlech Krowicki, Jakub Bełchatowski, Chaim
Chojnicki oraz Załma Nys. Równocześnie kilku innych przedsiębiorców zaczęło ubiegać się o
koncesję na budowę stacji benzynowych, mimo iż były one w miastach zastrzeżone dla Shell
Oil Company oraz dla Standard Nobel. Wytworzyła się nawet konkurencja, powodująca
bankructwo kilku przedsiębiorców. Ostatecznie zwycięską ręką wyszli z niej jedynie Teofil
Kozieł i jego wspólnik R. Oberman.
W 1930 r. w Bełchatowie prowadziło działalność 198 różnych przedsiębiorstw
handlowych. W strukturze handlu i usług dominował sektor prywatny. Były to małe firmy
prowadzone siłami członków rodzin i zatrudniające niewielką liczbę najemnej siły roboczej.
Najwięcej było sklepów – 67 w tym 31 sklepów spożywczych (jeden sklep spożywczy
obsługiwał ponad 250 mieszkańców). Zakładów usługowych – 64, zakładów produkcyjno-
usługowych – 30, zakładów produkcyjnych – 23, służba zdrowia – 11 oraz jeden obiekt
kulturalno–rozrywkowy jakim było kino. W Bełchatowie swoją działalność prowadziła
również Spółdzielnia Stowarzyszenia Spożywców administrowana przez Kooperatywę. W
1938 r. wykupiono ogółem 531 patentów. Na sklepy spożywcze i piekarnie wydano ich
łącznie 96, na rozlewnie piwa i octu, sklepy nabiałowe, restauracje, piwiarnie, herbaciarnie i
kioski z napojami – 48 koncesji, na masarnie i sklepy mięsne kolejnych 40. Na sklepy z
artykułami tekstylnymi, galanterią, czapkami i skórami – 60, na sklepy żelazne – 12, na
składy apteczne, opałowe, zbożowe, skład farb i lakierów – 28, na zakłady fryzjerskie – 9, na
zakłady zegarmistrzowskie – 5, na stacje benzynowe – 3, na księgarnie – 1 oraz 163 na inne
koncesje.
Jedyną cegielnię prowadził Władysław Szyc, a mieściła się w Lipach pod
Bełchatowem (dzisiejsze okolice ul. Lipowej). Jej przedwojenne możliwości produkcyjne
wynosiły dwa miliony cegieł rocznie, zatrudnienie wynosiło 33 robotników. Tartak parowy
(mechaniczny) Moszka Stobieckiego, zlokalizowany był przy al. Kaczkowskich. Zakład był
wyposażony w silnik o mocy 18 KM. Produkowano tutaj 1100 m
3
drewna. Pracowało około
dziesięciu osób. Garbarnia należała do Chaima Altmana i mieściła się przy ul. Pabianickiej.
Garbowano tam trzysta skór rocznie, zatrudniano dwie osoby.
W omawianym okresie funkcjonowało w mieście kilkanaście piekarń. Wiele jednak z
nich wymagało natychmiastowego remontu. Ich stan techniczny, a przede wszystkim
sanitarny budziły poważne zastrzeżenia. W 1927 r. w wyniku przeprowadzonej kontroli
lekarz powiatowy wydał decyzję, iż 15 spośród nich należy zamknąć, ponieważ nie spełniają
przewidzianych norm. Natomiast 10 lat później (23 lutego 1937 r.) doszło do
solidarnościowego strajku wszystkich bełchatowskich piekarń. Przyczyną tak szerokiego
protestu była, zdaniem piekarzy, zbyt niska cena chleba. Domagali się, by Komisja
Cennikowa w Piotrkowie Trybunalskim wyraziła zgodę na podwyższenie cen chleba z 35 do
40 gr. za bochenek. Żądania swoje uzasadniali wzrostem cen zboża. Komisja, której
posiedzenie obyło się 2 marca 1937 r., podniosła jego cenę jedynie o 1 gr. za bochenek. Nie
usatysfakcjonowało to piekarzy, ale strajk zawieszono.
Zasygnalizowane wyżej fakty dotyczące wytwórczości jednostek ekonomicznych
wskazywały na rozbudowane w Bełchatowie rzemiosło. Jednak dane, jakie się o nim
zachowały, terenów przyległych do Bełchatowa. Z rzadka tylko jednostkowe informacje
odnoszą się do samego miasta. Niemniej jednak wydaje się celowe posługiwanie się tym
materiałem. Po pierwsze – brak innego, po drugie – zachowany materiał źródłowy mówi nam
o istotnym nurcie życia gospodarczego w Bełchatowie, który był mocno związany z
miejscowościami do niego przyległymi.
W życiu gospodarczym i społecznym Bełchatowa dużą aktywność wykazywał cech
krawców. W okresie międzywojennym było ich 280, a wliczając w to uczniów, czeladników i
rodziny pomagające w szyciu, liczba ta wzrasta do 360 osób. Spośród wszystkich krawców
tylko około 5% prowadziło większe zakłady krawieckie. Pozostali szyli głównie ubrania
robocze. Do najlepszych krawców zaliczano w tym okresie: braci Jakubowiczów, Herszlika i
Abrama Granków, Idena Rosenbluma, Herszlika Lipińskiego oraz Kukulskiego. Poszczególni
krawcy mieli własną klientelę. U tych najlepszych ubierali się dobrze sytuowani kupcy i
miejscowa inteligencja oraz bogaci rolnicy. U
zaopatrywali się w odzież
wyłącznie małorolni chłopi i robotnicy. Różnica między poszczególnymi krawcami polegała
zarówno na solidności wykonania ubrania, jak i na stosowaniu się do panującej mody. Na
jakość podstawowy wpływ wywierała wciąż cena. Przeciętnie dobry krawiec za garnitur z
kamizelką z własnego materiału brał 100–120 zł. a bez materiału od 40 do 60 zł. Cena
garnituru nie szytego na miarę wahała się w granicach 30–60 zł. Dzień pracy trwał przeciętnie
od 8 rano do 20 z przerwami na posiłki, przed świętami czy jarmarkami krawcy pracę
kończyli późno w nocy.
W okresie międzywojennym Bełchatów był znaczącym ośrodkiem rymarskim,
zaopatrującym w wyroby tego rodzaju okolicę w promieniu przynajmniej 20 km. Istniało tutaj
sześć czynnych zakładów rymarskich. Należały one do Niemców i Polaków. Żydzi w opinii
ogólnej uchodzili za dużo gorszych rzemieślników. Podstawowym surowcem używanym przy
pracach rymarskich była skóra, płótno i sukno, przy pracach tapicerskich głównie cerata lub
plusz. Skóry kupowano bezpośrednio w garbarni. Ich zapas musiał wystarczyć przynajmniej
na dwa lata.
Jedną z najmniej rozwiniętych gałęzi rzemieślniczych w Bełchatowie było garncarstwo,
stolarstwo i murarstwo. Bełchatowianie korzystali z usług rzemieślników zamieszkujących
pobliskie wioski, jak Grocholice czy Szczerców. Duża część rzemieślników nie traktowała
swojej pracy jako jedyną formę działalności zarobkowej, ponieważ nie dałoby im to
wystarczających dochodów. Swoje usługi traktowali jako dodatkowe zajęcie, poza normalną
pracą na roli.
Rzemiosło bełchatowskie należało do rozdrobnionych oraz posiadało stosunkowo
niewielką bazę finansową. Rzemieślnicy nie tylko mieli poważne problemy z uzyskaniem
kredytów, ale także walczyli z nielegalnie powstającymi warsztatami oraz z importem
artykułów. Wytwórczość miejscowego rzemiosła w dużym stopniu związana była z lokalnym
rynkiem, na którym podstawową rolę odgrywały jarmarki oraz targi.
Podejmując próbę oceny funkcjonowania miasta i jego rozwoju gospodarczego należy
mieć na uwadze kilka czynników. Po pierwsze, w okresie władzy komunistycznej istnienie II
Rzeczypospolitej przedstawiano w historiografii polskiej jako rządy totalitarne,
faszystowskie, jako czas wyzysku robotników i walki z Rosją bolszewicką. Po wtóre, w
sposób nieobiektywny i wysoce negatywny oceniano reformy społeczne i gospodarcze II RP.
Państwo istniało 21 lat, a jako organizm o ustabilizowanych granicach jeszcze krócej.
Oczywiście te problemy dotyczyły również i międzywojennej historii Bełchatowa. Okres jego
istnienia jako ośrodka miejskiego trwał jedynie do momentu wybuchu II wojny światowej.
Obejmował tylko 15 lat funkcjonowania samorządu terytorialnego. Kryzysy gospodarcze w
latach 1923-1926 i 1929-1933 hamowały nie tylko jego rozwój przemysłowy, ale wpływały
zasadniczo na regres demograficzny miasta. Rozwój ten zależny był nie tylko od działalności
władz miejskich, ale również od warunków ogólnopaństwowych, warunków, które należały
do specyficznych. Młode, niepodległe państwo polskie borykało się w okresie
dwudziestolecia międzywojennego z wieloma problemami nie tylko natury gospodarczej, ale
także społecznej i narodowościowej. Nie tylko musiało bronić swojej integralności
terytorialnej odpierając jednoczesne ataki kilku wrogów zewnętrznych, ale również pokonać
przeciwników wewnętrznych: komunistów, finansowanych przez Rosję bolszewicką, ale
także nacjonalistów ukraińskich i niemieckich. Jednocześnie budowało struktury państwowe.
Na nowo należało zorganizować samorząd terytorialny oraz administrację, administrację, w
której znaleźli się urzędnicy mający doświadczenia, mentalność i przyzwyczajenia minionych
zaborczych czasów.
Oceniając powyższe fakty uważam, że okres rozwoju miasta w II RP, pomimo wielu
kłopotów spowodowanych czynnikami zewnętrznymi i wewnętrznymi (nieudolnością,
brakiem kompetencji), charakteryzował się dużymi osiągnięciami zarówno w sferze
materialnej, gospodarczej, jaki kulturalnej.