inną definicję: Logoterapia oznacza prze* kładanie mądrości serca na zwykłe słowa, na język człowieka z ulicy, tak by mógł z niej skorzystać. A jest rzeczą możliwą przekazanie mu jej. Pozwolę sobie przypomnieć, co zdarzyło się, gdy mówiłem do więźniów z San Quentin w 1966 r. na zaproszenie dyrektora więzienia. Po wygłoszeniu przemówienia do więźniów, którymi byli najwięksi przestępcy w Kalifornii, jeden z nich wstał i powiedział: „Doktorze Franki, czy zechciałby pan powiedzieć kilka słów przez mikrofon do Aarona Mitchella, który oczekuje na śmierć w komorze gazowej za kilka dni? Ludziom z Oddziału Śmierci nie wolno schodzić na dół do Kaplicy, ale może powiedziałby pan parę słów szczególnie do niego”. (Kłopotliwa sytuacja, ale musiałem podjąć to wyzwanie i powiedzieć kilka słów.) Powiedziałem improwizując: „Niech mi pan wierzy, panie Mitchell, rozumiem pańskie położenie. Sam musiałem żyć przez pewien czas w cieniu komory gazowej. Ale proszę mi też wierzyć, że nawet wówczas nie porzuciłem mojego przekonania o bezwarunkowej sensowności życia, ponieważ albo życie ma sens — a wówczas musi zachować ów sens nawet, gdy żyjemy krótko — albo życie nie ma sensu, a wówczas nawet dodawanie mu lat i przedłużanie tego bezsensownego trudu nie mogłoby mieć żadnego znaczenia. I proszę mi wierzyć, nawet życie, które było całkowicie bezsensowne, tzn. życie, które zostało zmarnowane, może jednak być, nawet w ostatniej chwili, obdarowane sensem przez sam sposób, w jaki uporamy się z tą sytuacją”. I opowiedziałem mu historię ze Śmierci Iwana lljicza Lwa Tołstoja, opowieść o człowieku, który ma ponad czterdzieści lat i nagle dowiaduje się, że musi umrzeć w krótkim czasie. Ale dzięki rozumieniu, które osiąga — nie tylko owego faktu, lecz również tego, że zmarnował swoje życie, że jego życie było zasadniczo bezsensowne — dzięki owemu rozumieniu wznosi się ponad siebie, wyrasta ponad siebie i tym samym staje się ostatecznie zdolny, postępując wstecz, do nasycenia swego życia nieskończonym sensem.
Wszystko wskazywało, że owo przesłanie spotkało się ze zrozumieniem. Jeśli w to wątpiłem, mogłem się przekonać później, gdy natrafiłem w „San Francisco Chronicie” z 10 maja na sprawozdanie z „niezwykłej konferencji prasowej”, którą Aaron Mitchell „rozpoczął od rozdania krótkiego oświadczenia, jakie sam napisał: .Odwołałem się do Boga i do Gubernatora. Jest to moje ostatnie wezwanie do Człowieka. Przebaczcie mi, ponieważ nie wiedziałem". Spotkawszy się w więzieniu, pod czujnym okiem strażników, z reporterami prasowymi, Mitchell powiedział: .'Naprawdę nie oczekuję miłosierdzia od Gubernatora i współczuję mu. W obu przypadkach będzie krytykowany, ale znacznie mniej, gdy nie zadziała na moją korzyść®. Skazaniec, wyraźnie spokojniejszy od swoich rozmówców, powiedział również, iż obawia się, że jego egzekucja może rozpocząć -długą, nową kolejkę do komory gazowej®. Mitchell wskazał mżący na dworze deszcz: «Wydaje się, że pada zawsze, gdy rzeczy mają się źle, a deszcz to Bóg zagniewany®. Pierwszymi przyjaciółmi, jakich w ogóle miał w życiu — powiedział — byli dwaj strażnicy z Oddziału Śmierci, którzy pojawili się na jego rozprawie karnej, ogłaszającej wyrok, na którą oczekiwał w więzieniu. «Po raz pierwszy w całym moim życiu ktoś chciał poprzeć mnie i powiedzieć, że zna tego człowieka, że chce mówić na jego korzyść® — powiedział Mitchell reporterom. .-Chciałbym czuć w tych ostatnich dniach, jakie
163