248 ROZDZIAŁ XI
Odtąd znów unikał kontaktów, a po przeprowadzce kontakt się urwał. Koszmar odżył po telefonie z „Dziennika" z prośbą o spotkanie w sprawie pana ubeckiej przeszłości. Maciek zobaczył swoje zobowiązanie do współpracy i potwierdził jego autentyczność.
Usłyszał, że współpraca trwała osiem lat - temu stanowczo zaprzeczył: jeśli są w aktach jakieś dokumenty z lat po 1975, to nie jego ręką pisane. Po czym w portalu „Dzienni ka" przeczytał, że przez lat 16 donosił na inne sławy polskiej sceny i filmu. - A to tylko fragmenty, co będzie jutro w papierowym wydaniu? - pyta Joaśka. Maciek nigdy nie należał do żadnej partii, nigdy nikogo nie skrzywdził - mówi Joaśka. - Jest naiwny jak dziecko, zrobił parę głupstw. Prawo jazdy było dla niego wszystkim. Dlaczego ludzie, którzy mają krew na rękach, chodzą bezkarni, a Maćka...
Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Zdania w sprawie lustracji nie zmieniam: mimo wszystko jest dziś bardziej potrzebna niż szkodliwa. Ale nie taka. Nie dzika i ślepa, lecz prowadzona przez IPN, pozwalająca uniknąć potępienia tym, którzy na nie nie zasługują Niewinne ofiary będą i tak, ale na pewno mniej niż podczas obecnej jatki27.
K. Leski podkreśla, że ma do sprawy stosunek prywatny, nie zawodowy. Jego tekst wskazuje pośrednio na pewne ograniczenia związane z przekazem medialnym: dziennikarz musi mieć do tematu stosunek profesjonalny, a nie prywatny. Ale to go nie zwalnia z obowiązku dociekania prawdy, a nie tylko „prawdy materialnej”.
Żenujący błąd warsztatowy, wynikający z zadufania i braku doświadczenia popełniłem w początkach swojej praktyki dziennikarskiej. Pewnego dnia zadzwonił do mnie kolega, który po 1989 roku objął kierownicze stanowisko w in stytucji publicznej. Po pewnym czasie podwładni zaczęli domagać się jego odwo łania. Poprosił mnie o pomoc. Sprawa wydawała się banalna, podobna do dziesiątek innych z tego okresu: po upadku komunizmu odsunięci od wpływów ludzie próbują skompromitować człowieka Solidarności. Myślałem, że przygotowanie artykułu zajmie mi dzień, może dwa. Zajęło mi tydzień. Informowałem wszystkich moich rozmówców, że znam bohatera przygotowywanego tekstu, ale nie bę dzie to miało żadnego wpływu na treść. Okazało się, że zarzuty wobec znajomego są prawdziwe. Znalazłem się w fatalnej sytuacji: jeśli zaniecham publikacji, ludzie i tak niechętni przemianom w Polsce będą mieli uzasadnione poczucie, że w III RP dziennikarze są tak samo jak w PRL powiązani różnymi układami, jeśli opublikuję artykuł będę się czuł jak człowiek, który donosi na kolegę.
Karygodny błąd warsztatowy spowodował bardzo poważne konsekwencje, także etyczne. Można było go uniknąć w prosty sposób, prosząc redakcyjnego kolegę o zajęcie się tematem2*.
r K. Leski. Maciek Damięcki - czy „Dziennik'' zagrał fair?, http://kr7ysztoflcski .salon24.pl. 29.03.2007.
“ Red. Dariusz Jaworski przekonał mnie, że szacunek dla czytelnika wymaga, bym zdradził, jak postąpiłem. Nic opublikowałem tego artykułu. Pożytek z tej fatalnej wpadki był przynajmniej taki. że nauczyła mnie pokory.
Młodzi czytelnicy tej książki zapewne się dziwią, jak można popełnić tak elementarny błąd warsztatowy. Przypomnijmy jednak słowa Ryszarda Kapuścińskiego, że po 1989 roku do zawodu trafiały tysiące ludzi bez żadnego albo z niewielkim przygotowaniem profesjonalnym, a przygotowanie to obejmuje także znajomość etyki zawodowej.
Przykład ten pokazuje dobitnie, że brak profesjonalizmu w dziennikarstwie prędzej czy później nieuchronnie prowadzi do dylematów etycznych, które nie mają dobrego rozwiązania.
Prowokacja jest najbardziej kontrowersyjną metodą w arsenale dziennikarskich technik zdobywania informacji. Zawsze występuje dylemat etyczny: dziennikarz poświęca jedną wartość na rzecz innej, jego zdaniem ważniejszej. Prowokacja zawsze wiąże się z jakąś formą oszustwa, niszczy prawdę rozumianą jako aletheia, nieskrytość.
Prowokację można usprawiedliwiać wyłącznie poprzez odwołanie się do pojęcia „mniejszego zła” i do interesu publicznego, kiedy to oszustwo służy dobru całego społeczeństwa lub wielu ludzi, podczas gdy zaniechanie działań pozbawia ich tego dobra lub nawet pozwala na szkodę29. Marek Aureliusz pisał:
Często popełnia nieprawość ten. kto czegoś nie robi, nie tylko ten, kto coś robi™.
W ostatnich latach najgłośniejszą prowokację w polskich mediach przeprowadzili we wrześniu 2006 r. dziennikarze TVN Andrzej Morozowski i Tomasz Se-kielski.
Telewizja emituje wypowiedź Andrzeja Leppera, że posłowie PiS-u próbuję korumpować posłów Samoobrony. Na dowód Lepper pokazuje telefon posłanki Samoobrony, do której dzwonił poseł Marek Suski. Tomasz Sekielski z Andrzejem Morozowskim oglądają to w swoim pokoju w redakcji. Sekielski mówi: „musimy nagrać takie negocjacje". Morozowski się zgadza. Ustalają, że trzeba zadzwonić do kogoś z Samoobrony, bo takie rozmowy o przejściu z klubu do klubu toczą się zwykle w miejscach niedostępnych dla dziennikarzy31.
Nagrania z negocjacji dokonała dla dziennikarzy posłanka Renata Beger z Samoobrony. Emisja tzw. taśm prawdy w TVN24 wywołała polityczną burzę, a także wielkie dyskusje na temat etyki dziennikarskiej. Pokazały one bezradność etyki normatywnej.
Amerykańskie media czasami, po wyczerpaniu innych możliwości, uciekają się do takich środków jak prowokacja dziennikarska - mówi dr Bob Steele, szef Katedry Wartości
** L.A. Day, Ethlcs In Media Communications..., s. 83.
“ Marek Aureliusz. Rozmyślania, tłum. M. Rciter. PWN 1988, s. 105.
*' Cyt. za „Press", 10 (129). 2006. s. 31.