— Wiedziałem, ale nic nie mówiłem. Heinz spił się jak dzikie zwierzę.
— B, bo to głowę mają słabą.
’— Inna rzecz, że głowę mają słabą, ale wczoraj Już chciałem, żeby mi Heinz na pożegnanie ©powiedział ode swoje irycie.
— I co? Opowiedział?
— Opowiedział. Ale co to tam za życic. Szktja! «ę po szkołach, po obozach, Frontu ani, ani! Taki łam niemiecki żywot. Nie zajmujący, ani trochę,
— Robił zastrzyki?
— A bo to wielka sztuka. Przysiągłbym, że on strzelać nie tamie.
— Kto wie?
— Ma takie miękkie mnskuły.
— Macałeś go?
—• Tak, trochę po wierzchu. Baba.
— W sam raz dla generała.
— Głupstwa, mówisz. Generał to chłop na schwał.
— Przysiągłbj-m, że z babami nie umie się obchodzić.
— Pewnie, źe nie po naszemu.
— No więc, „
— I ty myślisz, że ta Angelina zatrzyma go tutaj?
— Kc^o?Getierala?
— Głupiś. Nie generała, adiutanta.
— A co on u nas będzie robić? Niech jodzie na złamanie karku. Nie potrzebujemy takich. On nam zupełnie niepotrzebny,
— Czy tak zupełnie? Może by się przyda!. Niektóry Włoch tutaj został.
— E, Wioch to inna sprawa. limy on jest do roboty, inny do rozmowy. Z Włocha to bywa pożytek.
— jak z małpy.
— A ci niech jadą. Wiedzą nasi, co robią, że kii puszczają. Nom oni nieprzydatni.
— Ale pomyśl sobie, co oni będą w domu robić ?
— Mae masz lanego zmartwienia?
— Będą rozrabiać. Tak od razu nie zapomną.
Kiedy Angelina pożegnawszy się z Kaziem ruszyła w stronę swojego klasztoru, rzeczywiście natknęła się na Kiryłła.
— Masz tobie—zawołała — właśnie mówiłam Kaziowi, że zawsze wyminiesz na mojej drodze.
— Nie wyobrażaj sobie, że dę śledzę—powiedział Kiryłł ruszając „w nogę** za dziewczyną.
—- Kio wie?—powiedziała Angelina.
— W żadnym znaczeniu tego słowa—przysiąg! się Kiryłł—w głowie mi nawet nic postało.
■— To szkoda—niespodziewanie powiedziała Angelina-—czasem byś mi się przydał,
— Samotnie ci?
— Nie, me tyle samotnic, ale czasem chcę coś komuś powiedzieć.
— Mówisz Kaziowi.
— On tak rzadko przyjeżdża. A przy tym on zawsze myśli tylko o sobie.
— Och, Angelino, każdy myśli o sobie.
— Nie, nie każdy; czasem niektóry myśli o kobiecie, o kochanej kobiecie.
— Ciekawym który. Pokaż mi takiego.
— Może bym i znalazła.
— Znam takich, co myślą tylko o psie — nie bez złoś-
55