236 Traktat drugi
przytoczyć z historii tak dużo przykładów świadczących, że Z początku r2tf<jy wywodziły sil z uprawnień ojcowskich, (jakkolwiek argument wskazujący, iż skoro coś było kiedyś, to powinno być słuszne teraz, nie ma wielkiej siły przekonywania), to sądzę, że można by bez wielkich obaw ustąpić im pola. Jednak, jeśli mógłbym doradzić im cokolwiek w tej sprawie, to zrobiliby lepiej, gdyby nie dociekali genezy rządów, tak jak one de facto zostały zapoczątkowane. Mogliby bowiem u podstaw większości z nich znaleźć coś, co byłoby bardzo niekorzystne dla tego, co zamierzają osiągnąć dla władzy, której są zwolennikami.
§ 104. Konkludując zatem, rozum jest oczywiście po naszej stronie. Wskazuje on, iż ludzie są z natury wolni. Przykłady z historii uczą, iż rządy na tym świecie zostały zapoczątkowane w okresie, pokoju, a podstawę ich powołania stanowiła zgoda ludu. Nie ma więc wiele miejsca na wątpliwości, po której stronie jest słuszność, a także, jakie były poglądy i zwyczaje ludności przy powoływaniu pierwszych rządów.
§ 105. Nie chcę zaprzeczać, że kiedy zwrócimy się ku przeszłości tak dalece, jak historia przedstawia początki wspólnot, to w zasadzie stwierdzimy, że znajdowały się one pod władzą czy rządami jednego człowieka. Skłonny jestem również uwierzyć, iż tam, gdzie rodzina była wystarczająco liczna, by istnieć samodzielnie i rozrastać się nie mieszając się z innymi, jak to często zdarzało się tam, gdzie na wielkich przestrzeniach żyło niewielu ludzi, rządy nad nimi należały do ojca. Miał on bowiem na mocy prawa natury taką samą władzę, jaką dysponował każdy człowiek, by karać, kiedy uznał za stosowne, wykroczenia przeciw temu prawu. Mógł więc karać swe występne dzieci nawet wtedy, kiedy one były już dorosłe i wyrosły z okresu dzieciństwa. Bardzo prawdopodobne, że ; poddawały się one jego karze i łączyły się z nim przeciw I złoczyńcy, dając mu władzę wykonywania jego wyroków wobec wszelkich przestępstw. Tak więc w efekcie uczyniły go prawodawcą i władcą nad tymi, którzy pozostawali złączeni z jego rodziną. Najstosowniej było powierzyć mu władzę, gdyż uczucia ojcowskie zapewniały im jego opiekę nad ich własnością i interesami, a pochodzący z dzieciństwa zwyczaj posłuszeństwa uczynił podległość mu mniej uciążliwą niż innym osobom. Skoro zatem potrzebowały one kogoś, kto by / nimi rządził — a wśród ludzi żyjących razem prawie nie T można uniknąć istnienia rządu — któż byłby bardziej odpowiedni niż człowiek, który był ich ojcem, jeśli tylko ich nie i zaniedbywał, nie był okrutny czy też nie posiadał innych ułomności ciała bądź umysłu, które czyniłyby go niezdolnym do tego? Jeśli jednak taki ojciec umarł zostawiając swego dziedzica, którego wiek, mądrość, odwaga lub też inne cechy nie czyniły go tak samo zdolnym do sprawowania władzy, T albo gdzie kilka rodzin spotkawszy się wyraziło zgodę na to, j żyły razem, to nie ulega wątpliwości, że ich członkowie skorzystali z naturalnej wolności do ustanowienia rządu tego, j |%ogo uznali za najzdolniejszego i który najprawdopodobniej \ ^Ubyłby najlepszym władcą nad nimi. Znajdziemy takie ludy fi$p Ameryce, które (żyjąc z dala od zasięgu mieczów zdobywców, ęzy też panowania dwóch imperiów Peru i Meksyku) cieszyły f„*ię swą własną, naturalną wolnością, chociaż caeteris paribus %#wykle wolały dziedzica swego zmarłego króla. Gdy jednak ^-Stwierdziły, że jest on w jakimś sensie za słaby bądź mało adolny, usuwały go i ustanawiały najdzielniejszego i najodważ-• Siejszego swym władcą.
-'KM.'
ważymy, że rs^ądy spoczywały zwykle w rękach pojedynczych
§ 106. Tak więc patrząc w przeszłość tak daleko, jak lęgają ślady zaludnienia na świecie i historia ludów, zau