Kultura i fetysze
ujarzmionych pragnień i .niezaspokojonych głodów. Działa tu przy tym zupełnie analogiczny mechanizm dodatniego sprzężenia zwrotnego, jak w poprzednio rozważanej doktrynie: środki wynajdywane dla pozornego zadowolenia dążeń, których zadowolić realnie nie możemy, same są jednocześnie instrumentami coraz dotkliwszego^krępowania owych dążeń: powstaje sytuacja taka, jak gdybyśmy musieli budować stale boczne kanały, którymi odprowadzamy wodę z rzeki nadmiernie obudowanej tamami, ale zarazem materiął Wykopany przy budowie owych kanałów jesteśmy zmuszeni dosypywać do owych pierwotnych tam, wskutek czego coraz większayliczba dodatkowych ujść staje się niezbędna itd. Cała bowiem/.?kultura ludzka składa się z narzędzi ujarzmiających instynkty; jest niejako siłą policyjną, która w organizmie społecznym powołującym ją do życia ulega, by tak rzec, systematycznym procesołn autokatalitycznym. Tworzymy kulturę w najrozmaitszych formach, ponieważ wynajdujemy w ten sposób namiastki uciśnionych instynktów, zarazem zaś produkujemy w ten sposób nowe narzędzia ucisku nad instynktem, który coraz bardziej sfrustrowany, ; potrzebuje też coraz większej liczby namiastek. Konflikt między „naturą ludzką” a cywilizacją pogłębia się tedy nieustannie i złowrogo.
I Niejednokrotnie już zauważono, że pesymistyczna ta wizja mniej tha za sobą racji rzeczowych aniżeli związków psychologicznych z tymi poglądami na życie seksualne, które były charakterystyczni dla ery wiktoriańskiej, a którymi Freud mniej lub bardziej świadomie był przesiąknięty. Powiadając, że kultura jest wrogiem płci, ffęud ! istocie rzeczy tworzył schemat historiozoficzny z obiegowych wierzeń Współczesnej mu obyczajowości i moralistyki, które odpychały sprawy seksualne w grzeszne i ciemne królestwo demona,;< Jakoż doktryna ta nie utrzymała się dłużej aniżeli obyczajowość, która ją zrodziła. Ci z psychoanalityków, którzy podzielają historiozoficzny katastrofizm freudowski, są dzisiaj raczej wyjątkami. Pospolitsze jest przekonanie, że jeśli twórczość kulturajpa, a w tym również filozoficzna, stanowi produkt sublimacji
26
we freudowskim sensie, jeśli jest ona, dla człowieka poszczególnego, pewnym sposobem rozwiązywania kompleksów, które w realnym życiu rozwiązać się nie dają, jeśli tedy kultura umysłowa jest naprawdę protezą leczącą nieuleczalne konflikty życia, to ponura perspektywa rosnącej nieuchronnie frustracji nie musi z tego bynajmniej wynikać (Erich Fromm, Bachelard). Z jednej strony, możliwe jest przywracanie człowiekowi autentyczności przez znoszenie zakazów irracjonalnych, które okazują się reliktami anachronicznej tradycji, nie zaś wiecznym prawem cywilizacyjnego rozwoju - nie mamy żadnego powodu, by doszukiwać się w dziejach jakiegoś żelaznego „prawa”, które każe kulturze coraz dotkliwiej gnębić ludzkie pragnienia. Z drugiej strony, owe sublimowane formy ekspresji są istotnie wyższym i bardziej wartościowym, społecznie płodniejszym sposobem przywracania jednostkom zaburzonej homeostazy; produkty kultury nie przestają być wartościami przez to, że mają źródła psychologiczne w konfliktach czy kompleksach ludzkich; co więcej, wtedy dopiero są autentyczne, kiedy wyrastają prawdziwie ze zmagań twórcy z konfliktowymi sytuacjami własnego życia. Tak zracjonalizowane, psychoanalityczne rozumienie kultury przestaje być katastroficzną historiozofią, stając się raczej podstawą teorii ekspresji, w obrębie której filozofowanie będzie pewną szczególną formą, w jakiej wyraża się poszukiwanie stale zaburzanej równowagi między sytuacją jednostki a jej aspiracjami.
Ponadto interpretacja taka nie pociąga za sobą automatycznie wniosku, iż filozofia musi być rodzajem narkotycznego stępiania wrażliwości na konflikty życia i że rola jej polegać ma na tym, by luki rzeczywistości wypełniać plasteliną urojeń i złudzeń. Homeostaza może być paradoksalnie utrzymywana przez świadomość braku homeostazy, innymi słowy - ludzie mogą uzyskiwać pewien sposób pogodzenia się ze światem dzięki samowiedzy, że pogodzenie to jest niemożliwe; stąd filozofie niezrównoważenia bywają środkiem przywracania równowagi. Psychoanaliza umożliwiła zrozumienie tego zjawiska, zwracając uwagę na terapeutyczne znaczenie ekspresji. Pewne ułomności mogą być leczone lub łagodzone przez
I
I
[ifi
I
27