skuteczniejszych sposobów i technik samoobrony przed skutkami ich groźnej działalności. Jak wzmiankuje szereg źródeł historycznych, w XVII w. na terenach Mazowsza i Wielkopolski przy zwalczaniu burz i gwałtownych wiatrów często odwoływano się do pomocy tzw. wiatraczników (młynarzy z wiatraków). Mniemano, iż posiadają oni wiedzę tajemną o danych zjawiskach atmosferycznych, ponieważ korzystają z ich usług przy wykonywaniu swoich czynności zawodowych. Należy jednak przypuszczać, iż działalność owych „specjalistów" od zwalczania demonów chmur burzowych i gradowych nie zadowalała w pełni ówczesnych mieszkańców wsi. Wskazuje na to fakt, iż w połowie XVIII w. zaczął upowszechniać się zwyczaj odwoływania się do pomocy Kościoła i symboliki chrześcijańskiej. Kształtują się wówczas ludo-wo-chrześcijańskie praktyki zwalczania omawianych wyobrażeń demonicznych. Polegały one głównie na odpędzaniu chmur burzowych i gradowych poprzez bicie w dzwony kościelne i wystawianie w oknach krzyży i obrazów świętych. Zwyczaj ten przejęty został także przez środowiska mieszczańskie. Świadczy o tym m.in. adnotacja w „Księgach miejskich Brzeźnicy" stwierdzająca, iż mieszkańcy tego miasteczka w 1781 r. odpędzali chmury burzowe poprzez bicie w dzwony kościelne. Obok dzwonów kościelnych używane były w tym celu także małe dzwoneczki, które w XIX w. uzyskały miano loretańskich. Tak pisał o nich O. Kolberg: „Dzwonek loretański, zw. prawdziwy, to jest taki, który z Loretu pochodzi albo przynajmniej mający kształt podobny, a ku głoszeniu czci religijnej używany, mówią, że ma taką własność, iż skoro w czasie nadchodzącej chmury z burzą, gradem i piorunami zacznie się nim dzwonić, biegając koło domu i gumna, na ten czas chmura rozrywa się, burza się rozdziela i rozbija, grad niknie w powietrzu, a piorun nie uderzy w budowę" („Lubelskie", s. 82). Dzwoneczki te nabywane były na okolicznych odpustach i po poświęceniu w kościele posługiwano się nimi w konkretnej potrzebie. W początkach XX w. władze kościelne wydały kategoryczny zakaz używania dzwonów kościelnych w celu odpędzania chmur burzowych i gradowych, co zapewne wpłynęło także na zanikanie wierzeń w magiczną moc dzwonka loretańskiego.
Był to natomiast szeroko rozpowszechniony w XIX w. wątek wierzeniowy. Już samo posiadanie w domu dzwonka loretańskiego dawało jego mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa. Kiedy zaś nadciągały groźne chmury burzowe i gradowe nad wieś, gospodarze wychodzili na swoje pola i obróceni twarzami w kierunku zbliżającej się nawałnicy dzwonili tymi dzwoneczkami i odmawiali głośno modlitwy błagalne do Boga. Dzwonki takie zawieszane były także w kapliczkach przydrożnych. Adnotację na ten temat znajdujemy w jednej z relacji O. Kolberga z wędrówki po Podhalu: „Szosa z Chabówki do Zakopanego wiedzie przez Nowy Targ. Z daleka piętrzą się Tatry nacechowane w tej odległości jeszcze czarnymi liniami na horyzoncie, a ku nim ugru-
!
57