244 Homa Hoodfar
uprzedzeń i matce bardzo zależało na tym, by jej córki skończyły szkołę i znalazły pracę, zanim wyjdą za mąż. Przekonywała, że nie ma sprzeczności pomiędzy byciem dobrą muzułmanką a byciem kobietą wykształconą i pracującą, mającą własne dochody. Po wielu sporach ojciec zgodził się, by najstarsza córka, która skończyła już szkołę średnią, znalazła pracę w sektorze rządowym. Nie sprzeciwiał się, by córka pracowała. Jako kobieta nosząca zasłonę nawet na dostanie formularza zgłoszeniowego miała niewielkie szanse, więc poprosiła nienoszącą zasłony koleżankę, by ta poszła do Ministerstwa Finansów i za nią wypełniła formularz. Z pomocą sąsiadów matce udało się zorganizować dla córki rozmowę kwalifikacyjną. Problem w tym, że jeśli na rozmowie pojawiłaby się w czadorze lub chuście na głowie, na pewno nie dostałaby pracy i wszystkie wysiłki poszłyby na marne. W końcu ustalono, że założy perukę i bardzo skromną sukienkę, a na rozmowę pójdzie z domu krewnych, by nie widzieli jej sąsiedzi. Po wielu trudnościach dostała pracę. Udało się też przekonać ojca, by nie sprzeciwiał się noszeniu przez nią chusty podczas pobytu w pracy. Miała więc wychodzić z domu w czadorze i zdejmować go przed dojściem do pracy, zostawiając na włosach jedynie chustę. Znajomym z pracy wytłumaczyła, że jej wyjście z domu bez czadora byłoby hańbą dla rodziny, ponieważ mieszka w bardzo tradycjonalistycznym sąsiedztwie.
Podobny przykład oparty jest na doświadczeniach noszącej zasłonę kobiety, którą poznałam na uniwersytecie w Iranie. Pochodziła z religijnej rodziny o niskich dochodach. Sprzeciwiła się małżeństwu zaaranżowanemu przez rodzinę i udało jej się studiować na uniwersytecie, nie zdejmując czadoru. Z wybitnymi wynikami skończyła studia na wydziale ekonomii i opanowała angielski na wysokim poziomie. Miała nadzieję, że ze swoimi kwalifikacjami znajdzie dobrą pracę i będzie mogła pomóc rodzinie, która pogodziła się z jej nietradycyjnymi poglądami. By sprostać wymogowi skromności wynikającemu z islamskich przekonań jej i jej rodziny, jak też zapewnić sobie swobodę ruchu w pracy, zaprojektowała luźne, lecz bardzo zgrabne długie suknie z kapturem lub chustą. Ale jej próby znalezienia pracy były bezowocne, choć często gratulowano jej kwalifikacji. Wiedziałam, że traci optymizm, zaproponowałam więc, by postarała się o pierwszą pracę w irań-sko-szwedzkiej firmie, w której pracowałam czasowo jako asystentka dyrektora personalnego. Kiedy przyszła do biura, sekretarka do momentu mojej interwencji odmawiała wydania jej formularza. Kiedy kierownik dowiedział się o zaistniałej sytuacji, wezwał mnie do biura. Ku mojemu zaskoczeniu powiedział, że nie ważne, jakie ma kwalifikacje, firma nigdy nie zatrudni kobiety noszącej zasłonę. Spytałam o przyczynę - zatrudniamy przecież Ormian, żydów, bahaitów i muzułmanów, w tym kilku mężczyzn ściśle przestrzegających zasad religijnych, dlaczego nie moglibyśmy zatrudnić praktykującej muzułmanki, zwłaszcza jeśli jej umiejętności są nam potrzebne. Zbył mój argument, twierdząc, że to nie to samo. Potem polecił sekretarce, by nie wydawała formularzy zgłoszeniowych zasłaniającym się kobietom, bo byłaby to strata papieru. Moja koleżanka czuła się zawiedziona.