PRAPREMIERA FIGARA
(Correspondence de Mr. Grimm, 29 kwietnia 1784 r.)
Wreszcie odbyło się w Theatre Franęais przedstawienie Szalonego dnia czyli Wesela Figara pana Beaumarchais’go. Przez dwa lata cenzura wyczyniała przeróżne łamańce z tą komedią; wstrzymano ją w chwili, gdy aktorzy gotowali się do podziału ról, potem znalazła się w stadium prób, miano ją bowiem wystawić tylko w małym teatrze dworskim, a na krótko przed przedstawieniem została zakazana, i to z takim hukiem i z takimi ceregielami, jakie zwykle towarzyszą, tylko najważniejszym sprawom państwowym, przy czym powołano się aż na imię i imponującą potęgę majestatu królewskiego.
Już wtedy, kiedy pan de Vaudreuil wystawił tę sztukę w swojej rezydencji wiejskiej, oświadczyliśmy, że sukces, jaki ona tam osiągnęła, przyda się jeszcze kiedyś stolicy. Co prawda większość widzów uważała, że sztuka jest wysoce niemoralna i niegodna wystawienia na scenie publicznej; my jednak wiedzieliśmy, jakimi genialnymi siłami i środkami rozporządza pan baron de Beaumarchais; wiedzieliśmy, że nawet najgorsze rzeczy, jakie można by powiedzieć o jego dziele, mniej go zmartwią niż kompletne zapomnienie, na które wydawały się skazywać sztukę ostatnie zakazy królewskie. Przedstawienie w wiejskiej rezydencji hrabiego de Vaudreuil wyrwało ją z tego zapomnienia, a o nic więcej też nie chodziło autorowi Wesela Figara. Jego zręczność, mnóstwo środków, które ma oń zawsze w pogotowiu, aby dostosować się do czasów, do charakteru osób i okoliczności, jego bezprzykładnie zuchwały upór, to wszystko było
dla nas gwarancją, że jego siły i niezachwiana wytrwałość całkowicie zrównoważą przeszkody i trudności czynione ze strony rządu, i że te przeszkody będą nawet nowym bodźcem dla jego miłości własnej; Beaumarchais bowiem już dawno —- a miał do tego znacznie większe prawo niż inni dramaturgowie — powiedział sobie: „Cała Europa ma oczy zwrócone na moje Wesele i na mnie; mój honor i. powaga zależą od tego, czy moja sztuka będzie wystał? wioną — i ona będzie wystawiona”. Rezultat zaś usprawiedliwia tę jego ocenę własnych sił.
Chronologiczne prześledzenie wszystkich intryg, do jakich zapewne się uciekł, aby wystawić swą sztukę, wyboru i różnorodności sprężyn, które puścił pff!ruch; i*aby odnieść niejako zwycięstwo nad rządem i nad opinią publiczną, byłoby bez wątpienia dość pikantnym, dość interesującym kursem sztuki dyplomatycii|ej; ale tylko on jeden wie, co wszystko musiał zrobić i zrobił, aby doprowadzić do końca swoje arcyważne zamierzenie. My wiemy tylkfftyle, że strażnik wielkiej pieczęci i minister policji uporczywie sprzeciwiali się wystawieniu Figara; że baron de Breteuil, który z początku był mocno uprzedzony do tego dzieła, spowodował cofnięcie uroczystej proskrypcji królewskiej, że zanim ten minister wypowiedział ;się na korzyść sztuki, zażądał, by ją przeczytano na głos w obecności kilku pisarzy; że Beaumarchais na tym posiedzeniu zaczął od deklaracji, iż z góry podporządkowuje się bezwarunkowo wszystkim wykreśleniom i poprawkom, które panowie będą uważali za stosowne wprowadzić, a na końcu bronił najdrobniejszych szczegółów z taką zręcznością i logiką, z tak nieprzepartym, uwodzicielskim dowcipem i retoryką, że zatkał gębę swoim cenzorom i zachował swego Figara w całości i bez zmian. Mówią, że to, co na tym posiedzeniu Beaumarchais powiedział na pochwałę swego dzieła, przewyższa znacznie pod względem dowcipu, oryginalności, a nawet siły komicznej komizm i wesołość jego nowej komedii. •
Nigdy zresztą żadna jeszcze sztuka nie zwabiła takich tłumów: cały Paryż chciał oglądać słynne Wesele, i teatr zapełnił się w jednej chwili po brzegi, gdy tylko otwarły się jego podwoje; sala mogła pomieścić zaledwie połowę ludzi oblegających teatr od ósmej rano,
PRAPREMIERA FIGARA