Opozycja ta — jak powiedzieliśmy _ kon
centrowała się głównie wokół Mickiewicza. Dotyczyła ona dwóch spraw. Po pierwsze działalności misjonarskiej. TowiaAski nie przywiązywał do niej szczególnej wagi. Od początku pragnął sformować „Zastęp Pański”, obejmujący jedynie jednostki „wybrane i powołane”. Akceptował więc praktykę programowej izolacji od świata i zbawienia świata bez jego udziału. Był skłonny do rozmów z tymi tylko, którzy od razu i bez zastrzeżeń przyjmowali Sprawę Bożą i uznawali w nim Mistrza. Czynił tak, albowiem w zgodzie z innymi tezami swojej doktryny sądził, że przemiana świata dokona się niejako automatycznie i nieuchronnie, na zasadzie bożego postanowienia. Do tego celu wystarczy jeden czy kilku „sprawiedliwych”, którzy „rozproszą kolumny ciemnych duchów” i przebiją „kanał do nieba”, którym na świat spłynie łaska. Inaczej dla Mickiewicza. On sądził, iż „człowiek całkiem samotny może pojąć i zwiastować wzniosłą prawdę... ale będąc całkiem samotnym, nie ma on siły do pełnego jej urzeczywistnienia” 1 23. Przejście od idei do życia wymaga zawsze kolektywnego wysiłku, „Każda wielka idea rzucona — pisał Mickiewicz — w łonie ludzkości musi się wyrabiać, w widome wcielać kształty pracą wszystkich. Inaczej bowiem pozostanie idealną, nie wypróbowaną mrzonką” 24. Dlatego Mickiewicz domagał się zerwania z programowym izolacjonizmem Koła i gromił tych, co uznawszy się za „depozytariuszy prawdy”, wynoszą się ponad życie społeczne i separują od świata. W tej właśnie polemicznej intencji parafrazował Emersona: „Nie radzę nikomu, by wobec społeczeństwa występował jako Mont Blanc, by mówił na przykład: Nie, nie będę nadal utrzymywał stosunków.
szła wioną”, to przecież tylko w powszechności jej oddziaływania widział Jedynie możliwą szansę jej ostatecznej realizacji.
moi cnotv” **• ?
chyba tylko * tymi
tymi. którzy staną na wysokcdć I aczkolwiek Mickiewicz zdawał
Po wtóre, rozbieżność dotyczyła koncepcji czynu. TowiaAski, jeśli już akceptował działanie w świecie, to przecież domagał się, iżby było ono rezultatem uprzednio osiągniętej doskonałości wewnętrznej. I tak jak wymagał od swoich zwolenników, ażeby każdy z nich „stał się wielkim człowiekiem, albo niech pęknie", tak też gotów był zaakceptować tylko takie czyny, które już i natychmiast przemienią oblicze świata, bez bawienia się w półśrodki i palia tywy, realizacje cząstkowe i ograniczone. Na takie właśnie czyny oczekiwał, a przed innymi się wzbraniał i od nich braci odwodził. Inaczej Mickiewicz. Określając swoje rozbieżności z To-wiańskim mówił: „Słowa Mistrza są prawdziwe. Jedno przecież różni mnie z nim i pułkownikiem Różyckim, mianowicie wierzą oni, że w praktyce, mając na oku cel tylko doskonały, trzeba działać środkami tylko doskonałymi. Otóż szukać takiej tylko doskonałości... znaczyłoby zrezygnować i nie działać nigdy. Podczas gdy ja wierzyłem zawsze, że działać trzeba dla celu dobrego, najlepszego, jaki jasno widzi się przed sobą, środkami możliwie doskonałymi” n, Mickiewicz pragnął „stawić opór światu”. Sądził, że „inicjować” to poświęcać się, działać, pociągać za sobą masy. Wiedział przecież, że .ip.41ihv wszvscv ludzie uczciwi., chcieli usunąć
129
m A. Mickiewicz: Dzielą, t. XVI, i 47
4 w. Mickiewicz: 2yu>ot..., t. IV. wid. cyt., s. 106.