54165 Trzy zimyD

54165 Trzy zimyD



dziwny nacisk z zewnątrz nie pozwala bowiem „tworzyć tego, co w swoim sumieniu uważam za uczciwe, potrzebne”.

Z czasem przychodzi nazwanie siły władającej i kierującej: dajmonion. Powoduje on, dobrze znany z tradycji przekazywanej przez natchnionych poetów, rozdźwięk między tzw. empiryczną jednostką a obcą jej nieraz osobą poety. W Rodzinnej Europie Miłosz wprost formułuje taką interpretację: „Toteż moje wiersze, za sprawą dajmoniona, były mądrzejsze ode mnie i pomimo lodu klasycyzującej formy wyrażały zdumiewającą gwałtowność”. Owa „zdumiewająca gwałtowność” jako ślad działań dajmoniona zasługuje chyba na więcej uwagi, niż jej dotychczas udzielano, zwłaszcza w wierszach z Trzech zim.

W Podróżnym świata, w tych świetnie prowadzonych rozmowach, które odzwierciedlają stan świadomości poety, dajmonion pojawia się wielokrotnie. Każe pisać, bierze we władanie, uzależnia od siebie, wpływa przemożnie na swoje medium poetyckie, a potem ono nie rozumie, „męczy się z wyjaśnieniem”. Nie wolno traktować owego dyktanda dajmoniona („Dajmonion podyktował, ja napisałem”, tak o „Hymnie” z Trzech zim) jako żartobliwej figury retorycznej. Wręcz przeciwnie. Jest to bardzo nawet czasem dosadne, „gwałtowne” nazwanie rzeczywistości duchowej, „stanu wewnętrznego”, w jakim osadzone zostały Trzy zimy.

„Przez ciebie płynie strumień piękności, ale ty nie jesteś pięknością”, samookreślenie poety z Nie-Boskiej Komedii Krasińskiego naznaczyło też młodość Miłosza, kiedy kształtowała się persona poety, do której mówił dajmonion. Przedstawiał on (zgodnie zresztą z tradycją) siłę moralnie dwuznaczną, z czego Miłosz zawsze doskonale sobie zdawał sprawę. Wraz z otrzymaniem wyróżnienia poety pojawia się więc męczące poczucie rozdwojenia i obcości wobec samego siebie: „leniwy chłopiec”, ale zakochany w sportowych sprawnościach - i jednocześnie wybraniec, męczennik, wygnaniec. Oczywiście, tych dwoistości jest wiele i wszystkie one sprawiają, że trzeba raczej zaniechać odpowiedzi na pytanie: który jestem który. Siła nazwana dajmonionem - suwerenna i bezosobowa - zaczyna się coraz częściej Miłoszowi krystalizować jako Dusza Świata albo jako Wyobraźnia, a więc jako inspiracja „nie-psychologistyczna”, ale też bynajmniej nie wynikająca z wewnętrznego rozwoju poezji. Tędy prowadziła droga ku Oskarów Miłoszowi, a nade wszystko ku Blake’owi.

W Trzech zimach darem dajmoniona były przede wszystkim wizje. Opętany, owładnięty, natchniony, nawiedzony, napadnięty (ale nie w drgawkach, z pianą na ustach i zgrzytaniem zębami, por. „Lektury” z tomu Gdzie ws-chodzi słońce i kędy zapada) nazywał siebie uczniem marzenia. Wyższość wizjonera wyraża się głównie „patrzeniem z góry” — globalnym, kosmicznym. Dlatego potem, gdy Miłosz usiłuje tę postawę przewartościować, pisze o konieczności „zejścia na ziemię” (na łamach „Pióra” w 1938 r.). Ale w wierszu „Wcielenie” (1937) ten, który schodzi na ziemię, to poeta - cierpiący zbawiciel - Chrystus. Zawsze więc pozostaje poczucie dziwnego wyróżnienia, które góruje w „trzech zimach” wizji, bo można byłoby i tak ów tytuł rozumieć. Ale, pamiętajmy, to są „ścisłe wizje”, podobnie jak Ulricha w Człowieku bez właściwości Musila.

W „Elegii” wizyjne wyróżnienie ogarnia bardziej słyszenie niż widzenie. Obecne w wierszu napięcie wizyjne umożliwia niezwykły pomysł poetycki: napisania „Elegii” w czasie przyszłym. Zresztą dzieje się tak w wielu utworach Trzech zim oraz innych pochodzących z tego okresu i nieco późniejszego, co upoważniało do nazywania Miłosza poetą profetycznym. Ale w „Elegii”, która na mocy tradycji gatunkowej powinna się zajmować rozpamiętywaniem przeszłości, przestawianie tego, co się dopiero stanie, zaskakuje „gwałtownością” odwrócenia linii gatunku, odmiennością właśnie „dykcji”, tak wyraźnie piętnującą Trzy zimy w każdym prawie wierszu. Wizjonerowi jednak dane są wszystkie czasy - i „Elegia” w nich wszystkich się toczy.

W niespotykanym skupieniu wiersza przebłyskuje coś epifanicznego (zgodnie z trafnym nazwaniem przez Błońskiego „epifanii Miłosza”). Epifania, jak wynika z samej jej istoty, oświetla wszystkość przeFćhwilę. W Nieobjętej ziemi poeta cytuje Oskara Miłosza, z pomocą którego moglibyśmy zrozumieć „Elegię”: „Nie człowieka to rzecz umieszczać co nieuniknione w przestrzeni i czasie. Nieuniknione jest niejako poza czasem i poza przestrzenią. Materialnie niedokonane, istnieje już pod postacią teraźniejszości, przeszłości jak przyszłości w boskim jednym mgnieniu”. W tej właśnie znieruchomiałej na wieczność chwili dzieje się „Elegia”, w dziwnej spirali czasu zwiniętego, w którym przeszłość, teraźniejszość i przyszłość mówią o przemijaniu śmiertelnych. Ale jak mówią?

; Tekst „Elegii” wygląda na „list z nieba”. Nie wiemy, kto mówi do kogo. M^ż^tó~byc~fwórzący pieśni i słowa głos niewiadomy, bezosobowy, który słychać w „Hymnie”. Bezosobowość jest u Miłosza znakiem dajmoniona i „Elegia” również mogła powstać w zasięgu jego władzy. Ostatnie dwa wersy odkrywają istnienie potomkacienia, do którego zwraca się głos z ziemi:

A z ziemi głos powstaje: potomku nasz, cieniu,

Czyżbyśmy darmo ciebie tak długo wołali?

„Elegia” zatem jest skierowana do tego, który ma się stać cieniem, kto będąc teraz z krwi i kości jest już zarazem dla cieni — cieniem. Tak właśnie, jak to bywa możliwe tylko w błyskawicznym skrócie poetyckim, wikłają się wzajemnie, zahaczając o siebie i zawęźlając się, poszczególne czasy. Wiersz

83


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
page0277 27$ CEL PISANIA. Granice, wytknięte mojej pracy, nie pozwalają na rozszerzanie tego rozdzia
^DEFINICJE Dla praktyki sportowej i ten podział okazał się niewystarczający. Nie pozwalał bowiem na
5 (1455) 86 G. Simmel to i poświęcenia, rezygnacji z wszystkiego, co nie po drodze, podporządkowaniu
CCF090306007 86 G. Simmel to i poświęcenia, rezygnacji z wszystkiego, co nie po drodze, podporządko
PPK027 Bardzo ciężkie ćwiczenia (takie jak biegi albo siłownia) nie są zalecane, mimo tego, co twier
mnieć i zrezygnować ze siebie, ani tak bezsilny, żeby nie być w stanie ująć tego. co odeń różne. Duc
Nie oczekujcie od dnia tego, co mogą dać jedynie lata. Ale nie zapominajcie, że lata składają się z
DIGBORZ00000709 djvu Czy Minerwa nie była samoistnym bóstwem? 9 Z tego, co było powyżej powiedziane
DSC04302 (4) XUI CZ. 1: SZKIC DO PORTRETU Zaprawdę, nie mogę rozwinąć nic z tego, co się podobało Pa
Wittgenstein3 Wykład o etyce 81 Żaden stan rzeczy nie ma, sam w sobie, tego, co chciałbym nazwać pr
DSCF7716 Nie zatrzymuj dla siebie tego, co przeżyjesz przy okazji tych ćwiczeń wykonywanych indywidu
21 1.1. POJĘCIE JĘZYKA I JEGO FUNKCJE nie lub nie), jak też z powodu tego, co nakazują lub czego zak

więcej podobnych podstron