90
Jóiei Tischner
Etyka wtnoicl 1 nadziel
Widać stąd, że pośrodku całego świata wartość człowiek, to znaczy osoba ludzka, jest wartością szczególną. Wartości tej nie potrzeba „uzasadniać”, bowiem „uzasadniają" ją po swojemu te wartości, które są dla człowieka. Jest to więc wartość pierwotna, absolutna. Powtórzmy raz jeszcze: jest to wartość, która stała się osobą.
Osoba nie może być środkiem do celu, musi być celem. W przeciwnym bowiem wypadku poddawałoby się osobę w służbę temu, co jest dla osoby.
Tyle, gdy idzie o pierwszą sprawę. Sprawa druga dotyczy nadziei.
Z doświadczeniem drugiego człowieka poprzez pryzmat wartości wiąże się nierozerwalnie przeżycie jakiejś nadziei. Zawsze jest tak, że albo ja proponuję drugiemu jakąś wartość do realizacji i mam nadzieję, że drugi podejmie moją propozycję, albo drugi proponuje mi coś podobnego, żywiąc wobec mnie podobną nadzieję. Skala wartości, jakich doświadczam w związku z drugim człowiekiem, rzeźbi skalę mojej nadziei, z którą zbliżam się ku niemu. Inną nadzieję żywię wobec mojego nauczyciela, mojego lekarza, mojego przyjaciela, bowiem inne wartości wchodzą w grę przy spotkaniu z nimi.
Istnieje nieprzeliczona rozmaitość płaszczyzn naszych spotkań z drugim i idąca za tym rozmaitość wartości, rozmaitość nadziei, różnorodność porozumień człowieka z człowiekiem. Różnorodność idzie w parze z mniejszą lub większą trwałością w czasie. Niektóre spotkania są powierzchowne i przemijające, inne dążą do utrwalenia. Wszystko zależy tutaj od typu wartości, które wiążą ludzi. To samo należy powiedzieć o łączących ich nadziejach. Także tutaj mamy do czynienia z trwałością i chwi-lowością, z odczuciem głębi i płytkości, z doświadczeniem „intensywności przeżyć” bez trwałości w czasie i z trwałością w czasie bez „intensywności". Mimo całej rozmaitości płaszczyzn i nadziei, możemy jednak wykryć jakieś jedno, przenikające wszystkie spotkania, „ciążenie", czy może lepiej na wpół uświadomione „pragnienie". Jest to dążenie do spotkania z drugim oparte na zrozumieniu jego istotnej nadziei, połączone z pragnieniem, by drugi także zechciał zrozumieć mnie w mojej (często dla mnie samego niejasnej) nadziei istotnej Czymże jest „nadzieja istotna"? Nadzieja istotna to la nadzieja, poprzez którą osoba ludzka zwraca się w stronę najbardziej sobie bliskich wartości, aby je odnaleźć lub zrealizować w świecie, w drugim, w sobie. Jest to zarazem u nadzieja, którą osoba najskuteczniej broni siebie przed upadkiem w rozpacz. Poprzez nadzieję istotną wyraża się to, co w osobie jest najbardziej osobowe. Człowiek, który zdoła spotkać się z drugim na płaszczyźnie jego nadziei istotnej, doświadcza w nim tego, co zarazem indywidualne i absolutne — wartości, która się stała osobą.
Nadzieja istotna człowieka może się kierować do różnych wartości. Nie zawsze człowiek potrafi odkryć zawczasu, co jest jego wartością istotną i co jest jego istotną nadzieją. Jest to najczęściej „nadzieja wędrująca' Raz wydaje się człowiekowi, że jego „imię” utrwali się w sukcesie sportowym, kiedy indziej troszczy się o sukces majątkowy, sukces w życiu rodzinnym, w nauce, w walce
0 sprawiedliwość. Wędrówki nadziei istotnej powodują kryzysy porozumień z drugim. Drugi człowiek nie zawsze „nadąża” za dojrzewaniem nadziei, często „nie rozumie”, musi zaczynać od nowa. Bywa jednak i odwrotnie. Drugi może rozumieć „lepiej” niż pierwszy, może patrzeć bardziej wszechstronnie, z większym wyczuciem perspektywy, z lepszą świadomością tego, co „naprawdę jest w człowieku". Towarzysząc drugiemu w jego przygodach ze sobą, człowiek staje się — często bezwiednie — prawdziwym wychowawcą człowieka.
W ten sposób odkrywamy to, co wydaje się kluczowe w naszych spotkaniach z drugimi, spotkaniach sterowanych przez nadzieję kształtowaną wartościami. Kluczem do tych spotkań jest zasada odkrywczości. Trzeba kążdorazowo odkryć, trzeba zobaczyć, trzeba wyczuć, co tu i'teraz jest możliwie najwłaściwszą odpowiedzią na istotną nadzieję drugiego. Niekiedy może to być zwykłe poprawienie poduszki pod głową chorego, niekiedy wystąpienie z szeregu więźniów obozu koncentracyjnego i o-dejście do bunkra głodowego, który przeznaczono dla kogoś innego. W takich razach zawsze wykracza się w jakimś sensie poza reguły ogólne, poza wartości generalne
1 abstrakcyjne, poza to, co utrwalone w normie czy przy-