176
MÓWISZ, MASZ
Niedawno, zdesperowana, zadzwoniła do mojej żony:
„Julie, jestem w okropnej sytuacji. Nasze wydarzenie roku związane ze zbieraniem funduszy jest tuż tuż, a my nie mamy obiecanych w ulotkach reklamowych biletów lotniczych przeznaczonych na aukcję. Czy znasz kogoś, kt: mógłby je ofiarować? Jeden lub dwa bilety lotnicze w zupełności by wysta--czyły”.
Moja matka umarła na raka, więc jestem osobiście zaangażowany w to, by pomagać w zwalczaniu tej choroby. Jeden z naszych najlepszych przyjaciół, Kevy_ Leiner, był w owym czasie menadżerem do spraw sprzedaży w liniach USAir. Je on wspaniałym przyjacielem i hojnym człowiekiem, więc stał się naszym „celem' Wszystko robiliśmy na ostatnią chwilę, więc nasza sąsiadka dała nam list wyjaśniający cele aukcji, który natychmiast przefaksowaliśmy do USAir. W ciąg_ czterdziestu ośmiu godzin Kevyn pojawił się z dwoma nieograniczonymi dam: -wy mi biletami w dowolne miejsce na świecie w ramach systemu powietrzne; USAir, wartymi nawet trzy tysiące dolarów. Bez żadnych zobowiązań.
Kiedy odbywała się aukcja, Julie i ja przebywaliśmy w Anglii, w tras.r w czasie której wygłaszałem przemówienia. Po powrocie do domu spodziewaliśmy się znaleźć list z podziękowaniem od American Cancer Society dla firmy USAir i dla Kevyna. Niczego takiego nie otrzymaliśmy.
Choć widywaliśmy sąsiadkę od czasu do czasu, nigdy nie zatrzymaliśmy - : by z nią porozmawiać. Czułem wobec niej pewną niechęć z powodu tego, że ra; podziękowała Julie, która jako pierwsza zainicjowała kontakt z liniami lotniczy— i której przyjacielska perswazja przekonała Kevyna, by przekazał bilety.
Kilka miesięcy później powiedziałem do Kevyna:
„Wiesz, ta kobieta z American Cancer Society nigdy nawet nie była ’i uprzejma, by podziękować Julie za skontaktowanie się z Tobą w zwisa-. z biletami, które ofiarowałeś”.
Odpowiedź Kevyna:
„Mnie też nigdy nie podziękowała. To zdarza się ciągle. Byłbyś zdziw "i wiedząc, jak wiele organizacji charytatywnych prosi o wpłaty, nie dbając : •: by powiedzieć «proszę i dziękuję», a potem nie interesując się już sp'=*; w żaden sposób”.
Istota tej opowieści jest następująca: to niemądre, głupie i niewdzięczne pccn-jać proste uprzejmości, takie jak powiedzenie „proszę” czy wyrażenie uznania Pomimo całej ciężkiej pracy naszej sąsiadki, trwałe wrażenie, jakie pozosta w nas i u menadżera sprzedaży USAir, jest negatywne. Przypuszczam, że : r ~ zostały sprzedane za dobrą cenę i że ACS odniosło z tego korzyść. Sąsiadka r>