FILMOTEKA NAR
Scena z filmu „Z dalekiego kraju”
racji”, przedstawieniem „naszego, jakże odmiennego, spojrzenia na życie”.
Ironia dziejów sprawiła, że na skutek kolejnych przemian politycznych, film pozostał w Polsce poza oficjalnym obiegiem, rozpowszechniany tylko w kościołach i organizacjach społecznych, a dopiero wiele lat później pokazany w telewizji, już w wolnej Polsce.
Można bez zbytniej przesady powiedzieć, że tylko polski reżyser mógł poradzić sobie z umiejscowieniem dramatu „Brat naszego Boga” w ściśle określonym i pogmatwanym dla kogoś z zewnątrz okresie historycznym, jakim jest u nas szeroko rozumiany polski przełom wieku XIX i XX, poczynając od Powstania Styczniowego w 1863 roku, po niepokoje społeczne roku 1905.
Ale w filmie, do którego scenariusz napisał Krzysztof Zanussi wspólnie ze scenarzystą i producentem filmu „Przed sklepem jubilera”, Mario di Nardo, istotna jest rama współczesna. W krakowskim Teatrze Słowackiego trwają przygotowania do premiery dramatu Karola Wojtyły. Wykonawca głównej roli, roli Brata Alberta - Scott Wilson - rozważa życie swego bohatera. Wprowadza to konwencję medytacji, choć akcja przenosi się na pole powstańczej bitwy, na ulice XIX-wiecznego Krakowa oraz do słynnej „ogrzewalni” - schroniska bezdomnych nędzarzy.
Dramatyczną kulminacją jest akt odrzucenia sztuki przez Adama Chmielowskiego, który niszczy swoje obrazy, decydując się poświęcić życie ludziom ubogim jako brat Albert.
Ale jest i druga kulminacja - rozmowa Adama z Nieznajomym, któremu reżyser nadaje rysy Lenina, który rzeczywiście przebywał w tym czasie w Poroninie i w Krakowie. Następuje zasadnicza konfrontacja poglądów na temat postawy wobec świata, w której Nieznajomy potępia chrześcijańskie miłosierdzie, proponując drogę rewolucyjnej przemocy.
Scott Wilson, Grażyna Szapołowska, Andrzej Ruchieńskij w jednej ze scen w filmie „Brat naszego Boga”
PBUJNOWICZ/BE&W
KSIĘGA IX, STRONA 15