156 Wspomnienia o Sokratesie III i)
i odpowiednio wystrzega się tego, co brzydkie, są jednakowo mądrzy i roztropni.
Zapytany, czy za opanowanych i mądrych uważa ludzi, którzy wprawdzie wiedzą, co trzeba czynić, ale postępują nie tak, jak trzeba, odpowiedział:
— W żadnym wypadku nie uważam ich za opanowanych i mądrych. Sądzę, że każdy człowiek z wielu rzeczy możliwych wybiera jedną, którą uważa za najkorzystniejszą dla siebie, i na tej zasadzie opiera swoje postępowanie. Kto więc nie postępuje, jak trzeba, ten, moim zdaniem, nie jest ani roztropnym, ani mądrym człowiekiem.
5 Także sprawiedliwość i każda inna cnota — mówił— jest odmianą mądrości. To bowiem, co sprawiedliwe, i w ogóle wszystko, co czynimy kierując się cnotą, jest jednocześnie i piękne, i dobre. Kto rozumny, nie zechce poza pięknem i dobrem szukać nic innego, a kto nierozumny, nie potrafi tworzyć tego, co piękne i dobre, i choćby nawet próbował, dozna niepowodzenia. Tak więc mądry czyni to, co jest piękne i dobre, niemądry zaś nie może się na to zdobyć, a choćby i chciał — nie zdoła. Jeżeli więc wszystko, co sprawiedliwe, i wszystko inne, co piękne i dobre, jest dziełem cnoty, jasne, że sprawiedliwość i każda cnota są odmianami mądrości.
6 Głupota, jak mówił, jest przeciwieństwem mądrości. I choć nie sądził, że niewiedza jest jednoznaczna z głupotą, to jednak najbliżej głupoty stawiał nieznajomość samego siebie, jak również przypisywanie sobie wiadomości, których się nie ma, w przekonaniu, że się wie to, czego. się nie wie.
Olbrzymia większość ludzi nie uważa za dowód głupoty błędów popełnionych w sprawach, na których
ogół ludzi się nie zna, w sprawach natomiast, na których zna się pospólstwo, każdy najmniejszy błąd piętnuje mianem głupoty. Jeżeli więc ktoś sobie uroił, i że jest tak wielki, że musi się schylać, kiedy przechodzi przez bramy miasta, jeżeli ma się za takiego mocarza, że się czuje na siłach przenosić domy i wykonywać inne trudne zadania, których niewykonalność jest oczywista dla wszystkich, zwą go głupcem. Ale pospólstwo nie uważa za głupców tych, którzy popełniają jakieś tylko niewielkie omyłki, lecz jak potężną namiętność nazywa miłością, tak ogromne szaleństwo — głupotą.
Rozpatrując naturę zawiści, znajdował, że jest to 8 swego rodzaju smutek, który jednak nie rodzi się ani z nieszczęścia przyjaciół, ani ze szczęścia wrogów.
— Ten tylko — mówił —jest zawistny, kto patrzy z przykrością na powodzenie przyjaciół.
Kiedy jednak niektórzy się dziwili, jak to jest możliwre, aby ktoś się smucił z powodzenia drogiego przyjaciela, Sokrates zwrócił uwagę na to, że ludzie często tak się ustosunkowują do innych, że kiedy tamci doznają niepowodzenia, nie potrafią nieszczęsnych opuścić w potrzebie, ale im spieszą z pomocą, smucą się natomiast, kiedy tamci cieszą się powodzeniem. Człowiek rozumny nigdy się nie da owładnąć takiemu uczuciu, ale nierozumny czymś takim zawsze się dręczy.
Zastanawiając się, czym jest lenistwo, twierdził, i> że większość ludzi coś czyni, ponieważ i ten, kto gra w kości, i ten, kto jak błazen bawi innych, ostatecznie coś czyni, choć w rzeczywistości nie czyni nic, ponieważ mógłby zająć się jakąś lepszą robotą. Kto bowiem czyni coś, co jest dobre, ten nie ma wolnego czasu, aby się zająć czymś, co jest gorsze, a gdyby się nawet