74899 s114 (3)

74899 s114 (3)



lem, że się pasę, przestały interesować się moją osobą i zaczęły żerować dalej. Ośmielony faktem, że moje niezwykłe przebranie tak skutecznie namieszało jeleniom w głowach, zbliżyłem się do nich jeszcze, mniej więcej na odległość dziewięciu metrów, i zaryczałem jak jeleń. Pomyślałem, że podszedłem zbyt blisko, zwierzęta bowiem odeszły kilka kroków w górę stoku, ale chociaż były pełne podejrzeń, zaczęły paść się dalej, podobnie jak ja, co chwilę jednak przerywały jedzenie i zerkały w moją stronę. Pomimo to udało mi się do nich zbliżyć na odległość czterech i pół, trzech i pół metra, nim ostatecznie uznały, że nie jestem pożądanym członkiem stada i oddaliły się zachowując porządek zgodny z hierarchią w obrębie chmary. Kiedy podchodziłem jelenie w środowisku leśnym, potrafiłem się do nich zbliżyć na jeszcze mniejszą odległość. Ale tutaj, używając nawet bardzo lichego przebrania, bez trudu podszedłem do stada tak blisko, że zwierzęta znalazły się w polu rażenia łuku i miotacza oszczepów (powinienem podkreślić, że miało to miejsce poza sezonem godowym i że normalnie nie niepokoiłbym stada jeleni).

Wiedząc już, jak można zwiększyć swoje szanse przy podchodzeniu zwierzyny, musisz zacząć ćwiczyć. Żadna sprawność nie jest bardziej ceniona na szlaku niż umiejętność zbliżenia się na parę metrów do dzikiego stworzenia lub przynajmniej na tyle blisko, by wypełniło ono wizjer aparatu fotograficznego zaopatrzonego w średniego zasięgu obiektyw ze zmienną ogniskową. W rzeczywistości łowy z aparatem są doskonałym praktycznym ćwiczeniem podchodzenia zwierząt. Dają Ci one okazję do studiowania dzikich stworzeń i ich ruchów przy minimalnym nakładzie czasu, chociaż nie ma gwarancji, że zrobi się wtedy rewelacyjne przyrodnicze fotografie.

Potwierdzający przypadek wydarzył się ostatniej wiosny, kiedy to pewnego ranka, bardzo wcześnie, wyruszyłem na bezkrwawe łowy, których celem było sfotografowanie lisa. Towarzyszył mi zaprzyjaźniony fotograf. Zwykle nie zabieram nikogo na polowanie, ale mój przyjaciel wiedział, jak ważna jest umiejętność skradania się i zachowania bezwzględnej ciszy, więc poruszał się tak bezszelestnie jak cień. Nie usatysfakcjonowani obserwacją lisicy obwąchującej szlak dziewięć metrów przed nami, zdecydowaliśmy się powędrować bardziej zarośniętą ścieżką, która wiodła do głogowego lasu. Pod głogami leżał dywan utworzony z białych płatków kwiatów i można było śledząc miejsca, w których płatków nie było. bo przykleiły się do stóp leśnych stworzeń, odczytać, co działo się tutaj minionej nocy. Nagle poczułem, że nie jesteśmy sami i prawie natychmiast zauważyłem jakiś ruch. Bez porozumiewania się (wiedziałem, że nie mógł on umknąć bystremu wzrokowi mojego przyjaciela) stanęliśmy jak skamieniali. Niecały metr przede mną truchtał sobie ścieżką w stronę rozwidlenia dróg... lis. Był to samiec. Kiedy dotarł do rozdroża, zatrzymał się, uniósł pysk, spojrzał kpiarsko na nas, tak jakby mówił: „to dziwne, mógłbym przysiąc, że wcześniej ich tu nie było!" i pośpieszył do domu, pozostawiając nas z tym obrazem utrwalonym w naszej pamięci, niestety, nie na filmie. To było jedno z wielu nieoczekiwanych spotkań, zbyt bliskich, żeby móc podnieść aparat do oka!

Mając wybór zawsze wolałbym polować z aparatem fotograficznym niż z bronią, ale trzeba być realistą. Żeby przetrwać w buszu, musimy mieć mięso i tłuszcz. Tylko w bardzo wyjątkowych sytuacjach możliwą alternatywą jest dieta wegetariańska. Jeżeli już musimy polować, żeby zdobyć pożywienie, zróbmy wszystko, by mieć odpowiedni sprzęt i umiejętności pozwalające wykonać to zadanie szybko i skutecznie, powodując jak najmniejsze cierpienie. Opisane poniżej myśliwskie techniki i narzędzia były od stuleci stosowane na prawie wszystkich kontynentach przez społeczności łowieckie do polowania na wszelką zwierzynę. Niektóre są bardzo proste i były prawie na pewno używane przez naszych najbardziej prymitywnych przodków, podczas gdy inne mają złożoną konstrukcję i większy zasięg. Niech prostota konstrukcji broni nie powstrzyma Cię przed jej użyciem i nie skłoni do faworyzowania tej bardziej wyszukanej. Niektóre najprostsze odmiany uzbrojenia są najbardziej zabójcze.

Kije i kamienie. Pierwszą bronią, którą człowiek uczy się władać, jest w większości wypadków kamień. Wystarczy, że poobserwujesz bawiące się dzieci, by się o tym przekonać. Od najmłodszych lat zbierają one i rzucają kamieniami tam, gdzie nie mogą dosięgnąć. W miarę jak dorastają, kamienie stają się coraz większe, zwiększa się również odległość, na jaką są rzucane. Użycie kamienia w celu upolowania małej zwierzyny bywa bardzo skuteczne. Dużą zaletą tej broni jest to, że jest ona ogólnie dostępna w wielu różnych środowiskach.

Technika rzutu jest sprawą indywidualną, podobnie jak wybór wielkości i kształtu pocisku, chociaż szybkie pchnięcie lub przypominający smagnięcie zamach oraz użycie okrągłego otoczaka wielkości kurzego jaja daje chyba najlepsze efekty. Staraj się rzucać instynktownie bez stosowania skomplikowanego systemu celowania. Stwierdziłem, że im bardziej staram się trafić w cel, tym częściej pudłuję. Natomiast kiedy biegnę albo idę (na przykład szukając roślin lub materiału na szałas), jestem w stanie trafić w cel, zmuszony przez okoliczności do szybkiej reakcji. Oczywiście kamienie nie muszą być małe i niekoniecznie trzeba nimi rzucać. Kilka razy zdarzyło mi się zaczaić i zrzucać duże głazy na nie spodziewające się niczego szczury. To bardzo prosta, szybka i skuteczna metoda!

Proca. Żeby można było miotać kamienie na większą odległość, wynaleziono procę. Z tym rodzajem broni na pewno zetknąłeś się już kiedyś. Sława broni nadającej się do uśmiercania olbrzymów, jaką zdobyła proca, jest w pełni uzasadniona. Znane są trzy odmiany procy. Wersja mała, używana do polowania, wersja większa tzw. proca drzew-cowa, która była w średniowieczu używana do niszczenia siły ludzkiej (miotano przy jej użyciu kamienie wielkości piłki do krykieta i stosowano głównie przeciwko wojskom oblegającym twierdze). Trzecia, największa proca była elementem wielkich machin miotających służących do wyrzucania naprawdę ogromnych kamieni.

Nas oczywiście interesuje wyłącznie wersja myśliwska, którą można miotać kamienie od wielkości gołębiego jaja po otoczaki o rozmiarach jaja kurzego. Dzisiaj ta

115


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DSC02800 STADIA SYNDROMU KENELOWEGO o Stadium trzecie to stadium depresji, o Pies przestaje intereso
Image03701 24 PAMIĘTNIK Serce ze wzruszenia bić mi przestało... Cała istota moja przemieniła się w
DSC02800 STADIA SYNDROMU KENELOWEGO o Stadium trzecie to stadium depresji, o Pies przestaje intereso
img06701 djvu 66 woli przyzwyczajają się do naciskania rysika, co dalej przenosi się i czas użycia
page0379 38oPolska upaclaiąca cznych zamiarów nie dopięli, pamiętni będą o-chotą i łem, że obok Kona
Obraz (19) praw. -    Mam wrażenie - d o d a łem - że to jest człowiek wielostronny i
DLA PAŃ 2 Panom życzę, żeby przestało się Panom śnić a zaczęło się Panom.... przytrafiać
84,85 2 84 Teorie literatury XX wieku Im głębiej wnikałem w podstawowe problemy logiki, tym wyraźnie
84,85 84 Teorie literatury XX wirlul Im głębiej wnikałem w podstawowe problemy logiki, tym wyraźniej
Obraz8 268 Symboliści A Jest rzeczą oczywistą i—/i stwierdzenie tego jest prawie banu* łem — że w dz
skanuj0004 70 warunkiem spójności)dzielą niż dającą się uchwycić osobą czy mechanizmem. Co zaś do na
img034 34 Interesującą interpretację właściwości sygnału DSB-SC (dalej także innych sygnałów z ciągł

więcej podobnych podstron