kwestionował nikt, chodziło o to, komu przypadną ciężary, a komu korzyści tej polityki. Ci, co się już zaangażowali w większe przemysło-' we Tub handlowe przedsięwzięcia, skarżyli się, „że Polska jeszcze żadnego o manufaktury faworyzującego nie ma prawa”, to znów żądali przywilejów monopolistycznych dla mających isię formować kompanii do handlu czarnomorskiego —na wzór sławnych kompanii kolonialnych angielskich i holenderskich12. Z drugiej strony oponenci w imię wolnej emulacji kapitałów i towarów zwalczali wszelkie privilegia exclusiva \ rządowi zalecali „bynajmniej się nie mieszać do szczególnego przemysłu i użycia jak kto chce majątku swego”, bo jeśli tylko obwarowane będzie bezpieczeństwo osób i własności, to już „wszystko resztę samo się zrobi”13.
W tych sporach czerpano swobodnie z arsenału argumentów to merkantylistycznych, to fizjokratycznych, już i ze Smitha także, jak komu było po myśli i po sakiewce, niewiele się troszcząc o czystość teorii, propagując za to zgodnie nową aksjologię pracy produktywnej, nowy ethos przedsiębiorczości14. Głosił Nax chwałę kupca-nakładcy, który „często sam jeden całą jaką ubogą okolicę, w której nawet rolnicze obroty w martwej niedołężności zostają, zbogacić i wszystkie czynności orzeźwić może [...] Cóż czasem nie sprawi za doczesną ruchawość ten handlarz, co tylko jaki las zakupi, z którego bale, wręgi, klepki i inne materiały fabrykuje i wyprowadza, jakie z tego powodu orzeźwienie czynności pobliższych mieszkańców, z których jedni wyrabiają, drudzy wywożą materiały, a inni im żywnoście, trunki i inne potrzeby dostawiają. Niech się tylko w jaką okolicę zjawi zakupnik na jakie płody lub fabrykaty, a zaraz się z wielką korzyścią kraju jedne i drugie pomnożą, a mieszkańcy ocuciwszy się z ospałego lenistwa w zawody się uganiają o uczestnictwo tego zarobku”15. Inny autor z „Dziennika Handlowego” niby to przeciwnie, kupców miał w pogardzie, ale nie tych co organizują produkcję, lecz takich, „którzy bez żadnej konsumpcji produktów krajowych [...] sprowadzają te towary z zagranicy, które mogłyby się zawsze w kraju robić”, a przeto są „przeszkodnikami fabrykom krajowym”; w przeciwieństwie do nich prawdziwie pożytecznym krajowi jest „nfanufakturzysta, który
12 „Dziennik Handlowy'; 1786, i, IV, t. 165; t. VI1 -VI11, t. 378-380; 1787, t. V, s. 273.
15 Ibidem,>787, t. X-Xf, s. 624-635.
14 Obszernie o iym N. Aiiorodobrsj, Początki klaty robotniczej, wyd. II, Warszawa 1966, s. 227-237.
F. Nu, Wykład początkowych prawideł ekonomiki politycznej (1790), w tegoż: Wybór pism, Warszawa 1956, $2 s. 203-204.
w pocie czoła pracując, konsumpcję krajową czyniąc, dostarcza te towary, które dotąd za gotowe pieniądze sprowadzały się” '> Już to na przekór odwiecznej szlacheckiej hierarchii cnót fabrykant okazywał się „dobrodziejem ludzkości”, a bankier Karol Schultz wystawiony był na sejmie jako wzór patrioty1 2. I honoru, i pomocy skarbowej domagał się ekonomista Nax dla każdego „rządnego i obrotnego zaczyńcy” dziel przymysłowych3 4.
/ Zwiastunowie epoki industrialnej „próżniactwo” ogłosili za największy grzech i hańbę, w czym niektórzy tak się zagalopowali, że już nie tylko wszystkich „luźnych” pod przymusem gotowi byli do fabryk zapędzić, ale także żołnierzy, także dzieci, bo to najbardziej dla nich wychowawcze zajęcie (Staszic jeszcze w foku 1825 z jadością będzie się przyglądał dąieciom biegnącym na poranną szychtę do fabryki Harera w Sieradzu)J9.|A doprawdy — poza może niektórymi Jacka Jezierskiego rezonowaniami — żadnego w tym nie było cynizmu, sam tylko czysty i patriotyczny entuzjazm. Byle tylko w narodzie „wskrzesić ducha pracowitej przemyślności i wytępić te przesądy, które niegdy w gnuśnym próżnowaniu jakiś zaszczyt i powagę zakładały”, to już przecie nie wolno wątpić, że w kunsztach i rękodziełach „najobrotniejsze narody zrównamy”5. Na ten cel żadnych nakładów i kosztów żałować nie wolno, ,Na konsumpcji zbytkowej oszczędzać, prawa oszczędnicze raz jeszcze ustanowić i surowo ich przestrzegać, a każdy zbywający grosz skarbowy, bankowy, folwarczny wkładać w glebę, w inwentarz, w narzędzia, w manufaktury. A już najwięcej w drogi, spławy, kanały. Kanały, w Anglii i Holandii podpatrywane, w szczególną i u nas weszły modę: odtąd przez pół wieku trudno znaleźć polskiego autora ekonomicznego, co by po sobie jakiej rozprawki o budowie kanałów nie zostawił.
Inwestować, inwestować! W Anglii „nie przez to manufaktury tak są wydoskonalone, aby Anglik nad ludźmi innych narodów miał więcej i dowcipu, zręczności albo przemysłu, lecz dlatego, że w wszystkim innym oszczędny Anglik w przedsięwzięciach rękodzielnych pieniędzmi aż do rozrzutności szafuje. W początkach wszystkich fabryk tak /
„Dziennik Handlowy” 1786, t. I-III, s. 48.
Żob. J. jedlicki, Klejnot i bariery społeczne. Warszawa 1968, ł. 121-122.
J. F. Nax, op. cit., s; 73.
’ N. Assorodobraj, op. cic., i. 266-269; 8. Szacki, Teoria i utopia Stanisława Staszica, Warszawa 1965,
a. 181.
J. F. Na*, op. di., a. 152-153. 83