roku ukazuje się jeszcze Antymonachomachia i Wojna chocimska, a w następ. I nym pierwszy tom Zbioru potrzebniejszych wiadomoici (tom drugi wyjdzie I w 1783). W roku 1784 Gróll drukuje drugi tom Pana Podstolego oraz zbiorek zatytułowany Wiersze XBW, zawierający m.in. satyry, tworzące tzw. część II I W latach 1786 i 1788 ten sam drukarz wydaje kolejno dwa tomiki Listów i pism różnych XBW.
W sytuacji zewnętrznego zniewolenia i towarzyszącego mu zapewne poczucia bezradności, twórczość literacka stała się dla Krasickiego jedynym godnym sposobem obcowania ze światem, rozpoznawania i opisywania jego praw, najczęściej bezwzględnych, wilczych, nie respektujących indywidualnych marzeń o szczęściu i godności człowieka. Niełatwo to wyczytać, bo twórczość Krasickiego, podobnie jak jego obfita korespondencja, pozbawione są wynurzeń osobistych. Ale uwikłania życiowe i polityczne odbiły się w jego pisarstwie w sposób oczywisty.
Były zaś one coraz bardziej twarde. Krasicki — z woli Fryderka II —| stał się teraz jego częstym gościem. Bywał w Berlinie i w Poczdamie, jaś-1 niał swym błyskotliwym dowcipem oraz inteligencją i oczytaniem na obiadach, balach i w czasie rozmaitych dworskich uroczystości. Musiał też bywać regularnie na organizowanych corocznie w Mokrem koło Grudziądza manewrach wojskowych — swoistych manifestacjach pruskiego militaryzmu.1 Jeszcze w czasie rzymskich studiów, doradzając bratu Antoniemu zajęcie się „ekonomiką”, widział i projektował swoją drogę życiową jako „dworskie szarletaństwo”. Nie mógł wtedy przypuszczać, że będzie to droga tak trudna i psychicznie tak bardzo niewygodna. Dość często i współcześni, i potomni czynili Krasickiemu poważne zarzuty z powodu jego zażyłych stosunków z dworem pruskim. Trzeba wszakże pamiętać, że choć XBW był całkowicie od króla Prus uzależniony, że choć to uzależnienie brutalnie rozpoczęło się wkrótce po wejściu w nowe i raczej niechętne mu środowisko, w którymi nie mógł znaleźć oparcia, że zbiegło się z wyraźnym ochłodzeniem kontaktowy ze Stanisławem Augustem — Krasicki nigdy nie utracił wewnętrznej niezależności. Nie stał się poetą nadwornym, nie dał się wciągnąć do grona dworskich pochlebców. Był zresztą na tym punkcie niezwykle wyczulony. „W pochwałach takie wzajemne są obowiązki: — pisał później w Uwagach — chwalca powinien umieć chwalić, chwalony powinien być godny chwały”. I dodawał na zakończenie tych rozważań: „Jeżeli komu, najbardziej na stopniach wysokich zostającym, należy mieć czułe baczenie i rozsądek, aby rozeznawać prawdę i fałsz w pochwałach, które się ustawicznie o ich uszy obijać zwykły; strzec się podejścia i starać się o to, iżby takowe pochwały nie przeto odbierali, że wysoko siedzą, ale dlatego, iż siedząc wysoko, cnotę wszystkich działań swoich uczynili prawidłem”. Widocznie słusznie uznał, że cnota nie jest prawidłem działań pruskiego władcy, a sam był jak najdalszy od tego, by dla zysku się poniżać, o czym pisał w wierszu O pochwałach. Do króla, w znamiennym roku 1772:
440