90
wiano kwestję otwartą, czy naprawdę tylko wówczas na początku samorodztwo istniało, czy też ono jeszcze i później, a nawet i dziś (obserwacja nigdy go nie stwierdziła) obok zwykłego rodzenia, przynajmniej u najniższych żyjątek istnieje.
Trudno jednak zaprzeczyć, że tego rodzaju rozwiązanie nie wytrzymuje jeszcze poważnej krytyki. Jest ono proste w tym sensie, jak historja węzła gordyjskiego, gdzie uderzenie mieczem właściwie wcale zadania nie ujmuje, a zatem i nie rozwiązuje. W pojęciu rozwoju tkwi, że dla tego, co się rozwija, to z czego się ono rozwija, stanowi dostateczną przyczynę. Między jednem a drugiem musi istnieć pokrewieństwo, takie jak między ojcem a synem, głębokie podobieństwo obok cech odrębnych, stanowiących postęp. Między pewnemi fizycznemi i chemicznemi właściwościami i składnikami żyjącej ameby a jakiegoś chemicznego związku tak zwanych ciał nieorganicznych istnieje wprawdzie pewne pokrewieństwo i podobieństwo; jednakże charakterystycznej cechy ameby, mianowicie odnoszenia czucia do swego własnego „ja," braknie zupełnie ciałom chemicznym. Tutaj zyskuje znowu moc dawne filozoficzne twierdzenie, że nie można wyprowadzać pochodzenia „czucia" od prostego „ruchu.u Prawda, i w zakresie czucia rządzi absolutnie i ściśle prawo przyczynowości i wyłącza wszelkie zjawiania się cudu. Jednakże dlatego właśnie nie podobna wywodzić jakiegokolwiek zjawiska czucia z rzeczy tak zupełnie odmiennej, jak zjawisko ruchu w fizyce lub chemji. W łańcuchu przyczyn i skutków wiąże się zawsze tylko czucie z czuciem i ruch z ruchem, nigdy zaś ogniwo jednego szeregu z ogniwem drugiego. Zbyt daleko zaprowadziłoby nas bliższe uzasadnianie tego twierdzenia; na to tylko musimy zwrócić uwagę, że ten rozdział między jednem a drugiem musi stanowić podwalinę każdej subtelniejszej i istotnie użytecznej teorji poznania, a pominięcia jej prowadzi do niebezpiecznego zamętu pojęć. Na pierwszy rzut oka wydać się może, że to twierdzenie rozbija całkowicie ideę