w Ratyzbonie, występujący jako poseł na sejm Rzeszy. Rezydenci oraz sekretarze legacji przebywali w Rzymie (gdzie rezydent pełnił zarazem funkcję reprezentanta Rzeczypospolitej), Frankfurcie, Minden, Amsterdamie oraz w Sztokholmie. Agenci znajdowali się w Hamburgu, Gdańsku, Wrocławiu i Pradze, a korespondenci w Turynie, Messynie, Madrycie. W Stambule był (nie uznawany formalnie) konsul, znów na służbie polskiej i saskiej. Niektóre placówki były zresztą znacznie rozbudowane — w Wiedniu przebywał jeszcze rezydent, agent i jeden przedstawiciel bez określonego charakteru, w Ratyzbonie sekretarz legacji.
We wszystkich wyżej wymienionych miejscowościach przedstawicielstwa saskie utrzymywały się przez dłuższy okres, najczęściej przez niemal całe panowanie obu Augustów. Zmieniły się tylko rangi wysyłanych przedstawicieli; zdarzały się również okresy oszczędności, kiedy następowało na pewien czas ograniczenie liczby poselstw, raczej zresztą drugorzędnych. Przez dłuższy okres utrzymywali Wettynowie także swe przedstawicielstwa w pominiętej wyżej ze względu na napięte stosunki między dworami Kopenhadze, w Palatynacie, Manheimie, za Augusta II w Hanowerze i w Lizbonie, wreszcie w Neapolu (a nie w Messynie) po opanowaniu go przez Bourbonów. Przez krótsze okresy posiadali Wettynowie przedstawicielstwa w niektórych miastach Rzeszy, w Norymberdze, Augsburgu, Lubece, a także w Wirtembergii.
Jak widać z powyższego przeglądu, tylko na Krym nie docierali dyplomaci sascy, w każdym razie nie z misjami stałymi, bo nawet w Stambule mieli najpierw wspólnych z Rzecząpospolitą, a potem własnych (jak w latach czterdziestych Friedrich Hiibsch) korespondentów. Niemniej tylko w tych dwu państwach główny ciężar poczynań dyplomatycznych spadał raczej na Polaków, wysyłanych nawet nie tylko jako przedstawicieli Rzeczypospolitej, ale także osobiście od króla. Samodzielną rolę odgrywali Polacy także w zabiegach dyplomatycznych w księstwach nad-dunajskich, a poza Europą w Persji. Chociaż bowiem August II był zainteresowany handlem z innymi kontynentami, nie doprowadziło to do powstania tam jego przedstawicielstw. W pozostałych krajach Polacy musieli działać wspólnie z dyplomatami saskimi, niekiedy zresztą wbrew nim.
Preferowanie dyplomatów saskich przez Wettynów wywoływało niekiedy niezadowolenie na dworach, którym zależało na utrzymywaniu bezr pośrednich kontaktów z Rzecząpospolitą. Występowało to wyraźniej za Augusta II, kiedy tradycje własnej dyplomacji polskiej były silniejsze. Gdy w 1713 r. wyłoniła się kwestia poselstwa do Francji i wobec śmierci marszałka Bielińskiego, wyznaczonego poprzednio na tę funkcję, August II zaproponował kandydaturę znanego zresztą w Paryżu Burcharda Suhma, dwór wersalski upominał się, by jednak wysłano Polaka i trzeba było dopiero tłumaczeń posła francuskiego przy dworze warszawskim, że trudno byłoby królowi znaleźć zaufanego człowieka między Polakami, by zdecydowano się akceptować przedstawionego kandydata1. W bardziej drastyczny sposób wyłoniła się sprawa ta w dobie zaostrzenia stosunków między Augustem II a Piotrem I. W Petersburgu przebywał stały przedstawiciel króla Johann A. Loss. Mimo to w początkach 1714 r. car domagał się wysłania doń posła polskiego — August II zasłonił się wtedy niemożnością wysłania posła bez zgody Rzeczypospolitej. Gdy jednak w le-cie 1719 r. Wettyn odwołał Lossa, Piotr I polecił swemu posłowi Dołgo-rukiemu podjęcie zabiegów, by na dworze carskim był rezydent lub stały poseł Rzeczypospolitej. Chodziło o to, by w Petersburgu, podobnie jak było na przełomie XVII i XVIII w., znalazł się ktoś nie będący kreaturą króla, ale życzliwy carowi. W liście do Augusta II pisał wyraźnie Piotr I, by przysłano ministra „polskoj nacji, kotoroj by mieżdu nami i naszymi sosiednimi gosudarstwami postanowlennoje dobroje so-głaszenije po sojuznym traktatam sodierżat’ błagomierien i skłonien był”. Gdyby król się opierał, Dołgoruki miał żądać tego od sejmu*1. Skończyło się na wielkim poselstwie Stanisława Chomentowskiego. Uzyskanie zgody drugiej strony na przyjęcie proponowanego kandydata było wtedy często praktykowane w dyplomacji europejskiej. W 1716 r. Dania odmówiła np. zgody Augustowi II na przyjęcie jako jego posła Manteuffla”.
2. WSPÓŁDZIAŁANIE I ROZBIEŻNOŚCI MIĘDZY DYPLOMACJA POLSKĄ A SASKĄ
Jeżeli dokładne rozgraniczenie między dyplomatami polskimi i saskimi nie było w pełni możliwe, wynikało to z tego, że nie zawsze było przestrzegane w praktyce. Już przy wysyłaniu posła od Rzeczypospolitej zdarzało się, że otrzymywał jednocześnie dwie instrukcje, jawną, przygotowaną zgodnie ź przepisami prawnymi, oraz tajną królewską. Gdy La-mara w listopadzie 1713 r. wyjechał na dwór chana, miał ze sobą nie tylko instrukcję królewską, by udał się na Krym w charakterze rezydenta królewskiego, ale także partykularną instrukcję samego Augusta II. W korespondencji z nim pozostawał wszakże później nie tylko kanclerz koronny, ale również ministrowie sascy, którzy wydawali mu polecenia. Z drugiej strony bywały wypadki, że dyplomata znajdujący się w służbie saskiej i działający według wskazówek ministrów saskich otrzymywał listy kredencyjne i instrukcję wydaną przez kancelarię polską. Tak było w wypadku nominacji Flemminga na posła do Wiednia przez radę senatu w 1717 r. Podobnie w 1716 r. poseł saski w Berlinie
447
Besenval do Torcy 1 II 1714, AE Pologne 144, k. 68-71.
C1 Reskrypt do Dołgorukiego 18 VII 1719, s.s.; Piotr I do Augusta II, 9 XI 1719 s.s., CGADAM, fond 79, nr 5, k. 281 i nr 1, k. 43-44.
« Flemming do Manteuffla 23 IX 1716, LHAD, loc. 3385, vol. V, k. 405.