!* 16
jiośr dawno Już trzy niewielkie, plęk-„i,j wydano tomiki jednego autora hęeą nK(je oko. Jeden t uleli Jest rozprawką literacką; dwa wypełniono zostały whir-sznini- Tytuł rozprawki: „Rzecz a Sa-roiicFi) Zborowskim J. Słowackiego";' ty-tuiv wlerszów: „Zwrotki" i „Skoczek11, Vi'fty»lko to napisał i ze smakiem artystyczny"1 wydał P' Józef Jankowski.
Uugenjusz Yóron wo wstępie do swej „ijstctyki" zauważył, że o pięknie, o pobij! 1 wogólo o sztuce, nader jest trijdno mówić spokojnie. Przedmiot po-rytra tu mówcę nawot wówczas, gdy on 'chęo byó tylko krytykiem i analitykiem—nerwy jego podrażnia, zmusza go do patosu i krzykjiwości.
p. Jankowski dał się całkowicie „po-rajiti" jednemu z pośmiertnych utwprów Słowackiego i, zamiast napisać rozbiór liGrncko-ostotyczny, wyśpiewa! Jiyrriń na jego cześć. Co więcej, przejął się do tego stopnia dykcją ubóstwionego przez; się utworu, żo mimowieduio rozprawkę swą pisał jego językiem. Z tyci) powodów „Rzecz o Zborowskim", stwierdzająca wielką wrażliwość artystyczną autora, jest zarazem ciekawym objawem szerzącego się kultu Słowackiego:
sadzkę i zabił się. ĄJatkn ijątn zeszła wówozas z ultęrzu ( zwłoki jbgo siatą swą osłoniła. Pochowanemu na cmentarzyku klasztornym położono,hipis; I'J'u; loży Suntancilo, slfoctek Matki BoiL'“.;
Piękna legenda, i poeta piękne daljoj; ciajo—szkoda jednak, żo posijąpil ibe matowi rymów.
Kazimierza Brodzińskiego, tiliwcgp, o' wielklem sercu, alfl słabym ghisiu „|Ka-! zimierza z Królów!)!", przypomniał pgó ; łowi p. Adam fitodor w broszurze p t,:j „Drobno poezjo K. Jb do r. JłjlS". Sta-j ranuie i źródłowo opracowana I rozpnaw-ka stanowi drobny, lecz cenny przyczynek do historji ciekawej doby,, którajiy-ła przedświtom polskiego romaptyzyip.
Wiktor Gomulickl.
FELJETON
arszawskIi.
i I
Montoe sezonu. arapoiflijail, P«nl Pjjtlliakti Ito-• tturhrj* Staroso tt: igtł,
LZwrotki" p. Jankowskiego są jeszcze
jedną parafrazą nieśmiertelnej Heinów skiej „Księgi pieśni". Autor uległ bardzo rozpowszechnionemu złudzeniu, że pisać u la Heine łatwo, i że dość rymować mniej lub więcej dźwięczne czterowiersze o miłości, wiośnie, pękniętem seren, trumnie, różach i rozpaczy, aby stworzyć rzecz dorównywająoą pierwowzorowi.! Eksperyment wypaść dobrze nie mógł—i nie wypalił.
Gdy się jednak zapomni, że istniał Heine i jego „Buch der Liederu, niejedna „zwrotka" pana J. sympatyczne echo zbudzi w sercu, rozmarzy i roz-tkliwi. Trudno naprzykład odmówić piękności i siły czterowierszowi: „A jeśli nawet nic poza grobem niema, i wieczność—czcze dymy, sami, miłości naszej zasobem, niebo tam sobie Btworzytny". Dużo tęsknego, pilnie odczutego nastroju posiada obrazek następujący:
„Ostatni dzwonek—uścisk ręki—lokomotywy świst...—[Bądź zdrowal... rychle... nie zapomnij! i pisz za listem list!.., Na dworcu stoję opuszczonym, zastygły j gryzę żal—i nie Wiem, czy w mej piersi serce, czy tam odjeżdża w dal..."
„Zwrotkom" szkodzi niedość czysta tn i owdzie toizna. Tego rodzaju utwory muszą być nieskazitelnie piękne; drobne usterki, gdzieindziej prawie niedostrzegalne, tu stają się rażąćemi,
Eoemat „Skoczek") jest niezwykły w treści—poczerpniętej zresztą (jeśli nie mJlę się) z włoskiej cży francuzkiej le-'gendy. Uliczny akrobata, w swoim ro: dzaju mistrz, nie mogąc ozem ińnem uczcie Matki Bożej, wykonywa przed jej ołtarzem, w pustym kościele, swój taniec fantastyczny i karkołomny. Gdy go nmicliy zeszli niespodzianie, doslai za-
f
Publicyści—na węzie, beletityśti—pod wozem,oto charakterystykacliwifi obeancj. Wola publiczność de redaktorów:
— Artykułów politycznych, artykułów społecznych nam dawajcie!
A redaktorzy, Jąnuay dwutwarzowe, okazują slodkfe i pśrniecimięte obljcze tym, których wczoraj lekceważyli, zaś spoglądają zmarszczkami i chłodem na tycłi, do których Wczoraj się umizgali.
Teatr—na drugiąi planie, oczywiście. Kończy się sezon, biało kogo głębiej interesując, a reporterzy przynoszą notatki ile kasa teatralna straciła od pierwszych dni warszawskich njepokojów. Dużo straciła. To trudno. Bjizon dobiegający i żywota nie był zresitą bardzo próżnym. W operze mieliśmy dwa interesujące dzieła, nieznane dotychczas u pas: „Andrzej Chćnier" i „Opowieści Hoffmanna". Pierwszą tę operę grano raz jeden tylko. Zabroniono jej potom ze wzglęffu na jej przypadkową łączność z zaąiieszk&mi ulicznemi. Gdy zapanuje jednak spojkój, należałoby tę operę), pełną życia dramatycznego i doskoualp muzycznie ,zrobipną, wznowić. „Opowieścj Hoffmanna!* obiegły
poświęcić wylączuic operom, po polsku śpiewanym. Usłyszymy więc tu: „Hrabinę", „fitraflzuy dwór", „Halkę", parę ob-. eych oper i jedną nowość rosyjską, mianowicie oporę.Ritnskiego-Kordakowa „Pan wojewoda", która ~ jak piszą pisma nasze-„poświęcona jest pamięci Chopina" znajduje się w niej jeden mazurków jako temat muzyczny. Na lato znowu rcżysęrja obiecuje nam całą'wiązkę mc wflścl, tym razem oryginalnych. A więc na pierwszy ogień pójdą: „Sonata" Kisielewskiego (jeffna ze Błahszych jego komody]) j „Dostojne igraszki" p. Moraw eklcgo, a dalej „Eros i Psyche" Żuław-Bkiego, „Ucztę Herodjady" Kasprowicza. Komandora" Kozłowskiego i „Kramarzu" Śliwińskiego, Na liście obietnic znajduję jeszcze „Elgę“,Hauptmanna, ćzecz psendo-połską; reżysorjo zapewne nie wystawi tego dramidla, mato zresztą artystycznie wartego, bez pewnych etnoj rnficznycb i archeologicznych poprawek, i laczej nieuctwo niemieckiego dramato ńsarza zbyt głośno o sobie krzyczałoby z warszawskiej sceny.
Tymczasem rozpoczęły się jaż debiuty. Zwykle to oznacza, że teatralne słońce wstąpiło w znak ogórków, irzynajmniej teatralnych. Był to jednak' debiut wyjątkowy. Pani Pytlińska, lórka Marji Konopnickiej, znana dobrze z popisów estradowych, wystąpiła w roli Ewy w „Śniegu" Przybyszewskiego. Debiu-tantka ta posir/ia wszystka, czego potrzeba artystce dramatycznej: warunki,
cały świat już, a |nawet były1 i u przed laty: w Łodzi i Warszawie, W pie operetkowej uidboszczyka Tpksla ongi śpiewak, później znakomity, drowski i on to wziął na swe barki bohatera tych „Opc wieści". PaąiiętaAi to przedstawienie; mimo Bandrowskfego tyło ono typową ilustracją do zasady misrzet nia sił według zami irów. W teajze Y’iel; kim wystawiono (ę rzecz bardzoj popi aw-nie, ze smakiem i pomyslowośtią, któf rych panu Chodakowskiemu wrób nit odj-mówi. A warto by o się; postarać. O fen-bach raz jeden w ż; cin miał troć bę a ubij-cji prawdziwego, m zyka, jakim byLawj sze, i wtedy wiat n: o stworzył cpepę kol-mięzną „Opowie! c: Hoffmanna1,V r tęcz pełną melodji i otjtii mą deiikatnei i teł niej-niem poezji. i
Sezon komedjewy był ubogi. Błysną) wprawdzie talent nłody p. Wiór zimierzś ktSrp dał w „Lelkbn yśl[;
nas
tru-
był
ftan-
rolę
wrotu głowy, upadł pa kamienną po-
! ..u.-i
inteligencję, zdolność do ekspresji! Że jej
Ewa była mało ciekawa, jto doprawdy nie wina artystki; jest to postać z parawanu literackiego—z czarnego parawanu, jeżeli chcecie. Ech, gdyby
ak paui Py
tlińska zwróciła swoje amb cje od tych
nizkich wyżyn modernizmu i wielkim szczytom sztuki k temu, co przetrwało już próbę
spojrzała ku asycznej, ku ignia czasu..
W pismach podniesiono ważną i uro-
; poważ
ny zadatek
: ia I rżyj
szłejść—i na tom koniec. Operonyi sizon postanowiono' prządł iżyć do polo w jr fez ipwt ea, 'to jest o jeden miesiąc i mitsjąc ted
Sfci-SS;
Ifc-St.
mi
li
rA
czystą, że tak się wyrażę, stauracji Nowego Miasta". ()o czegc dochodzi dziś wandalizm ludzi których los uczynił właścicielami domów najstarszej i dlatego właśnie najszanowniejszej dzielnicy naszego miasta — uwierzyć trudno. Oto* „pan obywatel" z Piwnej ulięy zdziera cenną dachówkę z XI HI wieku i sprzedaje ją jakiemuś niemieckiemu baronowi z pod Gdańska.
No, ten przynajmniej we, ż)e to co ma jest coś warte. Dla nas to wychodzi na jedno w gruncie rzeczy -jednak pamiątka sama, 4Łoć nas poi iuća,j nie' gi-nie. Ale inny pan obywatel z tejże dzielnicy, typowe gędło, przedst iwiąjące św. Fiorjana, gaszącego płomi ale, Iz nade-drzwi frontowybh wyrzucił na ętryćb, a rozwieszone na łańcucach autentyczne narzędzia przeąitłpożarowe z prżed dwustu laty kazał usunąć z poi Iwórza. I ten pan>bywatel jjesjt podobno- -ąjttjorem ‘powieści historycznych... it2e(z;tą wypbff" sprawdzenia. 1 ię jeżeliby była ona autentyczna—to czegóż żądaj od tunych właśoicieli ćomtłw jzó Sti iffńkja, Piwnej, BycerąkieJ, Świętojańskiej i;in-npch?! Pólibja fm każe w pewjen czas odnawiać front' kamienie.: pamipuic: ci powierzają tę robotę piei
sprawę „re-