noczył filozofię stoików, perypatetyków i platoników. Epikur wprowadził d0 nauki Demokryta trzy ważne zmiany, a mianowicie:
Wobec od dawna ciągnącego się sporu, czy „nazwy” (onomata = mowa) u dziełem natury (physis), czy też ludzkiej umowy (thesis), Epikur zajął stanowią ko pośrednie. Rozróżniał dwa okresy mowy: pierwotny, kiedy się zaczynała tworzyć pod naciskiem natury, i wtórny lub umowny, kiedy ludzie zaczęli ją już doskonalić świadomie (Ep. Epist. 1 75 n., Lucr. V 1028 n., Diog. Oenoand. frg. X n.). Pogląd Epikura uchodzi słusznie za najdojrzalszy pogląd starożytny na powstanie mowy. Demokryt uważał ją za wynalazek ludzki (frg. B 26).
Druga i trzecia zmiana dotyczy atomów i ich ruchu. Epikur przypisał im oprócz trzech elementarnych własności Demokrytowych (oporność, rozmiar i kształt) jeszcze ciężar i określił zasadniczy ruch atomów jako spadanie (Epist I 54-61, Lucr. II 216-250). Obraz „spadających atomów” był Epikurowi potrzebny, gdyż tylko dzięki niemu mógł „unaocznić” parenklizę, przez którą rozumiał ich minimalne i odosobnione zboczenia z prostopadłej (wyznaczonej im przez ich własny ciężar) drogi, zboczenia przypadkowe, nie podlegające żadnym prawidłom. Przewodnia myśl Epikura, że w niewzruszonych ramach rodzajowych praw natury istnieje pewna amplituda indywidualnej swobody, że determinizm nie wyklucza całkowicie indeterminizmu, uzyskała w jego nauce
0 parenklizie plastyczną postać i potrzebne uzasadnienie. Epikur uważał wolność woli ludzkiej za główny argument, iż parenkliza istnieje, a parenkliza znowu nadawała jej charakter czegoś zupełnie pewnego i darzyła człowieka radosnym poczuciem, że nie tylko przeznaczenie i przypadek, ale także on sam rozstrzyga o swoim losie22. Każdy moment (drgnienie) parenklityczny występuje jakby w oprawie momentów przymusowego ruchu, które mogą — w przeciwieństwie do momentów parenklitycznych — występować w większej ilości bezpośrednio po sobie. „...Oprócz uderzeń i ciężarów — czytamy u Lukrecjusza —jest inna jeszcze przyczyna atomowych ruchów, która stanowi źródło tej przyrodzonej nam mocy (= wolnej woli)... Prawda, że ciężar nic dopuszcza, aby wszystko się działo skutkiem uderzeń jakby przez zewnętrzną siłę, ale że sam duch nie doznaje wewnętrznego przymusu we wszelkim działaniu i że nie jest tym jeńcem niejako, skazanym na bezwzględną bierność, to sprawia nieznaczne odchylenie się zaczątków w miejscu nieokreślonym
1 w nieokreślonym czasie” (II 284 n.; por. Ep. Epist. III 127, 133 n.).
22 Według Epikura człowiek nie jest „biernym jeńcem” bezwzględnego przymusu, bo we wszechrzeczywistości panuje wprawdzie rodzajowa konieczność, ale nie ma indywidualnego przeznaczenia. Rodzajową konieczność można przyrównać — oczywiście z grubsza — do szerokiej rzeki i wyobrazić sobie płynącego w niej człowieka: człowiek nie może wydostać się z rzeki, musi płynąć z jej prądem, ale może płynąć to środkiem, (o bliżej jednego lub drugiego brzegu, może rozważnie unikać uderzeń o skały lub też się nieopatrznie na nic narażać, ma pewną swobodę indywidualnych poczynań w niewzruszonych karbach rodzajowej konieczności. W tej samej rzece płynie wielu ludzi i wcale nie muszą wszyscy płynąć tak samo. Człowiekowi nie może się nic takiego w życiu wydarzyć, co by nie było „przypadłością” ludzką, ale wśród liczebnie ograniczonych przypadłości ludzkich jest mnóstwo przypadłości możliwych, czyli niekoniecznych, koniecznych zaś stosunkowo niewiele.
Rozmiar, kształt i ciężar atomów cechuje — w przeciwieństwie do ich w każdym poszczególnym przypadku zawsze jednakiej oporności — niezmienna skala ich jednostkowych wariantów: rozmiar i ciężar mają swoje rodzajowe (nieprzekraczalne) maksimum i minimum, podobnie jak rodzajowo ustalona jest również różnorodność doraźnych kształtów atomowych. Według tradycji starożytnej Demokryt uczył, że „...w nieskończonej próżni nie ma ani szczytu, ani spodu, ani środka, ani wnętrza (lekcja Jonasa), ani zewnętrza** (frg. A 56; p.w.). Nasuwa się przypuszczenie, że wymienione przeciwieństwa lokalizował w atomowych skupieniach-układach i że podobnie myślał także Epikur. Idzie
0 atomy, które bądź przedostawały się do ich wnętrza z zewnątrz, bądź też z nich uchodziły na zewnątrz. „Wewnętrzne** atomy powodowały zderzenia. Zderzenia te były jakby ładunkami nowej, ruchliwej siły światotwórczej
1 stanowiły źródło nowych, konstrukcyjnych własności, które nie przysługiwały pojedynczym atomom, lecz dopiero ich ustrojowym skupieniom-układom. Podobnie myślał Heraklit, kiedy nazywał ruch, stanowiący istotę fenomenalnego świata, ruch równocześnie odwnętrzny (od środkowej ziemi do ognistej nawierzchni świata) i downętrzny (od ognistej nawierzchni do środkowej ziemi) „...jedną i tą samą drogą w górę i w dół” (frg. B 60); podobnie uczyli o tensyjnym ruchu także stoicy, a mianowicie, że zachodzi równocześnie w dwóch przeciwnych kierunkach, do wewnątrz oraz na zewnątrz, i zmierzając do wewnątrz wytwarza jedność oraz substancję, zmierzając zaś na zewnątrz — rozmiary oraz jakości (p.w.).
Epikur i w ogóle atomiści przestrzegali przed błędnym mniemaniem, jakoby „...wszystkie atomy mogły się z sobą sprzęgać (jednoczyć) wszelkimi sposobami” i tworzyć ustrojowe skupienia ciał fenomenalnych. Ustrojowe skupienia miały charakter jednostkowych całości**, które powstawały z licznych pojedynczych atomów i prędzej czy później znowu się na nie dzieliły.
0 jedności” (resp. naturze) każdego skupienia świadczyły jego nowe, przysługujące tylko jemu w przeciwieństwie do pojedynczych atomów, atrybuty konstrukcyjne. Atomiści wyjaśniali stosunek atomów do ich skupień ustrojowych na przykładzie stosunku liter (= głosek) do złożonych z nich wyrazów (p.w.). Przykład był szczęśliwy i przemawiał do przekonania: z liter składały się sylaby, z sylab wyrazy, z wyrazów zdania, ze zdań ustępy, z ustępów księgi, a z ksiąg wreszcie dzieła, przy czym literom odpowiadały atomy, ich niesamodzielne skupienia sylabom, a wyrazom, zdaniom, ustępom, księgom i dziełom — coraz większe i coraz bardziej skomplikowane zespoły atomów aż do ich maksymalnych skupień w postaci światów. Zdaje się, że pierwsi atomiści przypisywali (wbrew Parmenidesowi) rozmiarom, kształtom i układom (szyk oraz pozycja) ruchliwych atomów nie tylko geometryczne, ale także i fizyczne czy też światotwórcze znaczenie i że w ten sposób wiązali atrybuty konstrukcyjne (np. barwy, ciepło, zimno lub czucie) z elementarnymi: elementarne atrybuty „działały** i mogły jakościować** twórcze zderzenia atomów we wnętrzu poszczególnych skupień-układów, które miały swoje niezmienne prawidła ustrojowe oraz skończoną, zawsze tę samą skalę swojej rodzajowej rozmaitości. Jednym z owych prawideł było prawidło, że wszystkie skupie-nia-układy powstają z wielości atomów i muszą się z czasem na nią znowu
237