drzwi gabinetu (odgłosy te mogą być traktowane jako sygnały informujące o zagrożeniu i jego wielkości), co w konsekwencji zwiększa napięcie. W jednym z badań stwierdzono, że w warunkach zagrożenia wzrasta tendencja do „wyłapywania” sygnałów ostrzegawczych przed bodźcem zagrażającym i tendencja ta jest silniejsza u osób, które mogą uniknąć takiego bodźca. Przejawiana w warunkach zagrożenia „czujność” powodowała, że osoby stosujące taką strategię wykazywały mniejsze pobudzenie psychofizjologiczne. Jednocześnie w innych badaniach wykazano, że tzw. „myślenie ucieczkowe” w sytuacji zagrożenia np. myślenie o czymś co nie zagraża, odwracanie uwagi od tego, co ma nastąpić jest mało efektywne i osoby stosujące taką strategię są bardziej pobudzone niż te, które koncentrują się na sytuacji, w której się znajdują.
Interesujące, że opisany wyżej przebieg zmian pozioma pobudzenia (krzywa U-kształtna) charakterystyczny jest dla sytuacji, w której czas pojawienia się bodźca zagrażającego jest znany. Jeżeli nie wiadomo, kiedy pojawi się bodziec (niepewność czasowa) tętno i poziom przewodnictwa elektrycznego skóry stopniowo, lecz systematycznie obniżają się. Zbliżone do tych rezultaty uzyskałem we własnych badaniach. Brało w nich udział 40 słuchaczy szkoły pożarniczej w Warszawie, którzy wyrazili zgodę na udział w eksperymencie z zastosowaniem bodźca elektrycznego. Bodziec ten eksponowany był ze specjalnie skonstruowanego generatora zasilanego z baterii 4,5-woltowej, a jego parametry, dobrane eksperymentalnie były następujące: natężenie 1,5 mA oraz napięcie 150 V (czas ekspozycji 20 ms). Bodziec ten podawany był przez 2 elektrody zakładane na opuszki palców prawej dłoni badanego. Wrażenie, jakie odnosili badani przy „uderzeniu” prądem można porównać do tego, jakie powstaje przy silniejszym „pstryknięciu” palcami w opuszkę innego palca dłoni. W tym badaniu wykorzystałem przede wszystkim psychologiczny efekt stosowania bodźca elektrycznego. Każdy badany uczestniczył w eksperymencie sam, zamknięty w kabinie dźwiękoszczelnej. Aby do niej dotrzeć, musiał przejść przez pokój, w którym znajdowała się aparatura do pomiaru wskaźników pobudzenia oraz wiele innych urządzeń, które w tym badaniu nie były wykorzystywane, a których przeznaczenia badani nie znali (wszystko to wpływało, jak sądzę, na umocnienie przekonania osób badanych, że sytuacja jest rzeczywiście zagrażająca). Część badanych otrzymywała informację, że bodziec elektryczny będzie eksponowany po 10 minutach, podczas gdy w rzeczywistości pojawiał się już po 3 minutach (była to sytuacja nieoczekiwanego bodźca). Druga grupa badanych wiedziała, że bodziec będzie eksponowany po 3 minutach i wtedy też się pojawiał (sytuacja oczekiwanego bodźca). W obu grupach badani mogli śledzić na zegarze czas upływający od początku badania do pojawienia się bodźca. Warto odnotować, że żadna z badanych osób nie skorzystała z możliwości wycofania się z udziału w eksperymencie. Prawdopodobnie czynnikami powstrzymującymi były tu np. obawa przed kompromitacją (badanymi byli przecież przyszli strażacy), przekonanie o własnej odwadze itp., albo też badani nie oceniali sytuacji jako nadmiernie stresowej. Część z nich miała już doświadczenia... z prądem sieciowym (niektórzy pracowali wcześniej jako elektrotechnicy) i po badaniu nie ukrywali rozczarowania, że bodziec był tak... słaby. Sądzili, że będzie on silniejszy i bardziej nieprzyjemny niż był w rzeczywistości. Zmiany wskaźników pobudzenia były bardzo podobne lub wręcz takie same jak te, uzyskane przez innych autorów. Sugerują one istnienie określonych wzorców reakcji psychofizjologicznej w warunkach pewności i niepewności co do bodźca stresowego. Warto wspomnieć, że o podobnym wzorcu reakcji fizjologicznej, odnoszącym się do innych sytuacji, mówi hipoteza
47