- Dziwne - powiedziała mamusia.
Przecież jej synek zawsze był bardzo łubiany. Jest taki miły, wesoły i mądry. Dlaczego wszyscy go unikają? Mamusia pokręciła głową i poszła do kuchni piec ciasto, a wilczek zjadł całac czekoladę i oczywiście nawet nie pomyślał, że należy umyć zajDki.
Pewnego razu w lesie, na starym dębie, Sowa powiesiła ogłoszenie:
W NIEDZIELĘ NA MOJEJ POLANIE ODBĘDZIE SIĘ KONKURS NA NAJPIĘKNIEJSZY UŚMIECH. ZAPRASZAM WSZYSTKIE ZWIERZĄTKA. SOWA
Wilczek bardzo się ucieszył, że wreszcie gdzieś wyjdzie. W ogóle to miał nadzieję, że to właśnie on wygra ten konkurs, bo w końcu wilki słynąztego, że majao piękne, wielkie kły. Gdy nadeszła niedziela, Mały Wilczek pożyczył od swojego Tatusia, Wielkiego Wilka, krawat i zawiązał go pod szyją a kudełki na głowie nastroszył za pomocą^ żelu do włosów.
- Pamiętaj, przed wyjściem umyj zęby! - przypomniała mamusia.
- Oczywiście mamusiu - jak zwykle odpowiedział Wilczek i jak zwykle ich nie umył. Poprawił jeszcze tylko krawat i fryzurę i pobiegł na sowia^ polanę.
Na polanie było już mnóstwo zwierzątek. Wszystkie ćwiczyły piękne uśmiechy, szczerzyły swoje ząbki, zęby, kły i kiełki. Była nawet Ropucha, która wprawdzie zębów nie miała, ale też chciała zaprezentować najpiękniejszy uśmiech. Na drzewach siedziały już wszystkie ptaki leśne i czekały na rozpoczęcie konkursu. Wreszcie Sowa uroczyście zaklaskała i zaczęło się. Najpierw wyszły sarny i pokazały swoje uśmiechy, potem przykicały zające, następnie był lisek, bliźniaki borsuki, jeleń i cztery łasice. Wilczek na wszystkich patrzył krytycznie:
-A phi-myślał-ale mi uśmiechy! Takie byle jakie, zaraz ja wyjdę i pokażę jak ma wyglądać najpiękniejszy uśmiech!
I przyszła kolej na Małego Wilczka... Zgrabnie wskoczył na środek polany i uśmiechnął się... Na polanie zaległa cisza. Wilczek pomyślał, że to z zachwytu tak wszyscy umilkli, ale nagle zaśmiały się bliźniaki borsuki. Potem Ropucha, a za nia^ reszta zwierzątek. Ptaki leśne tak się śmiały z zębów Wilczka, że aż pospadały z drzew. Lisek położył się na trawie i trzymał za brzuch, bo tak go rozbolał od tego śmiechu. Widząc to Mały Wilczek czmychnął czym prędzej do domu.
26