wieści o jej zamiarach i intrygach szerzone przez przeciwników elekcji vivente rege.
Byl bowiem zbyt doświadczonym politykiem, by podejmować jakiekolwiek decyzje, czy składać deklaracje, nie zapoznając się w pełni z sytuacją wewnętrzną i zamierzeniami obu zwalczających się stron. Dlatego też Maria Ludwika w swym liście do księcia Kondeusza z dnia 19 maja 1662 roku pisała:
„Nie mamy jeszcze wiadomości od p. Gosiewskiego ani o jego zamiarach, odkąd przybył do armii litewskiej. Jednak poczekamy jeszcze kilka dni z wysłaniem gońca, żeby zobaczyć, czy nie nadejdzie tymczasem żadna wieść od p. Gosiewskiego”.
Zniecierpliwiona zbyt długim oczekiwaniem wysłała do niego jednego ze swych dworzan, który nie uzyskał jednak od hetmana żadnej wyraźnej deklaracji. Wprawdzie Gosiewski uznawał potrzebę wzmocnienia władzy królewskiej, między innymi przez wybór następcy jeszcze za życia Jana Kazimierza, ale był zdania, że nie musi to być wcale kandydat francuski, jeśli jego kandydatura budzi tak zdecydowany opór. Takie stanowisko przekreślało najistotniejsze intencje królowej. Nie zrażona tym Maria Ludwika podjęła kroki mające na celu ściągnięcie Gosiewskiego do stolicy i przeprowadzenia z nim bezpośrednich rozmów.
Ponaglany listami królowej i zabiegami dworu królewskiego, wyruszył wreszcie do Warszawy, by zapoznać się na miejscu z istniejącym stanem rzeczy. Decyzja wyjazdu do stolicy przyspieszona została nastrojami panującymi w wojsku, które było coraz bardziej podatne na różnego rodzaju pogłoski o knowaniach stronnictwa dworskiego. Plotki te celowo szerzone i wyolbrzymiane, zwłaszcza przeciwko królowej, nie wróżyły nic dobrego dla Rzeczypospolitej.
Tak więc mimo choroby, będącej bezpośrednim następstwem długiej niewoli, przybył Gosiewski 29 maja na Zamek, gdzie został przyjęty przez króla i królową z wielkimi honorami.
Nastąpiły częste i długie spotkania królowej z Gosiewskim w celu pozyskania go dla elekcji kandydata francuskiego. Wbrew przewidywaniom królowej Gosiewski nie wykazał zrozumienia dla wysuwanej przez nią kandydatury na tron Polski, motywując swoje stanowisko brakiem konkretnych korzyści dla Rzeczypospolitej tak w sensie polityki zagranicznej, jak i sytuacji wewnętrznej. Hetman krytycznie odnosił się do form i metod działania królowej, mając „więcej na widoku sprawy Rzeczypospolitej aniżeli dworu”.
Maria Ludwika postanowiła więc zmienić taktykę wobec Gosiewskiego. Na jednym z kolejnych spotkań oświadczyła, że rezygnuje z części wysuwanych postulatów „dla uspokojenia kraju”, prosząc go jedynie o pomoc w rozładowaniu napiętej sytuacji.
111