ze str. 27
Byłem przekonany, że zaniosłem mu w pudełkach dwie płyty: oryginalną i pustą do powielenia. Zdziwiłem się więc, gdy nazajutrz zadzwonił mówiąc, że w pudełkach nie ma oryginalnej płyty-
Przerzuciłem wszystkie zakamarki bez rezultatu. Zdenerwowałem się tym, ponieważ nie chodziło tu o byle nagranie. Wiedziałem, że płyty tej, wydanej w 1991 roku. nigdzie nie odkupię i, co najważniejsze, nie należała ona do mnie.
Właśnie wtedy, gdy wygasiłem emocje, postanowiłem powtórzyć manewr z indeksem, nie mając pewności co do pozytywnego rozwiązania. I oto kilka dni później, gdy poszedłem na masaż, okazało się. że płyta się znalazła. Córka masażysty, która miała ją skopiować na komputerze, znalazła w jednym pudełku dwa krążki. Oryginał leżał pod pustym nośnikiem, choć wcześniej go tam nie widziała. Nie chciałem wtajemniczać znajomego w szczegóły (chodziło o to, jak wiele energii kosztowało mnie. aby płyta wróciła). Byłem zadowolony z pozytywnego zakończenia sprawy.
A parę miesięcy później wydarzył się jeszcze inny przypadek z serii. Zginęły mi wówczas klucze razem z portfelikiem. Były w torbie, której poza mną nikt nie nosi i która zawsze leżała w domu. Znów zdenerwowałem się, ponieważ w pęku kluczy -obok tych do mieszkania - znajdowały się pojedyncze egzemplarze do piwnic (czekało mnie piłowanie kłódek). W panice przetrząsnąłem zakamarki pokoju i pamięci - bez efektu.
We wszystkich tych historiach pojawia się jeden wspólny element, o którym chcę powiedzieć. Mianowicie, wpadając w panikę i przerzucając w wielkim pośpiechu mnóstwo rzeczy nie kontroluję swoich działań. Zanika wówczas logiczne myślenie, do głosu dochodzą emocje: lęki, złość. Tym razem po dwóch dniach, gdy emocje opadły, postanowiłem „na zimno”, z wyrachowaniem ściągnąć klucze z powrotem. To coś. funkcjonujące poza rzeczywistością określoną zmysłami, oceniam jako byt w części świadomy, a przynajmniej reagujący na działania z tej strony. Postanowiłem się znów do niego odwołać dlatego, że przecież nie chciałem odzyskać cudzej rzeczy, lecz moją własną. Tym zaś, co odróżniało to zdarzenie od poprzednich, był fakt, że porł-felik „znalazł się” w torbie, w której go uprzednio szukałem. Tyle, że ten, który znalazłem, miał zepsuty zamek błyskawiczny, choć przecież w czasie, gdy zaginął, nie mogłem go używać uszkadzając zamek. Dodam, że posiadałem go od dawna i nigdy wcześniej się nie psuł.
Uświadomiło mi to. że przy materializacji, niezależnie kto jej dokonuje (podejrzewam, że jesteśmy biernymi aktorami tego przedstawienia), nastąpiło błędne odwzorowanie matrycy. Może w superkomputerze Stwórcy pojawił się jakiś wirus?
Andrzej Czesław Zygmuntowicz Łowicz
Krzyże, kapliczki czy przydrożne figury znajdują się zazwyczaj przy głównych traktach, wąskich ścieżynach, turystycznych szlakach. Bywają drewniane, kamienne, ceglane, a wiele z nich ze względu na formę architektoniczną stanowi prawdziwe dzieła sztuki.
Kapliczki fundowano w podzięce za otrzymane łaski (uzdrowienie, narodziny potomka, szczęśliwy powrót z wojny, ocalenie od zarazy ) oraz na pamiątkę różnych wydarzeń (objawień, ważnych bitew, potyczek, rozmaitych rocznic, a nawet - jak się za chwilę okaże - pewnych niezwykłych zjawisk). Wznoszono je także, aby strzegły wsi, chroniły przed klęskami żywiołowymi, pojawieniem się lub powrotem „morowego powietrza”. Stawiano je w pobliżu starodawnych miejsc kultu, próbując zabezpieczyć się przed negatywnym wpływem sił, których istoty do końca nie rozumiano. 1 nie ma się co dziwić naszym przodkom, skoro my sami także często nie radzimy sobie z tym problemem. Posadowione na rozstajach dróg (w miejscach, gdzie strasz)’lo). miały zapobiegać przenikaniu do naszego świata zła, ale były też drogowskazami dla wędrowców, przystankami piechurów, miejscami zadumy.
Gdy przejeżdżamy przez polskie wsie, przy wielu przydrożnych kapliczkach możemy dostrzec zgromadzonych mieszkańców, wspólnie odmawiających litanie czy śpiewających nabożne pieśni. Czasem na ten widok jakiś przygodny przechodzień przystaje i czyni znak krzyża.
Choć większość fundacji, o jakich mowa, miała upamiętniać fakty religijne, pewna ich część uwieczniła także wydarzenia o charakterze świeckim. Lektura inskrypcji pokrywających niektóre ze wspomnianych obiektów, czy analiza związanych z nimi podań ludowych dostarcza w tej mierze cennych informacji. Dzięki temu poznajemy imiona i nazwiska ich budowniczych, datę powstania, cel fundacji itd. Dowiadujemy się też, jakim zjawiskom nasi przodkowie musieli stawiać czoła. Okazuje się, że chodziło nie tylko o klęski żywiołowe czy zarazy, ale niekiedy również o nader egzotyczne fenomeny.
W Krakowie na przykład, obok skrzyżowania ulic Gustawa Morcinka i Kantorowickiej. stoi
Krzyż Bausowej postawiony w 1844 r. w Krakowie nieopodal skrzyżowania ulic Morcinka i Kantorowie -kiej dla upamiętnienia cudownego ocalenia ludzi i domu od pioruna kulistego
krzyż, na którego kamiennym cokole brak jest, niestety, tabliczki fundacyjnej. Dopiero, gdy zajrzymy do Encyklopedii Nowej Huty wydanej w 2006 roku przez Wydawnictwo Towarzystwa Słowaków w Polsce, dowiemy się, iż stanął on na pamiątkę incydentu związanego z piorunem kulistym, do którego doszło w 1844 roku. Obiekt - jak napisano - wpadł do chaty Bausowej i, zanim ją opuścił przez strych, „odwiedził" wszystkie pomieszczenia.
Sprawa ta uświadamia, jakie wrażenie tego typu zjawiska musiały wywierać na naszych pradziadkach. W opisanym przypadku możemy sobie tylko wyobrażać, jak wielką radością wypełniło się serce kobiety, owej Bausowej, gdy ognista kula wreszcie opuściła jej chatę, nie wyrządziwszy krzywdy i nie powodując uszczerbku w dobytku gospodyni. Dziękując Bogu za opiekę, obiecała ufundować krzyż i słowa dotrzymała. On zaś przetrwał różne zawieruchy dziejowe i do dziś przypomina o spotkaniu człowieka z jednym z najbardziej zagadkowych zjawisk fizycznych. g0^ert guchta
Kraków
Fundatorami nagród książkowych dla autorów relacji zamieszczonych w Dotknięciu Nieznanego oraz szczególnie ciekawych listów drukowanych w Kontakcie nieteiepatycznym są następujące oficyny Agencja „ARO" - Wydawnictwo FENOMEN, NIEZNANY ŚWIAT - książki i płyty (fundatorzy główni), a także Wydawnictwo KOS, ARS-SCRIPTI 2, Piotr Szonert, Marinella Braszka. Marian Wasilewski, autor książki Psychiczne źródła komunizmu i Zbigniew Święch - autor wieloksięgu historycznego Klątwy, mikroby i uczeni. Oprócz tego fundatorem nagród dla Czytelników jest gliwicka firma SANBIOS - producent suplementów diety www.sanbios.pl
r