tylko obserwator, ale i działacz metafizyczny. Nazywa się
Szary.
- Więcej szczegółów od tego miejsca - poprosił Sasza.
Gregory poprawił okulary.
- To tylko tak, domysły pijącego Amerykanina - powiedział.
Gregory, choć Rosji nie lubił, przejął od niej zwyczaj picia. To na pewno odbiło się na potencji. A może wiek. Zrobiło mi się smutno od szybko mknącego życia.
- Poszukajmy razem - zaproponowałem.
- Jeśli Szary się odnajdzie, to nie będzie już Rosji. Tu ni- i czego się nie odnajdzie.
Cecylia szybko rozebrała się i z pluskiem wskoczyła do rzeki.
- A jeśli się odnajdzie? - zapytał Sasza.
- Chłopaki! - krzyknęła Cecylia ze środka rzeki. - Ale woda!
- Wstyd mi za rosyjskie stawianie pytań - powiedział Gregory. - Boję się Rosji. Jeżeli Szary istnieje, rację ma Dostojewski, mówiąc o bogu rosyjskim. A jeśli ma rację, to jak mogę bronić wartości świata zachodniego? Wyobraź sobie, że napiszę o tym. Nie wydrukują.
- A mówisz, że w Ameryce nie ma cenzury - powiedziałem.
- Nie ma - Gregory wypiął pierś - i nie miałeś racji na konferencji w Heidelbergu, gdy mówiłeś o niej.
- Odczułem ją na własnej skórze!
Wtedy w Heidelbergu pokłóciliśmy się i nie widzieliśmy się do gruzińskiej restauracji.
- Mądrala Gregory, ale sami też jesteśmy nie od macochy - powiedział Sasza. - Odkryłem dziwne miejsce. Fckal* ną stację. Jest tam jeden podejrzany chłop.
- Fekalna stacja! - oburzyłem się. - Mało ci było Wysznie* go Wołoczka?
Nie ja ten kraj wymyśliłem. Cóż ja jestem winny, że RiiNjn na gównie stoi?
/a nic nie pojadę!
l'o był poniedziałek. Fekalna stacja była zamknięta, l eż - powiedziałem - dyrektor jest, fekalia są, a stacja Młimknięta.
W poniedziałek pracownicy fekalnej stacji zalewali kaca. W* wtorek próbowali włączyć generator, ale guziki nie chciały działać. Stacja albo przerabiała fekalia, albo wyłączała się
I gromadziła zapasy.
• Kogo się podejrzewa? - spytałem.
A niech pan popatrzy.
W środę włączono generator i zaczęto fekalia przerabiać. I'i Mi iihimio je przez cały czwartek. Fekalna przeróbka weszła * apogeum. Pracowano z zapałem. Wszyscy wyglądali po-••‘li/unic, łącznie z dyrektorem. Nad ranem w piątek fekalia '•'Oi*| przerabiano, ale w drugiej połowie dnia tempo zaczęło padać i apadać. a pod wieczór całkiem zaprzestano przerób-
II pracownicy wyskoczyli do sklepu po wódkę, zaś dyrck-
ogóle porzucił swoje stanowisko.
Kto wygląda najbardziej podejrzanie? - zapytał Sasza. -'"•ot /daniem dyrektor.
\ moim zdaniem pan - zażartowałem.
' llltpl żart zdecydowanie obraził się Sasza.
" "'bolę ludzie na stacji nie pracowali, chociaż, wedle Mit)II powinna pracować bez przerwy. W niedzielę sta-1 "b»luguji|cy ją personel byli martwi.
"••i, podpinany na wszystkie guziki, dowiózł mnie z fe-ll" I Mucjl do domu.
'•limit Mą pan nie martwi - powiedział. - Znajdziemy 1 im w Innym miejscu.
1 nlele?
1 *i wyciągnął z kieszeni dwa bilety na samolot kompa-
......lecimy do San Francisco.
Kl"/' mi tam jest?
61