i 54
Tym bardziej, że stosunek pobożności luterańskiej do »tego < wiata« był od początku niepewny — i taki pozostał. Zasady etyczne Lutra, nigdy właściwie niewolne od wpływu obojętnego dla spraw tego świata św. Pawła, nie mogły być dostosowane do doczesności. Świat ten trzeba było brać takim, jakim był — i tak eż kształtowały się obowiązki religijne. Inne są z kolei niuanse wplatające prywatne interesy gospodarcze w etykę światopoglądu Hirytańskiego. To, czy podział na zawody jest celowy, rozpoznaje ńę — zgodnie z purytańskim schematem pragmatycznej interpretacji — po owocach. Tutaj Baxter zagłębia się w rozważania przypominające znaną apoteozę podziału pracy Adama Smitha. Specjalizacja zawodowa, umożliwiająca ćwiczenie (skilt) robotnica, prowadzi do ilościowego i jakościowego wzrostu wydajności, a więc służy ogólnemu dobru (common best), identycznemu z dobrem jak największej liczby osób.
O ile więc motywacja jest czysto utylitarystyczna i bardzo podobna do punktów widzenia prezentowanych w literaturze świeckiej epoki1*3, to purytański rys pojawia się znów, gdy Baxter akcentuje: »Poza obrębem stałego zawodu wszystkie dokonania człowieka są tylko niestałym, okazjonalnym zajęciem i człowiek taki więcej czasu spędza na lenistwie, niż na pracy«. Wywód ten Baxter kończy stwierdzeniem: »i on (pracownik zawodowy) wy-wypełnianie obowiązków. Jcsi lo chyba najsilniejsze zakorzenienie tradycjonalizmu w religii, jakie można sobie wyobrazić. F.lyka indyjska jest w tym punkcie najbardziej konsekwentną anlyi«vą purytańskiej, podobnie jak w innym (tradycjonalizm stanowy) jest najbardziej konsekwentną antytezą judaizmu.
IW) Ale wcale nie wynikająca z niej historycznie. Działa tu raczej całkiem oryginalne kalwi-nislyczne wyobrażenie, że kosmos -świata- ma służyć chwale Bożej, uwielbianiu Boga. Ulylitarystyczny zwrot, że kosmos ekonomiczny ma służyć dobru wszystkich (j?ood of the many, common goo<i (dobro ogółu), etc.), był następstwem poglądu, że każda inna interpretacja prowadzi do (arystokratycznego) ubóstwienia tworów tego świata albo przynajmniej służy nie chwale Bożej, lecz celom ‘■kulturalnym®. Jcdr.ak wolą Boską, wyrażającą się w celowym ukształtowaniu tego kosmosu ekonomicznego, o ile doczesne cele w ogóle wchodzą w1 rachubę, może być tylko dobro -ogółu®, bezosobowa -pożyteczność-. Utylitaryzm jest, jak to już zostało powiedziane, konsekwencją bezosobowego kształtowania -miłości bliźniego® i odrzucenia wszelkich gloryfikacji tego świata przez ekskluzywność purytaóskiego ad walorem Del gloriom.
kona swą pracę w porządku, podczas gdy inny jest w ciągłym rozproszeniu, a jego interesy nie znają miejsca ni czasu«IIU. Dlatego stały zawód-powołanie (fiertain calling, w innym miejscu stated calling) jest dla każdego najlepszy. Niestała praca, do której jest zmuszony robotnik dniówkowy, jest często nieuniknionym, ale zawsze niepożądanym stanem przejściowym.) Życiu »człowieka bez zawodu« brak owego systematyczno-metodycz-nego charakteru) którego — jak to stwierdziliśmy —f wymaga asceza. Także według etyki kwakierskiej życie zawodowe człowieka powinno być konsekwentnym ascetycznym ćwiczeniem cnoty, ciągłym konfrontowaniem stanu łaski z sumieniem, co pociąga za sobą dokładność i metodyczność, z jaką człowiek wykonuje swój zawód. Nie praca sama w sobie, lecz racjonalna praca zawodowa jest tym, czego wymaga Bóg. Akcent w purytańskiej idei zawodu pada więc na metodyczny charakter ascezy zawodowej, a nie, jak u Lutra, na zadowalanie się losem, który raz na zawsze wyznaczył człowiekowi Bóg,as. Dlatego nic odpowiada się twierdząco na pytanie, czy ktoś ma prawo łączyć ze sobą kilka różnych callings, jeśli wychodzi to na dobre ogółowi lub temu człowiekowi1*5, zaś nikomu nie szkodzi, że w jednym z tych równoległych jzawodów pracuje się niesumiennie (unfaithful).
Także jz m i a n a zawodu wcale nie jest uważana za naganną, jeśli nie następuje lekkomyślnie, lccz.po to, by podjąć zawód milszy Bogu1*7, tzn. bardziej pożyteczny. Pożyteczność jakiegoś 181) 1he i 1\ c o n s t a u t mon is a stmnger im his own haust [Człowiek o zmiennych poglądach jest obcy we własnym domu] — mówi takie Th. Adams (Wotks of Ute lho: Dii'., s. 77).
185) Kie można oczywiście uważać zwrotu w etyce religijnej wyłącznie za odzwierciedlenie rzeczywistych stosunków ekonomicznych. Specjalizacja zawodowa była w średniowiecznej Italii o wiele większa, niż w Anglii.
186) Bowiem Bóg. co często podkreśla literatura purytariska, nigdzie nie nakazuje, żeby bliźniego kochać bardziej, niż siebie samego, lecz tak, j a k siebie samego. Człowiek ma więc obowiązek kochania samego siebie. Kto wie np., że używa majątku bardziej celowo (a więc bardziej na chwalę Bożą), niż mógłby to czynić bliźni, nic jest zobowiązany do odstąpienia mu czegokolwiek ze stanu posiadania.
187) Również Spcr.cr bliski jest temu punktowi widzenia. Pozostaje on jednak ostrożny, nawet