MODERNIZACJA REFLEKSYJNA
Procesy globalizacji wciąż w pewnym siopniu powielają niektóre dawne wzory ustanowione w początkowej fazie rozwoju społeczeństwa nowoczesnego. Na przykład kapitalizm jest wykorzeniającym mechanizmem par excellence niestrudzenie podbijającym te części świata, które dawniej stawiały opór. Paradoksalnie socjalizm państwowy, który widział siebie w roli głównej siły rewolucyjnej w historii, w znacznie większym stopniu dostosowywał się do tradycji niż czynił to kiedykolwiek kapitalizm.
Pierwszą fazą globalizacji w oczywisty sposób rządziła głównie ekspansja Zachodu i zrodzonych w nim instytucji. Żadna inna cywilizacja nie wywarła tak wszechogarniającego wpływu na świat ani nie przekształciła go w tak wielkim stopniu na swoje podobieństwo. A jednak, w odróżnieniu od innych form podboju kulturowego lub militarnego, wykorzenienie przez systemy abstrakcyjne ma z natury charakter zdecentralizowany, jako że wykracza poza organiczny związek z miejscem, od czego zależało istnienie tradycji. Choć globalizacja wciąż podlega wpływom Zachodu, nie można jej dłużej traktować w kategoriach jednostronnego imperializmu. Działanie na odległość zawsze miało charakter dwustronny, dziś jednak coraz rzadziej możemy mówić o jednym wyraźnym „kierunku” globalizacji, ponieważ jej konsekwencje są w zasadzie wszechobecne. Obecnej fazy globalizacji nie należy zatem mylić z poprzednią, której struktury obecna faza coraz usilniej stara się podważać.
Społeczeństwo posttradycyjne to zatem pierwsze społeczeństwo globalne. Jeszcze do niedawna większa część świata pozostawała w stanie pozornej segmentacji, a w wielu enklawach wciąż panował tradycjonalizm. Na takich obszarach, a także w niektórych regionach i państwach bardziej uprzemysłowionych, wspólnota lokalna wciąż była silna. W ciągu kilku ostatnich dekad, na które największy wpływ wywarł rozwój globalnej komunikacji elektronicznej, sytuacja zmieniła się radykalnie. Świat, w którym nikt nie znajduje się „na zewnątrz”, to świat nieuchronnego stykania sic praktykowanych od dawna tradycji z innymi tradycjami, a także odmiennymi stylami życia. Z tego samego powodu jest to świat, w którym nie wolno zakładać, że „inny” pozostanie bierny. Rzecz
Zycie w społeczeństwie _posttradycyjnyro
nie tylko w tym, że inny „odpowiada”, ale że możliwe jest dwustronne przesłuchanie.
„Przesłuchania”, jakim Zachód poddawał inne kultury przez długi czas, miały jednostronny charakter - tajemniczego innego analizowano w sposób do złudzenia przypominający badania kobiet prowadzone przez mężczyzn (między tymi dwoma rodzajami badań faktycznie może istnieć bliski związek; zob. Hyam 1990). Jeżeli chodzi o kultury niezachodnie, rozwój antropologii - proces prowadzący dziś do jej faktycznego zaniku - daje nam przybliżony obraz takich zjawisk.
W dziejach antropologii mieliśmy do czynienia z trzema głównymi fazami. Pierwsza wiązała się z taksonomią obcych kultur; wczesna etnografia przypominała w pewnym sensie zwielokrotnienie podróży, jaką Charles Darwin odbył na okręcie „Beagle”, opływając świat w celu stworzenia klasyfikacji egzotycznych gatunków. Wielu antropologów było wtedy zwolennikami ewolucjonizmu. Ewolucjo-nizm sprawdzał się znakomicie jako środek pozwalający na skatalogowanie innych, których traktowano nawet jeśli nie jako biernych, to co najwyżej jako „przedmioty” badania. Owych dociekań nie prowadzono bynajmniej mimochodem lub w szczególnie komfortowych warunkach. Obcość innych tradycji stanowiła nieustanne źródło żywego zainteresowania, zdziwienia i generalnego niepokoju. Jakiekolwiek zagrożenie dla dominacji Zachodu odrzucano jednak dzięki neutralizującemu i odległemu efektowi „znaturalizowanej obcości”. Można powiedzieć, że obcość niezachodnich tradycji była realnym odpowiednikiem „danej” formy natury, zewnętrznym środowiskiem zachodniego ekspansjonizmu, które należało „zrozumieć” i zapewne w podobny sposób „zadeptać”.
Kiedy antropologia odkryła podstawową inteligencję innych kultur lub tradycji, rozpoczęła się nowa faza. Inny okazuje się równie mądry jak „my”, choć oczywiście żyje w odmiennych warunkach. Uświadomienie sobie takiego potencjału, a przez to domniemanego prawa innego do traktowania go jak równego nam, zbiegło się z odkryciem przez antropologię funkcjonalizmu. Funkcjonalizm dostrzega autentyczność innych tradycji, ale odnosi ją wyłącznie do ich