„Musimy pouczać, kierować, wskazywać właściwą drogę, poskramiać, powstrzymywać, usprawiedliwiać, ostrzegać, zapobiegać, zmuszać i zwalczać” - zauważa krytycznie Janusz Korczak, opisując obserwowane przez niego postępowanie w wychowaniu, typowe dla jego czasów. Wiara w nieograniczone możliwości wychowania przyczynia się do oślepnięcia naszego wewnętrznego oka na wszystko co nie mechaniczne, trudne do przewidzenia, niemożliwe do kontrolowania i tajemnicze w ludzkiej egzystencji, na co Korczak wciąż zwraca uwagę w swoich książkach.
„Nowoczesna pedagogika dąży do wychowania wygodnych dzieci, krok po kroku stara się ona uśpić, stłamsić i wyplewić wszystko to, co jest wolą i swobodą dziecka, mocnymi stronami jego duszy, siłą jego pragnienia i jego zamiarów. Grzeczne, posłuszne, dobre, wygodne dziecko; ale nie myślimy o tym, że jest ono wewnętrznie spętane i niezdolne do życia”.
Janusz Korczak ukazuje tutaj, jak poprzez wychowanie i pedagogi-zację przestrzeni dziecięcego życia, odbieramy dziecku możliwości zbierania własnych doświadczeń i indywidualnej egzystencji. Ich spontaniczne wypowiedzi, ich aktywne poszukiwanie uczestnictwa i orientacji zmysłu, zjednoczenia się z wszystkim, co żywe zostają przycięte do „pożądanego zachowania”.
Znane powiedzenie Sokratesa „Wiem, że nic nie wiem” zachowało pedagoga Janusza Korczaka przed autorytatywnymi interwencjami i typowo idealnymi wyobrażeniami o wychowaniu. Jego koncepcją była otwartość na życie.
Ponieważ w przypadku J. Korczaka nie chodzi o nową metodę w podejściu do dzieci, ani nie o dydaktyczną koncepcję, jego „postawa pełna szacunku” nie pasuje zbytnio do przedstawionych wcześniej przykładów. A mimo to chciałabym przedstawić bardziej szczegółowo jego życie i pracę, ponieważ jego obraz człowieka, jego „głęboki szacunek do życia” i jego radykalna postawa respektująca osobowość dziecka może nam pomóc w dalszych przemyśleniach i sprowokować nowe pytania.
• Kim był Janusz Korczak?
Do niedawna Korczak znany był mniej jako pedagog, a raczej jako ten mężczyzna, który wraz z 200 sierotami z domu dziecka wyruszył w ostatnią drogę po ulicach warszawskiego getta - był to marsz, który doprowadził jego dzieci i jego samego do komór gazowych w Treblince. Korczak, któremu życzliwe kobiety wielokrotnie proponowały możliwości wyjazdu za granicę, dobrowolnie towarzyszył swoim dzieciom w drodze na śmierć. Taki koniec jego życia wyraźnie podkreśla jego nastawienie do dziecka - towarzyszenie mu w drodze przez życie, miłość i szacunek. Jego antropologiczna postawa przewija się wciąż przez jego życie i jego dzieło.
Janusz Korczak urodził się 22 lipca 1878 roku jako Henryk Goldsz-mit, jego ojciec był warszawskim adwokatem i zasymilowanym polskim żydem.
Cierpiący z powodu depresji ojciec zmarł, kiedy Henryk miał 17 lat. Po śmierci ojca to on troszczył się o siebie, o siostrę i o matkę - ojciec był nałogowym hazardzistą, poważnie zadłużonym.
Dlatego też Henryk doświadczył społecznej porażki, deklasacji oraz niedostatku i musiał zarabiać na rodzinę udzielając korepetycji i pracując dorywczo w różnych miejscach.
Te doświadczenia z jednej strony dostatku i dobrobytu, a z drugiej biedy znalazły odzwierciedlenie w późniejszych powieściach „Dzieci ulicy” (1901) i „Dziecko salonów” (1904).
Mały Henryk dorastał-jak pisze sam o sobie - jako „dziecko salonów”, między sofami z pluszu i orientalnymi dywanami, pod opieką matki, babci i francuskich guwernantek. Było to dzieciństwo, w którym już dość wcześnie obudziło się w nim pragnienie poznania prawdziwego życia, życia „dzieci z ulicy”, którym wolno było bawić się na dworze i, w przeciwieństwie do niego, przeżywać niezliczone przygody i zbierać wciąż nowe doświadczenia. W roku 1904 opisuje on te dwa światy swojego życia w publikacji o charakterze autobiograficznym pod tytułem „Dziecko salonów”, przy czym nawiązuje tematycznie do opublikowanej już w roku 1901 powieści „Dzieci ulicy”.
55 —