- Nie, nie i już. Moja mamusia pozwala mi jeść tylko to, co lubię.
- A kiedy ostatnio mamusia podawała ci kości?
-Wcale! Przecież mówię, że nie lubię! -1 Duduś ze złości zaczaj pochlipywać.
Zdziwione szczeniaczki patrzyły na niego przez chwilę w milczeniu, a potem niektóre zaczęły się podśmiewać, że beksa, maże się przy jedzeniu, mięczak, będzie miał zęby, jak różki ślimaka, i dalej w tym stylu. Tego było za wiele! Duduś rozbeczał się na dobre, potem obraził i powiedział, że więcej już tu nie przyjdzie!
Wieczorem, na pytanie taty, jak było w przedszkolu, powiedział, że głupio i on już nie będzie tam chodził. Długo musiała mamusia wypytywać o co chodzi, zanim się dowiedziała, że o zwyczajne kości. Tłumaczyła synkowi, że właściwie to pani miała rację, kości sa^ potrzebne dla jego zdrowia. A do przedszkola chodzić musi, bo rodzice w ciągu dnia sacw pracy. Jak będzie grzecznym szczeniaczkiem, dostanie więcej ulubionych ciasteczek na kolację i nowy dywanik do szarpania. W końcu Duduś się zgodził - do przedszkola pójdzie, ale kości jeść nie będzie i koniec!
Rano, następnego dnia, do sali wprowadziła go mama. W czasie kiedy Duduś wycierał łapki, mamusia o czymś z pania, rozmawiała, potem szturchnęła go noskiem na pożegnanie i poszła.
- Ja tutaj niczego nie będę jadł - oznajmił Duduś na wszelki wypadek - ale mogę się pobawić - dodał łaskawie.
Pani uśmiechnęła się tylko leciutko i nic nie odpowiedziała, a szczenięta zajęte zabawą, nie zwróciły na jego słowa uwagi. W tej chwili do sali weszła pani dyrektor. Poprosiła, żeby pieski posłuchały uważnie - ma dla nich bardzo pilny komunikat.
- Moje drogie psiaczki, zapraszam cała^wasza^ grupę, podobnie jak pozostałe w naszym przedszkolu, do wzięcia udziału we współzawodnictwie o tytuł najsprawniejszej i najzręczniejszej drużyny. Oprócz tytułu najlepsza grupa w nagrodę zwiedzi fabrykę psich słodyczy i... - tu pani dyrektor ściszyła tajemniczo głos -odbierze stamtąd bardzo dużą, słodka^ paczkę, która^ następnie...
Ale głośne szczekanie i odgłosy zachwytu, nie pozwoliły jej dokończyć. Pieski jeden przez drugiego zapewniały, że to ich grupa będzie eskortowała prezent.
- Jesteśmy najlepsi!
- Zawsze wygrywamy zawody na sprawność!
- W zeszłym roku zdobyliśmy tytuł Najlepszych Wąchaczy!
- Hurra! Niech żyją, zawody!
Duduś też się cieszył, zwłaszcza na myśl o słodyczach. Zdecydował nawet, że już nie jest obrażony, i gotów był zacząć przygotowania.
Pani zresztą, jakby odgadujące jego myśli, poprosiła o spokój i powiedziała:
38