Oczywiście, mówimy o pewnym ideale. Diderot próbuje przekonać nas do swoich tez za pomocą subtelnych i sugestywnych ilustracji. W papierni młodzi chłopcy rozcinający zjełczałe, tłuste szmaty pracują sami, bez nadzoru dorosłych. W kolejnych salach, gdzie ubija się, suszy i wykańcza papier, chłopcy, dziewczęta i krzepcy mężczyźni - wszyscy pracują obok siebie, ramię w ramię: czytelnicy Encyklopedii mogli oto na własne oczy zobaczyć równość i braterstwo. Na ilustracjach tych zwracają uwagę szczególnie twarze robotników. Nawet przy wykonywaniu najtrudniejszych czynności ich oblicza są pogodne, co odzwierciedla przekonanie Diderota, że dzięki pracy ludzie odnąjdują wewnętrzny spokój. „Pracujmy, nie rozumując - mówi Marcin w Kandydzie Woltera. - To jedyny sposób, aby życie uczynić znośnym”1. Chociaż Diderot miał większą niż Wolter skłonność do rozumowania, to podobnie jak on wierzył, że obeznawszy się z rutyną i jej rytmem, ludzie zapanują nad swoją pracą i osiągną beztroskę.
Dla Adama Smitha podobne obrazki przedstawiające harmonijny rozwój, spokój i braterstwo reprezentowały czystą utopię. Rutyna zabija ducha. Formy, w jakich występowała ona w czasach rodzącego się kapitalizmu, obserwowanego przez Smitha, w żaden sposób nie pozwalały na ukazanie jakiegokolwiek związku między pozytywną rolą, którą powtarzanie odgrywa w tworzeniu sztuki, a zwyczajną pracą. Gdy Smith opublikował Badayńa nad naturą i przyczynami bogactwa narodów w 1776 roku, czytano go - jak zresztą czyta się i dziś - jako apostoła owego rodzącego się kapitalizmu. Powodem była przychylność dla wolnego rynku wyrażona na początku książki. Ale Smith był kimś więcej niż tylko krzewicielem swobód ekonomicznych: był w pełni świadom ciemnych stron systemu rynkowego. Świadomość ta nie opuszczała go zwłaszcza, gdy zastanawiał się nad rutyną w organizacji czasu w nowym porządku ekonomicznym.
Badania... opierają się na pewnym genialnym spostrzeżeniu: Smith wierzył, że swobodny obieg pieniądza, dóbr i siły roboczej będzie wymagał od ludzi wykonywania coraz bardziej wy specjalizowanych zadań. Rozwój wrolnego rynku łączy się z podziałem pracy w społeczeństwie. Łatwo zrozumiemy ideę podziału pracy, biorąc za przykład ul: w miarę jak ul się rozrasta, każda jego komórka stąje się miejscem wykonywania określonych zadań. By ująć rzecz formalnie: liczbowe aspekty wymiany - czy to podaż pieniądza, czy ilość dóbr na rynku - są nierozerwalnie zwńązane ze specjalizacją produkcji.
Obrazowym przykładem w książce Smitha jest fabryka szpilek. (Nie chodzi tu o szpilki używane do szycia; w XVIII wieku szpilki były odpowiednikami dzisiejszych pinezek i małych gwoździ używanych w stolarstwie). Smith obliczył, że robotnik pracujący samodzielnie nie zdoła wykonać nawet 20 szpilek dziennie; w fabryce działającej wedle nowych zasad podziału pracy, gdzie produkcja szpilek rozbita jest na poszczególne czynności, a każdy zatrudniony wykonuje jedną z nich, robotnik wytworzyć może do 4800 szpilek dziennie4. Poza tym handlując na wolnym rynku, fabryka będzie napędzała popyt na szpilki, co zaow^ocuje powstaniem większych przedsiębiorstw, cechujących się jeszcze bardziej złożonymi formami podziału pracy.
Podobnie jak papiernia u Diderota, opisywana przez Smitha fabryka szpilek to miejsce, gdzie się pracuje, lecz nie mieszka. Separacja pracy i domu, powiada Smith, to najistotniejsza spośród wszystkich nowoczesnych form
41
W przekładzie Tadeusza Boya-Żeleńskiego.