40 A

40 A



wydanej pod tytułem „Problem zła”, rozdział V nosił tytuł „Mistyka piekła", a rozdział VI „Marę tenebrum". Ten ostatni dzielił się na podrozdziały: „Piekło najokropniejszym złem, utratq najwyższego Dobra”, „Czy widziałeś diabła?”, „Czy szatan w godzinę śmierci przyjdzie?”, „Osamotnienie”, „Próżnia w piekle”, „Wieczność piekła”, „Piekło to zmarnowany cel życia”, „Dusza potępiona w szponach szatana”. Sprawy piekielne dość szeroko omówione zostały w pracy księdza dra M. Niteckiego, majqcej pozornie charakter naukowy i wydanej w Warszawie w 1937 r. za aprobatę władz kościelnych. Jej tytuł mówi sam za siebie: „Jak żyjemy po śmierci. Karty z psychologii zagrobowej”. A tego typu ksiqżek można by wymienić i więcej.

Krzywdę byłoby dla katolickiej myśli teologicznej XIX i XX stulecia, gdybyśmy w całości przypisali jej tego rodzaju obskurantyzm. Wielu pisarzy katolickich dość śmiało odcinało się od tych kompro-mitujqcych reliktów przeszłości. Wielu duchownych z całq energię zwalczało panujqce w ich parafiach zabobony. Z drugiej jednak strony, bioręc pod uwagę powszechnie znany niski poziom duchowieństwa wiejskiego, nie można zaprzeczyć, że niejednokrotnie mogło ono przyczynić się do utrwalenia wśród ludności wiejskiej wiary w moce piekielne. Tym bardziej, gdy wiejski proboszcz mógł powołać się na autorytet uczonych teologów, którzy z całq powagę akceptowali istnienie piekła i diabłów. Sprawy piekielne mogły stanowić doskonały temat kazań zabiegajęcego o popularność w swej parafii proboszcza. Puszczał więc on wodze fantazji i w obrazowy sposób przedstawiał chłopom piekło, diabłów i czarownice. Nieraz zwaiczajęc jeden zabobon, propagował “drugi. Sam słyszałem w 1930 r. kazanie pewnego proboszcza, który przekonywał parafian, że nie istnieję żadne upiory, wilkołaki i topielcy, ale że to diabeł przybiera ich postać i w ten sposób stara się szkodzić wiernym.

Nie można również pomijać tego, że na dalsze jeszcze ugruntowanie niektórych wierzeń demonologicznych pewien wpływ miały konwencje romantycznej literatury, która, jak o tym dalej szerzej będzie wspomniane, lubiła nawięzywać do tematów z zakresu demonologii. Nic więc dziwnego, że w księźkach pisarzy tego okre*

su roiło się od zapożyczonych z wierzeń ludowych, czy też stworzonych przez fantazję autorów, różnego typu istot demonicznych.

I oto niekiedy postać taka, w zupełnie zresztą zmienionej formie, poprzez literaturę piękną, którą propagowały pisma przeznaczone dla wsi, szkoły, sfery inteligenckie, niekiedy nawet dwory, wracała do wierzeń ludowych.

A wreszcie w drugiej połowie XIX w. pewien, zresztą raczej dość znikomy, wpływ na kształtowanie się ludowych wierzeń demonologicznych miał tak modny wówczas spirytyzm. Tendencje szukania kontaktów z pozaziemskim światem, mania wirujących stolików czy poruszających się talerzyków, przyszła do nas z zachodu w pierwszych latach drugiej połowy XIX w. i utrzymała się niemal do pierwszej wojny światowej. A zwolennicy spirytyzmu liczni byli jeszcze w latach międzywojennych. Spirytyzm napotykał zresztą na silną kontrakcję kościoła, który zarzucał mu współdziałanie z siłami piekielnymi. Na tym tle jeszcze w okresie międzywojennym toczyły się zacięte spory między przedstawicielami różnych kierunków spirytystycznych a pisarzami katolickimi. Księża w swych kazaniach rzucali gromy na spirytystów, zaliczając ich do diabelskich służalców, a niewinną stolikomanię przedstawiali jako drogę prowadzącą do piekła.

Dalekie echa tych sporów z pewnością docierały do środowiska chłopskiego. Dziwaczne zabawy egzaltowanej dziedziczki tłumaczone były wywoływaniem diabła. A niewinny stoliczek używany do seansów spirytystycznych zaawansował w niektórych okolicach do jakiegoś magicznego środka, przy pomocy którego można było podporządkować sobie siły piekielne. Bardzo możliwe, że echem jakiegoś kazania na ten temat jest opowiadanie, które słyszałem w 1948 r. w Kutnowskiem, jak to pewien „amerykanin" (reemigrant z Ameryki) chciał przy pomocy stolika zmusić diabła do posłuszeństwa. Nie znał jednak dobrze odpowiednich zamówień. I oto wywołany przez niego czart nie chciał odejść, domagając się jego duszy. Dopiero pomoc proboszcza uratowała ,,ame-rykanina" od diabelskiej agresji.

Również w Kutnowskiem opowiadano mi jak to jeszcze przed pierwszą wojną światową do pewnego dworu dziedziczka spro-

41


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
246 PliZEGLAD PIŚMIENNICTWA. W poświęca uwagi, że np. rozdział XII pod tytułem „Cesarstwo
Lalek4 50 Rozdział III stów gończych1 2, a 3 dni później w „Kurierze Lubelskim”, w artykule pod tyt
img001 - zjawisku ADHD oraz trudnościom w uczeniu się matematyki. Rozdział Anety Borkowskiej pod tyt
Uwaga: Przedmiot ten wcześniej był prowadzony pod nazwą „Projektowanie systemów informacyjnych"
IMG 82 i PRZYPISY TŁUMACZAWykład, o wyobrażeniach niezłożonych i złożonych, z dzieła Autora pod tyt
page0172 162 jego skutków, jak Flournoy. Autor ten napisał małą broszurkę pod tytułem Metaphysiąue&n
page0276 266 S. DICKSTEIN. Tom III także pod tytułem: Resolntion generale des eąuations algebriąues
page0289 Rosenbergowie    tsi tragedyi, pod tytułem: Zawisch der Rosenbergier, Trauer
page0714 706Rzymska literatura dyja tegoż poety, pod tytułem: Agaoe, zaginęła. Ostatnim z kolei, god
page0820 812Solger — Solidus Heyse przysposobił wydanie odczytów estetycznych pod tytułem. Vorlesung
page0883 875Spener — Spenser Ody ,,ednak w dziełku swojem pod tytułem: Pia desideria (1675), śmiało

więcej podobnych podstron