Zniszczenie i przemoc mogą być wyrazem ostatniej - nawet jeśli destruktywnie wykorzystanej - energii życiowej młodego człowieka, któremu już bardzo wcześnie odebrano podstawowe prawo do fizycznego, duchowego, psychicznego, moralnego i socjalnego rozwoju. Dzieci zwracają na to uwagę, że ich korzenie nie mogły się wykształcić lub też że zostały bardzo wcześnie zniszczone, albo że przeszkadzano im w adekwatnym „lataniu”, to znaczy usamodzielnieniu się.
• Czy sprzeciw również w swój ej destruktywnej formie może być mimo wszystko rozumiany jeszcze jako pozytywna energia? Czy jest on próbą dziecka, starającego się uratować resztki swojej tożsamości i osobowości?
Z całą pewnością jest on jednąz ostatnich pozostałych dziecku możliwości przeciwstawienia się naciskowi, który jest na nie wywierany, aby zmusić je do przybrania kierunku sprzecznego z jego indywidualną strukturą i szkodzi jego procesom rozwojowym.
Dziecko, które nie może sprostać swoim potrzebom, swoim możliwościom rozwojowym i swojemu porządkowi życia, ustanawia znaki, aby stworzony został dzięki nim podstawowy porządek świata.
Dzieci mają prawo do fizycznego, duchowego, psychicznego, moralnego i społecznego rozwoju. Jeżeli rodzice nie przeżyli w swoim dzieciństwie dostatecznej ilości doświadczeń „korzeni i ojczyzny” lub wychowanie dzieci jest dla nich zbyt dużym obciążeniem, stawiających ich w sytuacji, wobec której czują się bezradni, wtedy inne instytucje muszą przejąć odpowiedzialność za dzieci, albo też troszczyć się o to, by rodzice stali się zdolni do wychowania i tworzenia związków między nimi a dziećmi, tak żeby w wyniku tego podstawowe prawo dziecka mogło być realizowane w życiu codziennym.
Oprócz stanowczych żądań w odniesieniu do zachowania praw człowieka (należy do tego również prawo do miejsca pracy, do mieszkania, finansowego zabezpieczenia itd.) trzeba podjąć wszelkie kroki, które służą ochronie dziecka. Środki prewencyjne, socjalno-pedagogiczne oferty, wspierająca system rodzinny i jego materialną sytuacją pomoc muszą być ze sobą sensownie powiązane. W pojedynczych przypadkach będą musiały należeć tutaj również takie środki ochronne, w przypadku których dziecko - nawet wbrew woli rodziców - będzie musiało choć na krótki czas być odseparowane od rodziny.
Podobnie jak Janusz Korczak również inny pedagog, Johann Heinrich Pestalozzi (1746-1827) zwracał uwagę na to, że człowiek najefektywniej uczy się w konkretnych sytuacjach życiowych, tam, gdzie może zdobywać nowe doświadczenia z samym sobą i ze swoim środowiskiem oraz gdzie może dojść do konfrontacji z nim.
Pestalozzi wątpił w wartość „słownych nauk”, jak nazywał on „sztukę modnego nauczania”, czyli klasyczne lekcje w szkole.
Uczymy się przede wszystkim nie na podstawie wzorców innych osób, lecz poprzez metodę prób i błędów, poprzez własne doświadczenia.
Aby dorośli mogli brać udział w doświadczeniach dzieci, a one w doświadczeniach dorosłych, muszą istnieć sytuacje wspólnego kształtowania życia codziennego.
Pestalozzi dostrzegał to nakładanie się przestrzeni życiowych przede wszystkim w „atmosferze mieszkania”, gdzie jego zdaniem istniały naturalne warunki wzajemnych kontaktów. Mieszkanie z domowymi pracami i żyjącymi tam członkami rodziny oferuje wystarczająco silny charakter wyzwania do uczenia się jakby mimochodem: tutaj przyrządzane jest jedzenie, tam omawiane decyzje, pielęgnowani chorzy i starzy członkowie rodziny, dzieci wspólnie dorastają, obchodzimy razem różne uroczystości i kierujemy się specyficznymi rytuałami. Określał on mieszkanie jako wewnętrzny krąg naturalnego otoczenia, w którym przebiegają procesy nauki i który zamknięty jest w kolejnych koncentrycznych kręgach. Od bezpieczeństwa w mieszkaniu coraz starsze dziecko przechodzi do następnego środowiska, jakim jest sąsiedztwo i bliższe otoczenie, poszerza swoje horyzonty w wyniku uczęszczania do przedszkola i szkoły, a stamtąd do dalszej nauki zawodu i do społeczno -politycznych zadań. Odpowiednio do swojego wieku dziecko mogło samodzielnie dotrzeć z „mieszkania” do dalszych kręgów i po kolei je poznawać.
— 91 —