294 Moralność społeczna
Życzliwość nie wymaga żadnych warunków wstępnych ani żadnej organizacji. Kto działa dla dobra wspólnego, nie musi niczego wyliczać. Postępuje zgodnie ze swymi skłonnościami i przyczynia się do pomyślności wszystkich.
Szczęście wznoszone przez społeczną cnotę sprawiedliwości i poddziały tej cnoty porównać można do budowy sklepienia: nie podtrzymywany, każdy pojedynczy kamień upadłby na ziemię, a całość konstrukcji utrzymuje się jedynie dzięki temu, że poszczególne jej części wzajemnie się wspierają i łączą4
(Hume 1975: 164)
Podstawą sprawiedliwości jest więc organizacja i system współzależności. Sprawiedliwość nie jest „naturalną cnotą”, lecz pewnym społecznie faworyzowanym zsynchronizowaniem ludzkich działań. Z tego wynika, że nie istnieją absolutne standardy sprawiedliwości. Sprawiedliwe jest to, co zostanie wynegocjowane przez jednostki żyjące wspólnie, i co uznają one za korzystne dla siebie. To cnota wspólnoty, a nie jednostki, i jest wypracowywana, a nie tylko ćwiczona.
Współczesny kontynuator tej koncepcji sprawiedliwości to John Rawls. Jego zdaniem sprawiedliwe jest to, co wszyscy zainteresowani przyjęliby za sprawiedliwe rozwiązanie, gdyby mieli nieskończoną ilość czasu na rozważenie rozmaitych wersji sprawiedliwości, bezstronnie oszacowali, co każda z nich zapewnia poszczególnym jednostkom, i wybrali rozwiązanie optymalne w tym sensie, że odczuwane za najkorzystniejsze przez wszystkich wybierających „za zasłoną niewiedzy”. Wybierający będą negocjować „za zasłoną niewiedzy”, gdy każdy z nich zapomni, lub po prostu nie będzie wiedzieć, kim jest wśród wielu osób, które przystąpiły do wyboru zasad sprawiedliwości. W filozofii przyjęcie tak abstrakcyjnych warunków nie jest czymś dziwnym. W istocie dopiero po oderwaniu się od konkretnych okoliczności i przypadkowych cech charakteryzujących naszą realną sytuację zaczynamy myśleć w kategoriach ogólnych i przestajemy świadomie lub nieświadomie bronić swojego interesu.
Po spełnieniu tych wstępnych warunków ludzkość wybrałaby - zdaniem Rawl-sa - dwie zasady sprawiedliwości.
1. Każda osoba powinna mieć równe uprawnienie do najbardziej szerokiego, pełnego systemu równych, podstawowych wolności, dających się pogodzić z analogicznym systemem wolności pozostałych.
2. Społeczne i ekonomiczne nierówności powinny być zorganizowane w taki sposób, aby jednocześnie zapewniały:
(a) największą korzyść najmniej uprzywilejowanym w sposób dający się pogodzić z zasadą oszczędzania;
(b) oraz dostęp do stanowisk i pozycji dla wszystkich, na zasadzie uczciwej równości szans.
(Rawls 1971: 302)
Pierwsza zasada „równej wolności” nakazuje maksymalizować wolność wszystkich jednostek w sposób ujednolicony. Sprawiedliwość wymaga, by każdy postępował tak, jak uznaje za właściwe, pod warunkiem że innym pozwala też postępować tak, jak uznają za właściwe. Założenie, że negocjacje na ten temat mogłyby
trwać w nieskończoność, ma tylko taki sens, że każdy, kto proponuje ograniczyć jakoś wolność działania czy wyrażania opinii, musi swą propozycję uzasadnić w taki sposób, by inni dobrowolnie to ograniczenie przyjęli. W przeciwnym razie staje się tyranem. Jeśli jakaś społeczność - w szczególności cała ludzkość - nie potrafi zgodzić się na żaden system minimalnie ograniczonych wolności, ponieważ znaczna liczba spierających się osób bronić będzie własnych propozycji ograniczeń - na przykład jeden zabrania prowadzenia sporów religijnych, drugi pornografii, trzeci wolnego handlu, czwarty wolnych wyborów itd. - to jest oczywiste, że dyskutanci chcą wspólnie rozszarpać wolność na strzępy, choć każdy z nich urywa tylko jeden jej kawałek. Wtedy nie ma innego wyjścia: trzeba wprowadzić stan natury, analogiczny do opisanego przez Hobbesa, i kazać w nim żyć wszystkim, aż zechcą jednomyślnie wprowadzić pewne ograniczenia: na przykład zakaz morderstwa, łamania umów, samosądu itd. Dopiero gdy te minimalne ograniczenia zostaną powszechnie przyjęte, można myśleć o dalszych ograniczeniach wolności - ciągle pod warunkiem, że zaakceptują je wszyscy.
Druga zasada sprawiedliwości Rawlsa, „zasada zróżnicowania”, określa dostęp do wszystkich atrakcyjnych pozycji w społeczeństwie. Społeczeństwo nie musi tworzyć struktury egalitarnej, w której wszyscy pracują i zarabiają tyle samo, mieszkają tak samo i ubierają się identycznie. Jednak (2b) stanowiska dobrze płatne, ciekawe zajęcia, atrakcyjne miejsca na osiedlenie się itd. powinny być dostępne dla wszystkich na tych samych zasadach - na przykład na zasadzie „kto pierwszy, ten lepszy”, przez zastosowanie konkurencyjnych egzaminów, ogłoszenie przetargu itp. Od tej zasady równego dostępu można zrobić tylko dwa odstępstwa. (2a) Część dóbr trzeba zachować dla przyszłych pokoleń. Jak wiele? To też zostanie ustalone za „zasłoną niewiedzy”, gdyż żaden z negocjatorów nie wie, czy po jej uniesieniu okaże się człowiekiem, który chce mieć dwoje czy dwadzieścioro wnucząt. Ponadto, całe społeczeństwo powinno pomagać osobom najsłabszym - dzieciom, niepełnosprawnym, ludziom dyskryminowanym przez wiele pokoleń. W jakim stopniu należy im pomóc; jak wysoko należy ich wydźwignąć wspólnymi siłami? I to zostanie zdecydowane za „zasłoną niewiedzy”, gdy jeszcze nikt nie wie, czy należy do grupy uprzywilejowanej, czy do grupy znajdującej się w najtrudniejszym położeniu.
Zasady sprawiedliwości Rawlsa sprzyjają pewnej formie elitaryzmu i jednocześnie wprowadzają znaczną dozę egalitaryzmu. Elity mogą powstać dzięki liberalizmowi. Wolność pozwala każdemu zdobyć to, na czym mu zależy, często w ilości nieporównywalnie większej, niż zdobywają inni. Jeśli ktoś osiąga cele budzące powszechne zainteresowanie, na przykład wykształcenie lub wielkie pieniądze, to trafia do elity. Z kolei egalitaryzm gwarantowany jest przez równy zakres podstawowych wolności, równy dostęp do atrakcyjnych pozycji oraz niwelowanie zróżnicowań przez stałe podnoszenie osób spadających na najniższy poziom społecznej piramidy.
Dwie zasady sprawiedliwości Rawlsa spotkały się z krytyką ze strony radykalnego egalitarysty, Kaia Nielsena. Radykalni egalitaryści nie akceptują tak szeroko zakreślonej wolności, jak proponował Rawls. Jeśli każdy ma korzystać z możliwie „naj-