164 Andrzej Bukowski, Stanisław Marmuszewski
minut. Po każdej z nich zostały przeprowadzone „na gorąco” wywiady z eksperymentatorem, co dało nam zapis jego subiektywnych przeżyć. Badanie było rodzajem oszustwa i manipulacji przechodniami nieświadomymi stanu faktycznego.
I. Skuteczność gry. Przeprowadzone wcześniej obserwacje nie pozwalały nam w miarę obiektywnie oszacować korzyści płynących z żebrania (zwykle żebracy trzymają tylko drobne banknoty w pudełku, większe zaś datki chowają do kieszeni). Nie do końca można zawierzyć prawdziwości ich wypowiedzi w tej sprawie. Ze swej istoty samo pytanie jest drażliwe, ponieważ zbyt duże kwoty znoszą uzasadnienie dla proszenia o jałmużnę. Żebrak jest więc zainteresowany zaniżaniem własnych dochodów. Wyniki eksperymentu traktujemy jako inspirację do rozważenia tego problemu, jednak czynimy to ze świadomością, że pewnie nigdy nie uda się uzyskać wiarygodnej wiedzy o rzeczywistych pożytkach płynących ze zbierania jałmużny, sprawdzić prawdziwość potocznych mitów o bogactwie żebraków, które budzą tyle kontrowersji. Już sam fakt, że jednak siedzą oni na ulicy, przemawia na rzecz żebractwa jako skutecznej metody zdobywania środków materialnych.
Miarą efektywności „gry o jałmużnę” była zg-omadzona podczas każdej ze scen suma. Okazało się, że różnice były dość znaczne: a) „dziad przed kościołem” - 5 500 (starych) zł, b) „dziad na deptaku” - 17 500 zł, c) „ślepiec” - 50 000 zł. Można wysunąć pewne sugestie „wyjaśniające” te rozpiętości w zebranej jałmużnie między poszczególnymi scenami.
Zróżnicowane było nasycenie tłumem: w pierwszej - kilkakrotnie niższe niż w dwóch pozostałych scenach (tam zaś, na deptaku i ulicy, dość zbliżone do siebie). Z tego powodu dla niektórych żebraków przestrzeń przed kościołem nie jest atrakcyjnym miejscem pracy, bowiem intensywny tłum pojawia się tylko przed mszą i po niej. Między sceną drugą i trzecią pojawiła się różnica dotycząca dominującego typu przechodnia: z jednej strony „turysta” lub „spacerowicz”, z drugiej zaś - „człowiek spieszący z pracy” lub „człowiek robiący zakupy”. Jednak wielkość i typ tłumu tylko częściowo może tłumaczyć rozpiętości w zebranej jałmużnie, ponieważ trudno zinterpretować w ramach tego czynnika odmienności między drugą i trzecią sceną.
Inny był także charakter miejsc żebrania i wynikający z niego dystans do tłumu. W sytuacji „przed kościołem” żebrak klęczał na jego schodach, oddalony od przechodniów. Dlatego część przechodniów w ogóle go nie zauważyła. W dwóch pozostałych scenach żebraka nie można było nie dostrzec, a fizycznie określona odległość sięgała często kilkudziesięciu centymetrów. Żebrak wręcz „ocierał” się o przepływający tłum, nierzadko modyfikując przyjętą przez przechodnia ścieżkę przejścia, co zmuszało do reakcji, odrzucenia neutralności, choćby na zasadzie ucieczki. Wreszcie, o ile w scenie pierwszej i ostatniej aktor posiadał pewną własną niszę („wejście do kościoła” i „wnęka okna wystawowego”), o tyle w scenie drugiej był wręcz wśród tłumu (ludzie mijali go ze wszystkich stron).
Powyższe czynniki wskazują, że charakter kontekstu, w którym się prosi o jałmużnę, ma znaczący wpływ na jej wysokość. Ten wniosek można wysnuć z porównania pierwszej i drugiej sceny (ta sama figura, ale inny tłum i miejsce). Nie dają nam one zrozumienia tak dużej różnicy, jaka pojawiła się między dziadem w scenie drugiej i ślepcem (podobne cechy sytuacji). Trzeba postawić pytanie o to, co było szczególne w obrazach tych dwóch postaci?
W przypadku sceny, której głównym bohaterem był ślepiec, wzmocniliśmy dodatkowo przekaz tabliczką informacyjną, wzorowaną na wcześniej poznanej u innego żebraka. Zapis na taśmie filmowej wskazuje, że miało to swoje konsekwencje. Część jałmużników dopiero po przeczytaniu dookreśleń, historii tragedii ślepca, decydowała się na udzielenie mu wsparcia. Tej szansy w eksperymencie nie otrzymał dziad proszalny. Jednak wydaje się, że istotniejszy był inny element gry: czytelność figury. Dziad modlący się (zresztą osoba w wieku średnim) mógł budzić wątpliwości co do uczciwości motywów swego postępowania (jeden z przechodniów powiedział, że jest on „zbyt dobrze odziany”, a inny rzucił z dezaprobatą - „taki młody, taki młody”). Oczywiście, mówiąc o czytelności postaci mamy na myśli zarówno jej „wyrazistość” (łatwość zrozumienia przekazu), jak i jej „prawdziwość” (poczucie, że przekaz nie jest manipulacją i że odzwierciedla rzeczywistą sytuację osoby). Obie cechy składają się na wiarygodność komunikatu kierowanego do prze-