Część pierwsza
uniknięcia nieporozumień chciałbym położyć nacisk na trzy kwestie: po pierwsze, nie wszystkie zdarzenia tego typu muszą prowadzić do traumy (mimo że w pewnych warunkach każde z nich może mieć taki wpływ i wiele z nich rzeczywiście taki wpływ wywiera): po drugie, wywołane tymi zdarzeniami traumy różnią się radykalnie podw^glęBem nasilenlafTcżasu tn^ania i konsekwencji; po trzecie, nie zawsze musfslę ‘pój a wić trauma kulturowa (tfauriiatycźne zdarzenia miewają rozmaite konsekwencje, z których część przekracza ramy kultury, część zaś aż tak daleko nie sięga).
Podobnie jak wiele innych stanów' społecznych, trauma jest obiektywna i subiektywTia zarazem: zwykle u jej podstaw leży faktyczne zdarzenie lub zjawisko traumatogenne, ale dopóki to zdarzenie lub zjawisko nie uwidoczni się i nie zostanie w określony sposób zdefiniowane, trauma nie powitanie. Ograniczenie to, z którym zawsze trzeba się liczyć, kiedy w grę wchodzą sprawy ludzkie, dobrze ujął William 1. Thomas (por. Merton 1996) w słynnym „teoremacie Thomasa’,:|„Kiedy ludzie definiują sytuację jako realną, staje się ona ^ realna poprzez swoje konsekwencje”JBywają traumy 1 nie zakotwiczone \v żadnym realnym traumatycznym zdarzeniu czy sytuacji, a jedynie w rozpowszechnionych wyobrażeniach na ich temat. Wystarczy, by dostatecznie wielu ludzi uwierzyło w zbliżającą się inwazję Marsjan, by wybuchła powszechna panika. Wystarczy, by dostatecznie wielu ludzi było przekonanych, że charyzmatyczny przywódca dopuścił się zdrady, by wybuchł kryzys zaufania, nawet jeśli człowiek ten jest całkowicie niewinny. Ale możliwa jest 1 odwrotna strona medaluTj zdarzenia lub sytuacje, mające obiektywnie duży potencjał traumatogenny, mogą zostać poddane obronnej obróbce ideologicznej, racjonalizacji, reinterpretacji, w której wyniku znikają z oczu. zostają unieszkodliwione.
a nawet postrzegane są jako niegroźne czy pożyteczne._
W takim wypadku trauma się nie rozwija.
Tego rodzaju próby definicji, ujęcia w odpowiednie ramy, interpretacji zjawisk czy zdarzeń nie odbywają się w próżni. W każdej kulturze grupowej czy społecznej istnieje pewna gotowa pula dostępnych kodów znaczeniowych. Poszczególne jednostki nie wytw-arzają własnych znaczeń, lecz czerpią je wybiórczo z otaczającej kultury i przypisują potencjalnie traumatycznym zdarzeniom. Niektóre z tych interpretacji konstruują zdarzenia Jako traumatyczne, przypieczętowanąc niejako właśnie taki ich sens. Inne traumatyzują zdarzenia obiektywnie nieistniejące, wyimaginowane. Jeszcze inne konstruują zdarzenia obiektywnie traumatyczne jako nietraumatycznc. Taka jest moc relatywizacji kulturowej.
Bez względu na to. czy trauma zakotwiczona jest w zdarzeniach realnie traumatogennych, czy nie, wszystko co ją pownduje ma zawsze jedną cechę wspólną. a mianowicie 2akłóca.normalny tok rzeczy. Tak już